środa, 27 czerwca 2012
Syn Jjong'a [chap. 2.] NC-17
Przez chwilę Jjong miał wrażenie, Taemin miał pomalowane paznokcie u stóp. Na szczęście to tylko złudzenie, a może za dużo czerwonego koloru wokół niego- w każdym razie paznokcie były nietknięte. Na szczęście, bo to już byłaby przesada. Wystarczyło, że golił pachy, nosił wyzywające ciuchy i ta fryzura…Przez chwilę przyglądał się jego bosym, zgrabnym stopom, by jeszcze się upewnić.
Złota, delikatna bransoletka błyszczała na jego kostce.
Cóż, wszystko wskazywało na to, że Kibum zniknął. Najgorszym było to, że jedyna osoba znająca miejsce jego pobytu- Taemin- nie zamierzał nic zdradzić. Jjong’a zaczął już irytować ten słodki uśmiech i niby-smutne spojrzenie. Ten chłopak był wierny swojej pojebanej ummie jak mały szczeniaczek. Iście rodzinna więź. O appie już zapomniał, co?
Aktualnie Taemin sprzątał, przebrany w swój dres w panterkę. Czerwone majtki wystawały nieśmiało, co i rusz ściągając uwagę Jjong’a. Wszystko przez ten rzucający się w oczy kolor…Minho też wpatrywał się w tamto miejsce, jednak z racji, że był dżentelmenem, nie robił tego tak nachalnie.
- Zwolni ummę przez ta fryzurę, już dawno temu- powiedział Taemin, podnosząc z fotela jakiś sweterek- Tak na prawdę to zwabiał im klientów…wygada super…
Key nie kłamał, gdy mówił, że Taemin „jest zauroczony” zdjęciem Minho. Raz zrobili sobie kilka wspólnych fotek, Kibum je wywołał…jakimś cudem młodszy chłopak je zobaczył- podobno wziął sobie te zdjęcia, twierdząc, że Minho to najprzystojniejszy mężczyzna na ziemi. I że się zakochał. Zabawne. Key nie wspominał już o tym, więc Jjong myślał, że Taemin zapomniał o tym przystojnym Minho ze zdjęcia…
Mylił się. Bardzo.
Wyglądało na to, że ślady zauroczenia pozostały. Teraz chłopak flirtował z nim na oczach swojego appy. Nachalnie, mówiąc praktycznie tylko do niego i nie odrywając od niego wzroku. Zadziwiające, jak wiele rzeczy było do zabrania z kanapy, na której siedział mężczyzna…
Głupi, puszczalski Key. Nauczył synka podrywać każdego, kto ma dużego fiuta i kto jest choć trochę tego wart. Pewnie robił tak każdemu napotkanemu facetowi…ci murzyni…Jjong czuł ogarniającą go złość na swojego kochanka- na co on do cholery pozwolił?
Zniszczył dom, zrobił z ich syna kurwę, stracił pracę, zdradził go- z jakimś frajerem w kurczakowym szlafroku. To ostatnie bolało najbardziej, bo mimo, że Key lubił flirtować, to jednak nigdy nie było to nic więcej…Jjong czuł, że po raz pierwszy od czasu rozstania z rodziną chce mu się płakać. Naprawdę.
-Co się stało, hyung?- spytał Taemin, prawie siedząc na kolanach Minho.
Przycupnął na oparciu kanapy, bardzo blisko starszego chłopaka. Opierał się łokciem o oparcie i ułożył nogi w kuszący sposób. Minho też na niego spojrzał, wciąż jeszcze z dziwnym uśmiechem. Wygląda na to, że ci dwaj znaleźli wspólny język- między nimi było chyba tylko dwa lata różnicy, prawda? Widać było, że dobrze się dogadywali.
-Nic…jestem po prostu trochę zmęczony…mogę przespać się w twoim pokoju?
Przez chwilę Taemin wyglądał na ucieszonego – pewnie myślał o samotnych chwilach spędzonych z Minho. Jjong już chciał powiedzieć, że nic z tego, że nie zostawi go w pokoju pełnego panterki i czerwonych ścian, który wygląda naprawdę jak burdel- ale zrezygnował. Był cholernie zmęczony a łóżko Taemin’a było pewnie takie miękkie…i brudne od zaschniętego nasienia, z pewnością gościło już wielu obcych mężczyzn….wygodne…ciekawe, jak wiele osób go tam posuwało…i cudowne.
- Jasne, pe…NIE!- krzyknął nagle, przyprawiając wszystkich o zawał- Czekaj, ja muszę…
Jjong zmarszczył brwi, czując, że znowu zaczyna tracić kontrolę. Co ten dzieciak ukrywał? Nie zdziwiłby się, gdyby zastali w jego łóżku nagiego mężczyznę albo coś w tym stylu. Paru nawet. Taemin wdał się w Key’a, jak cholera. Jjong wstał gwałtownie i pokręcił głową.
- Nie…nic nie musisz – powiedział dziwnym tonem, mając już dość- Puszczałeś się z kimś? Może to ten od tego kretyńskiego szlafroka?
-Onew-hyung…- powiedział cicho Taemin, jakby nie zwracając uwagi na wcześniejsze obrazy- On jest tylko…
-Zamknij się do jasnej cholery!- krzyknął Jjong, czując, że wszystkie stresy dają o sobie znać- Mam już tego dość, to jakiś dom wariatów…Zajebię Kibum’a, normalnie go uduszę…Co tu się dzieje?
Taemin zmarszczył brwi i też wstał, patrząc na niego gniewnie. Cóż, czuły punkt. Nie lubił, gdy ktoś obrażał jego ummę. Bardzo, bardzo tego nie lubił. Był gotów bronić go w nawet najbardziej bezsensownych sytuacjach i vice versa. Jaka matka taki syn, co?
- Dlaczego się go znowu czepiasz? To ty nas zostawiłeś…umma był…zawsze cię przed broniłem, czemu mnie teraz atakujesz? Co ja ci zrobiłem?
Minho wpatrywał się w nich bez słowa, ale wyglądał, jakby zamierzał się wtrącić. Jjong miał nadzieję, że jego mądrzejszy przyjaciel jakoś go powstrzyma, zanim zrobi coś naprawdę złego. A chyba taki moment naprawdę się zbliżał.
- Nic, kompletnie nic. Wiesz co? Pójdę tam na górę i zobaczę, co chowasz przed appą.
I zanim ktokolwiek zdołał zareagować, wyszedł z pokoju. Szybkim krokiem wszedł na schody i usłyszał, jak Taemin biegnie za nim. Po chwili słyszał już odgłos bosych stóp za sobą bardzo wyraźnie i chłopak złapał go za koszulkę. Wyprzedził go szybko, dobiegając do drzwi i łapiąc klamkę. Jjong przyparł chłopaka do drzwi, próbując zmusić go do puszczenia uchwytu.
-Zostaw…proszę…hyung…- Taemin wysapał, przyciśnięty do drzwi przez ciało swojego appy- Tam nic nie ma…
Jego pyszny, idealny tyłek ocierał się niechcący o krocze starszego chłopaka. Ten syknął, czując jędrne pośladki tak blisko swojego ciała, obleczone jedynie w czerwone majteczki i cienkie dresy w panterkę. Nie był pedofilem, to było prawie kazirodztwo…jednak…nie dotykał miękkiego ciała od dawna…kurwa! Jak dobrze byłby wsunąć się teraz…
- Puszczaj- warknął- Mam prawo chyba wiedzieć…Skoro to nic złego…
-Dobrze się czujecie?- inny głos przerwał ich rozmowę.
Minho wszedł powoli na piętro, obserwując ich. Uniósł brwi, widząc siłujących się chłopaków. Taemin spojrzał na niego i zagapił się, przez chwilę po prostu uśmiechając się do niego słodko. Jjong wykorzystał osłabienie uścisku i otworzył drzwi, wpuszczając ich do środka.
- Nie!- krzyknął Taemin, rzucając szybkie spojrzenie na Minho i zamykając drzwi przed zszokowanym chłopakiem.
Cóż, teraz Jjong przynajmniej wiedział, dlaczego Taemin nie chciał go tu za żadne skarby wpuścić. Na korkowej tablicy było jakieś sześć-siedem zdjęć Minho. Z trzech wycięty został Kibum- pozostałe były nienaruszone i przedstawiały tylko jego. Jedno przed budynkiem wiezienia.
Taemin był prawdziwym, chorym prześladowcą. Kibum pozwolił, by jego synek zmienił się w takiego psychola?
Na czerwonej ścianie wszędzie były napisy, głownie teksty piosenek…Wielkie ”he ate my heart” na przykład. Jakieś serduszka i inne słowa, bardzo starannie napisane- Taemin musiał się naprawdę napracować. Minho, Minho, Minho. Oprócz tego na łóżku leżały jakieś miśki- jedna żaba, bardzo duża. Key naprawdę nie robił sobie jaj. Szkoda, że nie wspomniał, że to nadal trwało.
- Ty jesteś…to jest…
Taemin stał ze spuszczoną głową, opierając się o drzwi i zagryzając wargę.
-Nie mów mu, proszę- powiedział w końcu Taemin- Proszę. Nie teraz, gdy mam szansę…mogłeś powiedzieć, będziesz już dzisiaj…
Jjong patrzył przez chwilę, jak chłopak w końcu staje na łóżku i ściąga wszystkie zdjęcia. Układał je w równej kupce na szafce obok, każde z nich oglądając o kilka sekund za dużo, niż powinien.
- Nie mówiłem w ogóle, że będę- powiedział, czując się teraz głupio za naruszenie prywatności- Skąd wiedziałeś?
Taemin schował jeden list do kieszeni, po czym spojrzał na niego już trochę mniej smutny. Ten dzieciak bardzo szybko wybaczał krzywdy i nigdy nie smucił się zbyt długo.
- Odliczałem dni- powiedział, patrząc na niego sceptycznie- Podejrzewałem, że przyjedziesz z Minho-hyung’iem…jest jeszcze przystojniejszy, niż na zdjęciach…
Chyba za bardzo się rozmarzył. Jjong wywrócił oczami i poczuł, że jest naprawdę zmęczony. Patrzył, jak Taemin wytrzepuje czerwony koc i przygotowuje mu lóżko. Znowu wyglądał jak tamten chłopiec z fryzurą jak od miski. Żadnych kuszących ruchów, uśmiechów.
-Teraz boję się zostawić cię z nim samego…- westchnął Jjong, kręcąc głową- Jemu przynamniej ufam. Ale ty…
Taemin wydął usta, jednak nic nie powiedział. Poprawił jedynie nieco rozczochrane od walki włosy i poprawił białą koszulkę. Te naszyjniki…Jjong po prostu walnął się na łóżko i westchnął, nawet się nie przykrywając. Było zbyt gorąco.
-Idź tam i żadnego seksu…
*
„(…) ten Haneul to kompletny idiota, chociaż ma dużego, tylko problemem jest to, że wcale nie umie tego wykorzystać! *wybacz, że znowu piszę o takich rzeczach ale czuję się niedopieszczony…* Szkoda, że nie chcesz mnie zobaczyć…ale wiedz, że będę czekał na Ciebie! Nie umiem się jednak powstrzymać przed próbowaniem innych, jestem taki, jak mama…ona sama tak mówi xd”
- Zrobiłeś z Key’a kobietę…- Minho uśmiechnął się lekko złośliwie, czytając ostatni, niewysłany list do siebie- Wow. Byłem przekonany, że masz trzy latka…A teraz? Świat oszalał.
Minho wiedział, że coś było nie tak. Od samego początku gadało im się za dobrze, jakby naprawdę już się kiedyś znali. Ten chłopak wiedział o nim zdecydowanie za dużo. Po pierwsze- znał jego ulubione smaki i kolory, zainteresowania i marzenia. Banalne? Może do nie końca.
- Musiałem dla pewności trochę pozmieniać- powiedział Taemin, zagryzając wargę i opierając się na jego ramieniu- Pachniesz dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem…
Minho tylko spojrzał na niego przez chwilę a Taemin wyglądał, jakby chciał go pocałować. Minho miał jednak wrażenie, że jego mina powiedziała mu trochę zbyt jasno, żeby się pilnował. Jeszcze nie czas, a Taemin…był synem Jjong’a. Tak, należało o tym pamiętać. Wrócił do lektury.
-Seksowny kociak..? Chyba tak zacząłeś się nazywać po około miesiącu, o ile pamiętam.
Minho nie umiał się nie zaśmiać, czytając podpis na liście od swojego „tajemniczego wielbiciela”.
Taemin po raz pierwszy wyglądał na zażenowanego, zakrywając usta dłonią. Spojrzał jednak jeszcze raz na Minho, uśmiechając się słodko i po chwili spuszczając wzrok. Postarał się zignorować słodki ciężar jego głowy na swoim ramieniu.
„Jakaś dziewczyna napisała coś o mnie na ścianie w kiblu-chyba, że jestem dziwką. Tylko dlatego, że jej chłopak pieprzy ją, myśląc o tym, jak kiedyś obciągałem mu na dyskotece. Znowu o tym piszę, wiem…Wiedz jednak, że kocham tylko Ciebie i że wszyscy oni są i będą, ponieważ Ty mnie nie chcesz…oj, wiem, że jesteś miły i zaraz w odpowiedzi zaczniesz mnie pocieszać, ale ja wiem swoje. Wystarczy mi, że ze mną piszesz <3”
Taemin uśmiechnął się lekko, patrząc na swoje słowa sprzed kilku miesięcy. Minho nie wiedział, czemu nie wysłał tego listu. Wiedział tylko, że szkoda mu było, że jego kontakt z małym wielbicielem się urwał. To było nawet miłe, dostawać takie listy…nawet, jeśli dość dziwne. Ich treść…czasami chłopak opisywał w nich swoje barwne życie seksualne, czasami miłość do niego…Nie miał żadnych oporów.
Mimo tego Minho nigdy nie nazwał go w myślach „dziwką” czy „szmatą” jak samemu autorowi listów zdążyło się nazwać siebie samego. Był po prostu samotnym, zakochanym chłopcem. Bez możliwości poznania swojego „ukochanego” czy zdobycia go. Minho zastanawiał się tylko, skąd chłopak miał jego adres…i skąd go znał.
Skąd mógłby wiedzieć, że to „trzyletni” mały synek jego przyjaciela?
Taemin podniósł głowę i już chciał coś zrobić, gdy…
- WYPIERDALAJ STĄD!
Usłyszeli nagle wrzask, który dziwnie skojarzył mu się z wrednym głosem Kibum’a. Ale to przecież to niemożliwe…chociaż…cały czas spędzili z Taemin’em na werandzie, a były jeszcze tylnie drzwi…Wspomniany chłopak poderwał się jak dzikie zwierzę, patrząc w kierunku okna swojego pokoju. Było słychać wyraźną kłótnię i nie wiedzieć czemu, Taemin zaczął się śmiać. Minho nie umiał nie śmiać się też, ponieważ śmiech tego chłopaka był zaraźliwy.
- TY SMIECIU…JAK ŚMIESZ…GDZIE TAEMIN…??
Tak, to musiał być Kibum. Nagle uchylone okno w kuchni otworzyło się i wyskoczył z niego Jjong. Wyglądał na nieźle poturbowanego –włosy miał poczochrane i był w nich…makaron? Widocznie musiał oberwać miską.
- To chyba ja powinienem być bardziej wkurwiony! – wydarł się Jjong, nieco skołowany po skoku.
Cóż, od okna do ziemi mogło być jakieś pięść metrów. Dość sporo jak na niskiego Jjong’a. Z okna wyłonił się Key- wciąż jeszcze w różowej marynarce i wyraźnie po długiej podróży. Mimo wszystko miał idealnie ułożone włosy a jego na wpół ogolona głowa wyglądała świetnie. Minho już bał się, że będzie przez tą fryzurę przypominać spedalonego punka, ale jednak nie.
-Ty….- powiedział Key, patrząc, jak Jjong odchodzi- Taeminnie? Minho…?
Dopiero teraz wszyscy ich zauważyli. Taemin pomachał ummie, jakby cała ta sytuacja była jak najbardziej normalna. Może w tym szalonym domu takie rzeczy się zdarzały…Diva zmarszczył brwi, jednak chyba nie zdenerwował się aż tak bardzo. Minho kiwnął mu głową na powitanie, a ten odpowiedział z lekkim uśmiechem. Taemin cały czas uśmiechał się, opierając się o biały filar werandy i stojąc w lekko wyuzdanej pozie.
Minho starał się oderwać wzrok od jego lekko odsłoniętego, płaskiego brzucha.
-Chodź…jedziemy do tego hotelu…wrócimy jutro…
Minho już chciał protestować, uznał jednak, że to bez sensu. Jjong był zbyt wkurwiony. Właśnie wyjmował sobie z włosów makaron, klnąc głośno. Taemin spojrzał na niego z żalem, zagryzając wargę i lekko zahaczając kciukiem o materiał dresów. Odchylił go, odsłaniając piękną kość biodrową…Co za mały…Uwodzenie miał we krwi, tego nie można mu było odmówić.
Minho żałował, że nie jest pierwszym lepszym dupkiem, który skorzystałby z okazji i wrócił tutaj wieczorem. Nawet, jeśli jego męskość reagowała na tą możliwość entuzjastycznie, prawie tak chętnie, jak sam Taemin.
-Już tu nie wracaj, cwelu…- Kibum krzyknął ostatni raz, wciąż stojąc w oknie- A ty Minho zawsze możesz wpaść…
Jjong rzucił mu spojrzenie w stylu „co do…” jednak Minho kompletnie go zignorował. Bardziej był w świecie seksownych chłopców o idealnych, ciasnych tyłkach i słodkich charakterach. Miał dziwne, wrażenie, że ten chłopak nie odpuści. A sam Minho…chyba zamierzał się poddać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz