środa, 25 lipca 2012

Jego nudne, beznadziejnie zwyczajne życie (...), 1/ 6?







Jonghyun odetchnął z ulgą, widząc samochód Minho na parkingu. Z radością podreptał wzdłuż sznurów innych aut, blokowany nieco przez ciężar noszonych rzeczy i japonki, które zsuwały mu się z prawie każdym krokiem. Cóż, ‘ dobry styl’ wymagał czasem poświęceń… 

Dwie minuty i jedno cofnięcie się po klapka później, Jjong stał przed sporym, nieco rozklekotanym autem należącym do Minho. Bez zastanowienia zapukał w okno, po chwili dopiero ganiąc się za tą głupotę- już raz zdarzyło mu się włączyć alarm, za co dostał po łbie od Kibuma. Teraz jednak, jak pomyślał z satysfakcją, Kibuma tu nie było. I alarm się nie włączył. Co więcej, na tylnym siedzeniu coś się poruszyło- coś jakby góra z koca. Jjong zastygnął z ręką przy oknie. 

Góra z kraciastego koca poruszyła się jeszcze raz, po czym usiadła niezgrabnie, ukazując roztrzepaną, ciemnorudą czuprynę. Właściciel owej czupryny równie niezgrabnie dosunął się do drzwi, otwierając okno za pomocą topornej korbki. Dopiero gdy Jjong zobaczył jego bladą twarz z tak bliska, zaczęło mu coś świtać. Bardzo niepewnie świtać, ale jednak. 

-Nie, nie chcemy żebyś umył nam szyby…- powiedział zaspanym głosem chłopak, przecierając oczy i próbując skoncentrować wzrok – I nie mam drobnych. 

Myślał, że jest jakimś parkingowym natrętem z wiadrem wody? Jjong zmarszczył brwi, starając się podążać za nikłym światłem w jego głowie mówiącym mu, że zna te usta. Hmmm, takich ust się nie zapomina. Jasne, miękkie, pełne. I coś znajomego było w tym nosku, jak i w oczach, w tym momencie tak ciemnych, że prawie czarnych. 

-Ty jesteś …-zaczął nagle już milszym głosem nieznajomy, siadając nieco pewniej na fotelu- Bling Bling hyung! Ten, który zrobił sobie życiowy obciach na oczach całej szkoły w Dzień Sportu i potem popł… 

-Wcale się nie popła… 

-I całkiem niedawno złamał serce Key, zostawiając go dla… 

-Zamknij się - przerwał mu Jjong z lekką irytacją, unosząc torby w górę- Może byś najpierw mi z tym pomógł, co? 

Nie lubił, gdy ktoś przypominał mu takie incydenty, a zawłaszcza sprawę z Key. I wybitnie nie podobało mu się, że ten cały znajomy-nieznajomy pamięta jego ‘płaczliwą przeszłość’, jak to czasem nazywał. Teraz był macho. I macho nie powinni pozwalać sobie, by ktoś się naśmiewał z ich wrażliwości. W każdym razie sam chłopak nie wyglądał na obrażonego tym ‘zamknij się’, wręcz przeciwnie- z przyjacielskim uśmiechem nachylił się nad przednimi siedzeniami, otwierając bagażnik. Nie odpowiedział jednak na pytanie. 

- Pewnie ci coś świta, ale tak nie do końca, prawda?- spytał jedwabiście chłopak, okrążając powoli auto- Hmm, hyung? Klasa matematyczna…dwa lata niżej….przyjaciel twojego chłopaka… 

Jjong wsadził jedną torbę do bagażnika, lustrując chłopaka wzrokiem. Ubrany był ekstremalnie zwyczajnie, w szeroki czarny T-shirt i krótkie spodenki. Stopy miał bose, jak gdyby nigdy nic stojąc tak na parkingu. Pstryk. Nagle objawienie zeszło na niego, światło przezwyciężyło i oto wiedział już, że ma przed sobą dojrzalszą, ekscentryczną, wampirzą wersję… 

-Lee Taemin?!- niemal krzyknął, otwierając szeroko usta- To jest no…po prostu…wow. Te włosy. Niee…. 

Sam już nie wiedział, co powiedzieć. Taemin uśmiechnął się szeroko, jego oczy błyszczały- szczerze mówiąc, chyba doskonale wiedział, jak działała na ludzi jego transformacja z matematycznego kujona w fryzurze od miski, w jakiegoś pseudo elfa-wampira w miedzianych włosach. Elf jednak nie czekał na kolejne nieskoordynowane dźwięki, tylko wziął jedną torbę i wsadził ją do środka, zaskakując przede wszystkim tym, że nie wydał zbolałego sapnięcia jak Jjong. A torby nie były lekkie! 

-Dobra, tak właściwie to…- zaczął chwilę później Jjong, gdy siedzieli na skraju otwartego bagażnika, nie chcąc jeszcze wchodzić do auta- Co tutaj robiłeś? 

-Spałem, dopóki nie zacząłeś walić w szybę?- uśmiechnął się mimo wszystko młodszy, bawiąc się swoją drewnianą bransoletką- To mój narzeczony…jeśli dokładnie to chciałbyś wiedzieć. 

Powiedział to tak zwyczajnie, że w sumie Jjong mógł tylko przytaknąć z otwartymi ustami. Tak, jego kumpel i ten….Taemin…byli co prawda ze sobą, ale żeby wytrzymać aż tyle czasu? Albo ten Taemin był taki dobry w łóżku, albo Minho to faktycznie totalny romantyk. I sam fakt, że jego dongsaeng nic a nic nie wspomniał o swoim cudownym narzeczeństwie! 

Swoją drogą, czy 22 lata to nie za wcześnie, by tracić wolność? Tyle pytań przechadzało się po jego biednej mózgownicy, że… 

-Zaraz ci zacznie parować z głowy- powiedział cicho Taemin, unosząc jedną brew- Dobrze, tak naprawdę nie jest jeszcze moim narzeczonym…Ale chłopakiem jak najbardziej~ 

I uśmiechnął się szeroko. Jjong już to zignorował, pogrążony w kalkulacjach. Będą jechać nad morze…razem? Minho nic nie wspominał o towarzystwie! Ile jeszcze rzeczy postawią przed nim nagle, co jeszcze zamierza powiedzieć ten…wyglądający jak…wampir, czy inne gówno z książki fantasty? Jonghyun westchnął, przeczesując włosy ręką i starając się mimo wszystko wpompować w siebie entuzjazm. Jedzie na wakacje, jedzie nad cudowne morze, będzie się świetnie bawił wśród nagich, opalonych ciał. Nieważne, jak się tam dostanie, z kim i w jaki sposób. 

-Więc…jedziemy we trójkę? 

Taemin kiwnął głową z uroczym uśmiechem. I strzelił bransoletką. 


Dzień wcześniej. 

Słońce świeciło już na pomarańczowo, gdy wreszcie dostali klucze do pokoju o sugestywnym numerze 69. Teraz siedzieli już odświeżeni, w identycznych białych bokserkach, na twardym, dwuosobowym łóżku. To znaczy Minho siedział na krawędzi, próbując po ludzku dokończyć rozmowę, a Taemin rozwalił się na środku, prezentując swoją ‘rozciągliwość’ w najrozmaitszych pozycjach. Aktualnie leżał, z nogami za głową. 

Tak, energii miał aż nadto po tylu godzinach jazdy. Minho tylko raz spojrzał na niego z miną typu ‘znowu ci odbija, zaraz się tym zajmiemy’. 

-Jasne….pod tym McDonaldem…- mówił dalej Minho, ze słuchawką przy uchu- Lepiej po. Ta. 

Taemin zakończył swoją gimnastykę i przeturlał się bliżej niego. Rozłożył się na jego szerokich, cudownie ciepłych plecach jak kot, obejmując go ramionami i całując lekko w kark. Minho tylko lekko drgnął, nie reagując jednak specjalnie i nie przerywając rozmowy. Taemin usiadł za nim, obejmując go nogami, wreszcie usatysfakcjonowany pozycją. Duża dłoń wkrótce spoczęła na jego stopie, gładząc ją lekko. 

To była ich pierwsza noc w tym konkretnym motelu- nigdy tu jeszcze nie nocowali, było po prostu za blisko do domu. Tym razem jednak nie zatrzymywali się w rodzinnym mieście na noc- tylko w jakiejś sprawie dotyczącej kumpla Minho. Mieli go chyba podwieźć, z tego, co zrozumiał z urywek rozmów. Przycisnął nos do szyi ukochanego, pozwalając naprawdę długim włosom opaść wokół twarzy. 

-Ja chcę do Chin~- wymruczał Taemin w ucho ukochanego- Nie chcę jeździć autem…powiedz, że nie możesz i chodźmy na nasz pociąg… 

Ich druga wycieczka tam została przesunięta, bo jakiś kumpel potrzebował pomocy. Pff! 

Taemin dotknął ramienia Minho i od razu zadał sobie pytanie, w jaki sposób jego skóra po tych wszystkich słonecznych mirażach nadal była blada jak mleko, podczas gdy starszego chłopaka nabierała pięknego odcienia brązu. Szczerze mówiąc najbardziej fascynowało go to, jak piękny kontrast tworzą ich ciała. 

Zwłaszcza w nocy, z Minho między jego nogami… 

-Obśliniasz mi bluzkę- powiedział z uśmiechem Minho, odrzucając telefon na tandetny dywan- Jutro jedziemy po Jjonga. 

Taemin momentalnie odsunął usta od ramienia Minho, marszcząc brwi. Jjong? To on był tym intruzem blokującym ich drugą wyprawę do Chin? Nie od razu oczywiście skojarzył osobę, nie znał wszystkich znajomych swojego chłopaka, ale akurat to imię z czymś mu się kojarzyło. Odgarnął długie włosy z czoła, myśląc intensywnie. 

Key. 

-Czy to nie ten płaczek? – spytał powoli, postanawiając jednak pominąć sprawę przyjaciela- Taki z włosami jak lew? Który wywalił się na Dniu Sportu i cała szkoła… 

Minho parsknął śmiechem, pewnie mimo woli, bo przecież nie bardzo wypada tak za plecami przyjaciela. Powiedział coś jakby ‘oj, Tae’ i pocałował go w nadgarstek. Taemin uśmiechnął się, chwytając go za szczękę i całując w te pełne usta. Dopiero teraz pomyślał, że przecież to jedna z tych osób, która ostatni raz widziała go jako kujona z fryzurą typu ‘grzyb’. Oj zdziwi się…Taemin uśmiechnął się krzywo, odrzucając swój długi kucyk na plecy. 

- Zawsze możesz zostać u taty, a ja się go szybko pozbędę- powiedział Minho, wzruszając ramionami- Hmm? 

-Nie.- odpowiedział niespodziewanie Taemin, całując go w nos- I nie zostawię cię samego, wiesz? Poza tym, chcę go zobaczyć…czy rzeczywiście Key miał za co cierpieć… 

Minho nawet nie skomentował tej logiki, po prostu obrócił się w jego stronę i położył go delikatnie na łóżku, przytulając się do jego pleców. Teraz wypadło jednak już spać, jutro czekał ich męczący dzień. 



3 komentarze:

  1. Byś się wstydziła! Kto to ci przeczyta! Brak spacji między końcem dialogu, a myślnikiem! Aż się niedobrze robi, jak się to widzi... ;D

    Sorry, nie mogłam się powstrzymać :D
    Ja w sumie się nie znam, ale tu się wydaje, że u nich to normalne jak facet ma chłopaka. Tak jest naprawdę?

    A poza tym to świetnie się czyta. :)
    Xsavi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne po prostu. Jak ja kocham 2min <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja nie lubię czytać, gdy coś jest napisane kursorem... Jesteś pierwszą osobą, przez którą musiałam to zrobić i wcale nie żałuję :P To straszne xD
    Fajnie się zaczyna. Jestem ciekawa, co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń