Idylla w pokoju o zimnych ścianach
Taemin
musiał chodzić o kulach i w gipsie przynajmniej przez trzy tygodnie
z kawałkiem. Dzień przed jego wypisem ze szpitala był lekko
cieplejszy niż poprzednie, ale wciąż nie przypominał tamtego
pamiętnego sierpniowego popołudnia. Może tak było lepiej, dla
każdego po kolei.
Minho
przyniósł mu jego ulubione mleko bananowe i słodkie
paluszki. Przychodził oczywiście codziennie, opowiadając o
wszystkim i niczym, czytając mu na głos książki (mieli sporo
zabawy przekręcając niektóre wypowiedzi bohaterów
bądź interpretując treść na swój własny sposób)
lub przynosząc obiecany zeszyt od hiszpańskiego. Tego cieplejszego
dnia, gdy firanka falowała lekko i świeże powietrze omiatało
salę, starszy miał do opowiedzenia ciekawe rzeczy. Taemin z
zachwytem spytał, czy to prawda, że wyskoczył przez okno. Gdy
przyznał, że owszem, młodszy zdawał się nie posiadać z dumy,
jakiego niezwykłego ma chłopaka. Wyskakuje dla niego przez okna i
nie łamie sobie nóg! W każdym razie, gdyby był
zainteresowany, to polaroidy były bezpieczne, sytuacja została
opanowana na tyle, żeby kobieta nie wróciła na razie do ich
domu. Minho wolał nie dzielić się swoją konkluzją dotyczącą
głupoty Daisy, wiedząc, że ma do czynienia z tym wyrozumialszym
bliźniakiem i mógłby zwyczajnie zranić jego uczucia.
Chłopak
po wysłuchaniu ekscytującej opowieści aż postanowił przejść
się po sali o kulach, by je przetestować. Minho nie umiał
powstrzymać śmiechu, bo sam chłopak się śmiał, niezdarnie
pokonując długość pomieszczenia. Potem postanowili iść do
parku, żeby jeszcze bardziej go rozruszać, ale na tamtą chwilę
musiał im wystarczyć pokój- niedługo miał być rozdawany
posiłek. W końcu Taemin usiadł na brzegu łóżka, z pomocą
Minho (i lekkim buziakiem) odkładając kule.
-
Opowiadałem ci o pewnym chłopaku z mojej dzielnicy?- spytał
młodszy, przybliżając się ciężko na brzegu łóżka.
-
Chyba nie- odarł Minho, kładąc rękę na kolanie chłopaka i
masując je delikatnie.- Nie wiem.
-
Też miał bogatą, zwariowaną matkę. Wiesz, moja dzielnica to
takie miasteczko snobów...jego matka chciała, by został
managerem albo dyrektorem banku. Kiedyś była naprawdę w porządku,
ciepła...nie przesadzajmy, że jakaś Matka Teresa, ale wciąż.
Skończyło się w pewnym momencie, zmieniła się, zbzikowała. Ten
chłopak miał młodszego brata, ale ten nie spełniał
oczekiwań...nie miał warunków, jakie miał ten chłopak.
Minho
słuchał, nie mając pojęcia, do czego prowadzi ta historia, ale
był przekonany, że ma to swój cel. Jego chłopak zaczesał
przydługie włosy do tyłu, lecz wiatr wiejący z otwartego okna od
razu przywiał je z powrotem, tworząc nieład. Nie przejmował się
tym zbytnio, kontynuując.
-Ten
chłopak uwielbiał ptaki, miał na ich punkcie obsesję...szczególnie
ptaki morskie. Jego matka przestała pobłażać na jego nieżyciowe
pasje, gdy trzeba było naprawdę pomóc jej z domem, a on
pewnego dnia zostawił mi model mewy, szklaną rybkę i uciekł.
Faktycznie,
na szafce leżał model budowy jakiegoś ptaka...czyli należał do
tego chłopaka. Tylko co dalej? Czy może chodziło o...ich ucieczkę
tam? Może była możliwość, by ten cały 'chłopak' im pomógł?
Nagle
zrozumiał. Szklana rybka. Nie powiedział jednak nic, pozwalając
swojemu chłopakowi kontynuować. Upewniał się.
-
Dostawałem od niego listy, bardzo długo. Ostatnio jednak odkryłem,
że mama je czyta, więc poprosiłem go o nie pisanie, tylko o
spotkanie. Dokładniej mówiąc, tak, właśnie to co myślisz,
opowiadam ci o nim, bo chcę do niego pojechać. Najlepiej bardzo
niedługo.
-
Teraz?
Taemin
zaśmiał się, jednak spoważniał i pokręcił głową, twierdząc,
że aż tak szalony nie jest. Musi przecież pozbyć się tego
beznadziejnego gipsu, a to zazwyczaj zajmuje około miesiąc.
Możliwe, że dadzą radę do początku października, wtedy byłby
naprawdę dobrze. Przynajmniej zyskali trochę czasu na dobre
rozpracowanie wszystkiego, bo gdyby mieli wyruszyć spontanicznie,
zawsze coś mogło się zawalić, nie wyjść, w statku znalazłaby
się na pewno jakąś luka. Pielęgniarka przerwała im plany,
przychodząc z porcją jedzenia i kładąc ją na szafce, życząc
krótko smacznego. Gdy poszła dalej wraz z piszczącym
wózkiem, brązowe oczy jego chłopaka obserwowały Minho z
namysłem, lekki uśmiech błąkał się na jego wargach.
-
Kiedy chcesz to zrobić?-spytał Minho, nachylając się lekko i
uśmiechając się półgębkiem na uczucie konspiracji.- Twój
brat jednak troszkę nam namieszał w planach, nie ma co.
-
Wtorek pierwszego października.
Patrzyli
na siebie w milczeniu, oboje doskonale wiedząc, że sami chcą tego
tak bardzo, że niewiele jest w stanie ich powstrzymać. A to
niewiele, oznaczało choćby...a właściwie, co? Co ich tutaj
trzymało? Minho powie swojej mamie, jak bardzo ją kocha i że
zawsze będą w kontakcie, z ojcem miał zawieszenie broni, ale to
nie powód, by od razu rzucać mu się w ramiona, drużyna nie
liczyła się już aż tak bardzo (Yun zaczynał działać mu na
nerwy), a Taemina mogła tu spotkać tylko przymusowa separacja z
bratem, depresja i być może w rezultacie samobójstwo. Albo
życie z matką, która nie rozumiała go, w dzielnicy snobów,
uciekanie do ojca i tak dalej, tak dalej. Nad morzem będą łowić
ryby, żyć we trójkę i mieć biały domek- wszystko
metaforycznie oczywiście. Ten 'chłopak' im pomoże, znajdą pracę,
Taemin zakończył już szkołę z dobrym wynikiem, ale czy naprawdę
było im to potrzebne? W danej chwili, jak młodzi zbuntowani, nie
czuli potrzeby wpisywania się w system, który kazał dzieciom
siedzieć do nocy w szkole, chodzić na dodatkowe zajęcia, nie mieć
życia. Minho czytał zbyt wiele, by jeszcze doceniać takie życie,
jakie wiódłby, gdyby nie 'choroba'.
-
Jak chcesz zatrzymać swoją matkę?- spytał starszy, znowu masując
jego kolano.
-
Jak wiesz poprosiłem już tatę, by wziął mnie do siebie niby na
miesiąc. Rozumiesz, żebym doszedł do siebie....prawo tego nie
zabrania, ona nie może nic zrobić. Będziemy musieli być wtedy
szybcy.
-
Myślisz, że już będzie na ciebie czekała po powrocie z
zamówionym 'odbracaniem'?
-
Oczywiście. Dlatego ważne jest sprawne działanie. Gdy
'wyzdrowieję', muszę wracać...to znaczy uciekać z tobą. Choć
oczywiście przesadzam, nie ma aż takiego pośpiechu.
Pocałowali
się krótko, pieczętując ta obietnicę. Potem układali małe
plany, naprawdę małe jak na przykład to, żeby kupić świeże
ryby i spróbować, jak bardzo różnią się od tych
sprzedawanych na tagu w mieście, albo to, co będą robić w
pociągu, bo jeśli trafi się, że pierwszego obudzi się jako Lewy,
wtedy będzie kiepsko, bo on nigdy nie umie skupić uwagi. Jeśli
pojedzie Prawy, będą mogli czytać razem jedną książkę i grać
w małe warcaby. Ropuchę zdecydowali się przewieźć w kocyku, choć
na pewno przysporzy im to trochę kłopotów, ale nie zostawią
jej, na pewno nie.
-
To twój brat, Taesun, prawda? Ten 'chłopak'- spytał Minho,
stojąc już w progu sali i zbierając się do wyjścia.
-
Tak, bardzo dobrze, tak- wymruczał jego chłopak, układając się
na boku.- Możesz teraz pojechać do taty, jeśli chcesz z nim to
obgadać. Pozdrów go ode mnie.
Przeprowadzka
nastąpiła bez konieczności wracania do apartamentu, bo wszystko
zabrał stamtąd pan Lee. Podobno Daisy siedziała w fotelu sztywno,
pijąc herbatę i wpatrując się w okno, jak gdyby ledwo panując
nad swoim wewnętrznym potworem. Być może nawet było jej przykro,
być może cierpiała. Prawy powiedział, że na pewno jest jej
smutno i że nie potępia jej całkiem, że czasem chciałby ją
przytulić i szepnąć miłe słowo, ale...ona nie rozumiała. Jest
głupia- tradycyjnie od pewnego czasu pomyślał Minho,
zachowując do dla siebie. Dlatego też pan Lee zabrał po prostu
parę jego książek, koc i poustawiał to wszystko w swoim salonie.
Stworzył mały kącik ze składanego łóżka, półki
stojącej na podłodze i plakatu występu jazzowego, który
Taemin odkleił od jakiegoś słupa, bo tak mu się spodobał.
Wisiała tam także tabliczka z ulubionymi hiszpańskimi słowami
Taemina.
Żaba
zdechła niespodziewanie, w pewien wtorkowy ranek po prostu siedziała
z zamglonymi, zwykle szklistymi oczami i widać było, że nie
przeżyje więcej niż kilku godzin. Oglądać to musiał Tae, który
mimo że nie był jej właścicielem, przeżył to chyba mocniej niż
jego własny brat. Mógł mówić, że wolałby psa, ale
to była tylko fasada. Nie obwiniał jednak niczego, nie zastanawiał
się głośno, czy to przez za wysoką czy za niską temperaturę, po
prostu siedział milcząco na brzegu łóżka, a żaba leżała
zawinięta w kocyk. Milczenie to jednak nie przerażało Minho, bo
podejrzewał, że czasem takie chwile zwyczajnie są potrzebne i
nawet takie gaduły jak Lewy powinny czasem dać sobie odpoczynek od
kłapania, szczególnie podczas żałoby po małych
przyjaciołach. Starszemu i tak było niewypowiedzianie przykro,
czekał na chłopaka w progu niebieskiego salonu pana Lee i myślał,
że cholera jasna, nigdy już nie usłyszy tego irytującego pisku.
-
Chcesz go pochować?
-
To tylko mięso.
Minho
nie skomentował tego oschłego zdania, wiedząc, że być może w
tej chwili w głowie chłopaka ma miejsce nagła burza uczuć i w ten
sposób próbuje się przeciw nim buntować. Chwilę
potem młodszy zdecydował, że zabiorą ropuchę na staw, żeby
sobie tam pływał już zawsze.
-Nie
jesteś idealny.
Minho
spojrzał na niego z wysokości kilku stopni na drabinie opartej o
nadrzewny domek. Widział stąd brązową, okrytą igłami drogę,
wysokie drzewa tworzyły coś w rodzaju sklepienia świątyni, pod
którym siedział on. Tae stał na dole, zadzierając głowę,
a gdy tego nie robił, starszy miał widok tylko na jego włosy i
czubki żółtych tenisówek. Leniwie rysował kulą
kształty na ziemi, które na daną chwilę nie układały się
w żadne sensowne słowo. Kilka sylab stało niezależnie od siebie,
w różnych odległościach.
-
Wiem. Nikt nie jest.
-
Nie, nie wiesz- chłopak zadarł głowę, patrząc na niego z mocnym
uśmiechem, nie obnażając zębów.- Och i Daisy jest idealna.
I Taemin.
Minho
uniósł brwi. Nigdy nie przestanie dziwić się takim nagłym,
małym przytykom w stronę matki chłopaka, której ten zdawał
się wyjątkowo nie znosić, czego nie widać było od początku.
Może sprawa z Polaroidem tak bardzo go zdenerwowała, że nie
wybaczył jej tego do tego czasu? W każdym razie od przeskoczenia
żaby w lepszy świat minęły trzy tygodnie. Obu chłopcom było
cholernie przykro, ale przecież taka jest kolej rzeczy, przyjaciele
są i odchodzą, żaby żyją i także nie żyją, jak to
filozoficznie spróbował powiedzieć Tae, co potem wywołało
pierwszy od dawna szczery śmiech u Prawego. (jedynym sekretem
trzymanym ściśle przed Lewym było wyśmiewanie od czasu do czasu
jego zapędów do mówienia jak brat, jak
arystokrata). Teraz jednak, po ponad pięciuset dziesięciu
godzinach, Lewy zdawał się już prawie całkiem pogodzony z życiem.
Możliwe, że miały na to wpływ ich ciągłe przebywanie w lesie,
gdzie świeże powietrze jakby wraz z ulgą wpuszczało do jego głowy
filozoficzne myśli.
-
Oświeć mnie w takim razie, dlaczego ja nie jestem- Minho rozłożył
ręce w zachęcającym geście, czując się nieco jak mentor stojący
na mównicy i pozwalający studentowi ogłosić swoją opinię.
-
Mówię o tym, że wcale nie jesteś pieprzonym wymarzonym
księciem- młodszy wciąż zadzierał głowę, przechylił ją
jednak w bok, jakby przypatrując się hyungowi uważniej.- Nie
jesteś aż tak przystojny.
Co
powinien poczuć? Urażoną dumę, zdeptane ego, płonącą
wściekłość, smutek? Będąc zupełnie szczerym i nie wybielając
charakteru młodego pana Choi, owszem, poczuł małe drgnienie swego
rodzaju zawodu bądź warknięcie urażonego ego, ale cały czas
pamiętał przecież, że to jest jego Tae. Wszystkiego mógł
się spodziewać po tej osobie, w jednej chwili mówi ci, że
twoja bluza śmierdzi, a potem przytula się do twoich pleców
i wciska ci nos w kaptur.
Mierzyli
się chwilę wzrokiem, aż Minho zeskoczył z drabinki
niespodziewanie, na co młodszy nawet nie drgnął. Dziwny był z
niego człowiek. Brunet wylądował na ziemi zgrabnie, ale z głuchym
tąpnięciem, nawet nie krzywiąc się na to, że właśnie zeskoczył
z dobrych trzech metrów w trampkach z gumową podeszwą.
Oparł się jednak nonszalancko o drabinkę, unosząc brew i milcząco
prosząc o kontynuowanie wywodu.
-
Znowu unosisz te swoje krzaki?
-
Nie mam krzaków- oburzył się Minho, parskając jednak
niekontrolowanym śmiechem.
-
Masz- zapewnił go Tae, przesuwając kulą po ziemi.- Co więcej, gdy
się dziwisz wyglądasz jak przydeptana ropucha.
Stali
tak przez chwilę, jedynymi dźwiękami między nimi był szum lasu i
drapanie kulą po gruncie. Musiał mieć bardzo głupią minę, gdy
tak patrzył to na swojego chłopaka, to na ziemię, potem gdzieś w
dal, ale do diabła, chyba nikt w życiu nie powiedział, że wygląda
jak 'przydeptana ropucha'. Wszystko zmieniło się w jednej
sekundzie, Tae rzucił mu ukradkowe spojrzenie błyszczących oczu,
Minho je wyłapał i...zaśmiał się. Gdzieś niedaleko ptaki
poderwały się z gąszczy i wzleciały, a on przyłożył rękę do
twarzy i kręcił głową, wciąż opierając się o tą starą
drabinkę, która drgała lekko. Tae zdawał się być wręcz
zachwycony.
-
Wiesz, przez to wszystko jesteś nasz - orzekł chłopak,
starając się zachować poważny ton i mrugając wolno.- Pamiętasz,
jak cię wtedy objąłem?
Minho
przytaknął z zainteresowaniem. Tymczasem młodszy jedynie przyłożył
palce do jego brwi i przesunął nimi po ich linii, po czym zatrzymał
na nich kciuka. Przypatrywał się twarzy swojego starszego chłopaka
uważnie, a ten uśmiechał się jedynie półgębkiem, bo
wiedział już, o co rozchodziła się cała ta rozmowa. Obcowanie z
Lee Tae było niczym podróż do krainy 'Wszystko Odwrotnie',
gdzie 'tak' znaczy 'nie', a sól może okazać się niezwykle
piekąca.
Tae
wyjaśnił, że pierwszego dnia ich znajomości objął go, ponieważ
*tutaj nastąpiło nieładne słowo*
mu się spodobał i przede wszystkim, zupełnie jakby werżnął
mu się w mózg. Zdziwiony Minho zapytał, co to znaczy, że
werżnął mu się w mózg, co młodszy szybko wyjaśnił,
porównując swoje zauroczenie do siekiery wbijającej się z
siłą i pewnością w drewno. Zupełnie w ten sposób obraz
tego dryblasa ze śmiesznymi brwiami zatrzymał się w jego głowie i
wiadomo było, że ratunku już nie ma. Titanic tonie, można tylko
patrzeć, jak napełnia się wodą miłości. Podobno Prawy
był nawet wzruszony poetyckością brata, gdy usłyszał to
porównanie.
Przytulali
się tak pod drabinką, kiwając się lekko na boki, a młodszy
obejmował go w pasie i przyciskał twarz do jego szyi. Jego włosy
były lekko ciemniejsze niż wtedy, gdy się poznali, miały kolor
ciemnego brązu, czekolady. Potem, gdy Minho znowu wszedł po
drabince i usiadł na ganku nadrzewnego domku z nogami spuszczonymi w
dół, Tae kontynuował swój wywód na temat
idealności i nie idealności. Podobno nigdy nie podobał mu się
żaden chłopak i był nawet wybredny, och jak okrutnie wybredny.
Twierdził, że spotkał przystojniejszych od Minho, ale to właśnie
on 'werżnął się' w jego serce i mózg. Yuna uważał za
miłego kolegę, choć i tak obśmiewał go bezlitośnie w głębiach
umysłu. No ale ten...ten dryblas...Porównał ich do
'Piękne(go) i Bestii', gdzie Bella widziała w swoim ukochanym coś
zdecydowanie więcej pod warstwą futra i kłami. Minho wpatrywał
się w swojego chłopaka intensywnym wzorkiem zmrużonych oczu, ale
uzyskał tylko 'No co?' i starszy poddał się znowu.
Taemin
wskazał palcem na narysowane przez niego wcześniej kształty na
ziemi. Dopiero z góry widać było wyraźny napis.
Z
Taeminem jest nas 3
-
Moja teoria jest taka, że jeden plus jeden, czyli nasze ciała, może
równać się trzy- podsumował chłopak, uśmiechając się do
niego szeroko.
Droga
Mamo,
Najbardziej
szkoda mi opuszczać właśnie Ciebie. Od początku potraktowałaś
wszystko poważnie. Nie nazywałaś tego chorobą i próbowałaś
zrozumieć. Jestem Ci za to dozgonnie wdzięczny i nigdy Ci tego nie
zapomnę. Wszelkie nieprzyjemne słowa jakie ode mnie usłyszałaś
musiały być od Kapitana, on po prostu taki był. Ciesze się też,
że zaakceptowałaś mnie i Taemina, to dla mnie bardzo ważne. On
także Ci dziękuje i obaj mamy nadzieję spotkać się kiedyś.
Gdybyś tylko chciała, na drugiej stronie list masz adres jego
przyjaciela, który będzie znał nasz przyszły. Planujemy
mieć dom nad morzem. Nie martw się, nie trafimy pod most, jestem
zaradnym człowiekiem.
Kocham
Cię,
Twój
Minho.
Hyung,
Ty
też możesz nas odwiedzić. Nazwij to ucieczką, dobra. Uciekam z
Taeminem od jego matki, mam nadzieję, że zrozumiesz. Zawsze będę
doceniał każdy kopniak jaki mi zasadziłeś i każdą naszą bójkę.
Nigdy nie kradłem twoich gazet z cyckami, to był ojciec, jeśli
chcesz wiedzieć. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagramy razem w
kosza albo najlepiej w piłkę, tak na złość staremu. Mam
nadzieję, że mu się polepszy i będzie się z nim dobrze żyło.
Powodzenia z Saehyunnie, obym niebawem został wujkiem i miał ładną
bratową. Nie zawal szansy, którą dał ci wujek Siwon.
Twój
dongsaeng.
Ojcze,
wybaczam
Ci wszystko. Daj żyć innym i sobie. Zawsze możesz zostać
trenerem, mój nauczyciel z podstawówki miał 200 kilo
nadwagi i nauczył mnie więcej, niż niejeden szczupły trener. Po
prostu daj sobie szansę i odstaw prochy. Ja i Taemin będziemy
daleko, ale zawsze możesz na nas liczyć.
Minho.
Pogoda
jawiła się jak idylliczny obrazek w pokoju o zimnych ścianach.
Niebo było pomarańczowe, niby namalowane farbami olejnymi,
sprawiające ciepłe wrażenie, zaś powietrze chłodne, wiatr wiał
dość mocno. Tak było przez pierwsze kilka dni, może dłużej-
miejscowi mówili, że trafili akurat na ochłodzenie. Taesun
okazał się wycofanym człowiekiem, mimo swojej niesamowitej
uprzejmości i wzruszenia z powodu widzenia młodszego brata po tak
długim czasie. Powitał ich na stacji, potem zaprowadził do małej
knajpki w mieście, rozumiejąc ich zmęczenie podróżą i
samemu opowiadając, nawet nie wiedzieli o czym. Wpatrywał się
intensywnie w twarz młodszego brata, a oczy obu, gdy spoglądali na
siebie ukradkiem były lekko wilgotne; wszystkie zatargi jakby
zostały zapomniane, stali się dorośli. Obaj. W niesfornych
i starganych przez morską bryzę włosach, wąskich oczach i
nierównych zębach Taesuna widać było tą prostotę i radość
życia. Aż dziw, że kiedyś ten mężczyzna należał do 'bogatego
świata' i dawał się ponosić emocjom, które skierowały go
aż tam. Potem jechali długo, asfaltową drogą wiodącą przez
pustkowie, gdzie tylko gdzieniegdzie porozrzucane były domki. Taesun
powiedział, że nie będą tam mieszkać, bo to jego prywatny dom,
ale na weekend mogą zostać. Powinni wręcz, bo wyglądają, jakby
wciąż nie mogli uwierzyć we wszystko co ich otacza. Przywitał ich
także około trzyletni chłopiec w czerwonej piżamce (i młoda
dziewczyna, sąsiadka), który okazał się być synem
mężczyzny. Tae chyba polubił swojego bratanka, a Minho zgodnie
uznał, że dzieciak jest świetny.
Spędzili
dwa dni w domku w całkowitej głuszy, dochodząc do siebie i
uświadamiając sobie, gdzie tak naprawdę się znaleźli. Prawie
całą sobotę milczeli, nawet synek Taesuna zdawał się rozumieć
potrzebę ciszy i bawił się cicho swoimi autkami z serii 'Szybcy i
radośni' (po krótkiej rozmowie między braćmi podsłuchanej
ukradkiem Minho dowiedział się, że żona mężczyzny zmarła przed
rokiem, zostawiając go z brzdącem). Zostawili to bez zbędnych
komentarzy. Minho odkrył, że może naprawdę długo wpatrywać się
tylko i wyłącznie w rzadki las i widmo morza za oknem, a jego
chłopak podążał za tym przykładem. Dopiero wyjazd z powrotem do
miasteczka otrzeźwił ich i wyrwał z zatopienia w dziwnym stanie.
Zrozumieli, że wszystko zaczęło się od nowa. I chyba zgodnie
uznali, że to dobry początek. Ich oczy znowu zaczęły błyszczeć.
Minho
być może nie przyznałby otwarcie, że miał wątpliwości, czy
jego chłopcy zaakceptują ich nowy stan materialny. Owszem, mogli
przysięgać mu wierność ideałom i popychać go dalej, ale czy
byli gotowi do życia jak Taesun, w skromnych mieszkankach i z dala
od panowania cywilizacji? Taemim i Tae rozwiali jednak jego
wątpliwości szybko, żaden mięsień na jego twarzy nie zadrgał
podczas oglądania pokoiku na piętrze pracowni i wtedy starszy
wyrzucił sobie własną głupotę. Jak ktoś, kto przeżył tyle co
jego chłopak, mógłby myśleć o narzekaniu na tak trywialne
rzeczy jak brak królewskiego łóżka? To była przecież
ich wolność. Wolność ta kryła się w kwadratowym, pustym niemal
pomieszczeniu z jasną podłogą, beżowymi ścianami i ramami okna
pomalowanymi na ciemnobrązowo. Leżały w nim przygotowane żółte
futony, szafa postawiona została niedbale przy jednej ze ścian, a w
oknach nie było żaluzji. Jedną ścianę zdobyła tylko jakaś
rybacka rycina, która i tak spadła kilka dni później,
tłukąc się doszczętnie.
Pierwszego
wieczora po wypiciu herbaty gospodarza wyszli na pierwszy spacer.
Taemin miał na głowie pożyczoną od Taesuna, żółtą
czapkę z pomponem. Przez chwilę porwała ich ekscytacja wynikająca
z samego faktu, że otacza ich zapach morza i piasek, dlatego też
zdjęli buty i biegali po chłodnym piasku. Niebo było cudownie
pastelowe, a oni śmiali się, jak w przypływie jakiejś głupawki i
jakby ktoś odkręcił korek, korek zwany emocje. Cała niepewność,
czy matka nie wróci wcześniej, czy brat nie zatrzyma go za
rękę, czy pociąg nie zawróci ich...wszystko to uszło z
nich wraz z tą głupawką. Kiczowata sceneria zachodzącego słońca
zdawała się podkreślać ich nastrój, czynić wszystko
jeszcze bardziej nierealnym- naprawdę, w życiu czasem brakowało
durnowatej ścieżki dźwiękowej. Pasowałaby wtedy jak ulał.
-
Dlaczego tu jesteś? - spytał niespodziewanie Taemin podczas jednego
z ich spacerów po plaży; obaj zmęczeni byli po pracy.
-
Że co proszę?- autentycznie zdziwił się Minho.
Chłopak
założył jego szarą bluzę, którą miał jeszcze z czasów
trenowania dla drużyny. Opalili się obaj, to prawda, ale dla
starszego nie robiło to większej różnicy- zawsze był
śniady, po ojcu. Taemin zaś...wyglądał z każdym dniem jeszcze
bardziej intrygująco, z tą swoją złocącą się delikatnie skórą.
Wieczór był ciepły, ale jesień przemijała powoli,
zaczynało się robić nieprzyjemnie. Młodszy schował ręce w
kieszenie, czując chyba właśnie taki jesienny podmuch. Mimo, że
aktualnie pieczę sprawował Lewy, to wyraz jego twarzy był jak
najbardziej poważny. Nawet jego włosy zdawały się ściemnieć o
ton, gdy tak marszczył brwi i patrzył mu prosto w oczy. Minho
poczuł się oceniany.
-
Dobra, powiem tak...dlaczego nas wybrałeś?
-
Zgaduję, że nie chodzi ci o brata. O tym już mówiłem.
-
Tak tak, chodzi mi o nas. Dlaczego nas wybrałeś? Tylko nie mów
mi tych romantycznych frazesów o kochaniu mnie. Nas. Obaj
wiemy, że uczucie nie zawsze wystarcza.
Wywrócił
oczami, uderzając butem w jakiś kamień i sprawiając, że ten
potoczył się dalej. Minho stał chwilę bezmyślnie obserwując
jego bieg, po czym spojrzał znowu w oczy swojego dziwnie najeżonego
ukochanego.
-
Pytasz, dlaczego poza kochaniem?
-
Kochanie nie przeszkodziłoby ci w wybraniu łatwego życia.
-
Co, miałem wyskoczyć z pociągu?
-
Na przykład.
Powiedział
to pozornie obojętnie, patrząc w morze. Z każdego centymetra
kwadratowego jego postaci wyzierała jednak jakaś niepewność na
temat tego, co usłyszy. Może obawiał się, że Minho powie: nie
wiem. To 'nie wiem', oznaczałoby przecież także i to, że może
się nim znudzić, że to zwyczajny kaprys, chęć pokazania ojcu, że
umie mu się przeciwstawić. Eksperyment, zabawa, nic więcej. Może
także bezmyślność, a to już jasno wskazywałoby, że Minho jest
głupi. Naturalnym więc by było, gdyby Taemin niepokoił się
możliwością spędzenia większej części...albo całego życia z
osobą bezdennie skretyniałą.
Później
jego chłopak miał powiedzieć, że pytanie to kłębiło się pod
jego czaszką zdecydowanie wcześniej, ale jakaś złośliwa cześć
jego natury kazała mu zadać je dopiero wtedy, gdy nie będzie drogi
odwrotu. Odważył się nawet zasugerować, że mógłby z
łatwością zabić go wtedy i pogrzebać gdzieś w piasku, mówiąc,
że Minho wpadł do morza i jego rozpacz nie byłaby udawana-
naprawdę dla niego oznaczałoby to koniec świata. Zabiłby go, bo
jeszcze gorsza świadomość byłaby taka, że on żyje sobie gdzieś
tam daleko, zrezygnowawszy z życia z nim, z nimi. Gdyby zapytać go,
skąd takie myśli, pewnie wzruszyłby ramionami i powiedział, że
one po prostu są, w każdym z nas w tej czy innej postaci w
zależności od sytuacji. Małe, gryzące myśli 'co by było gdyby
on' i tak dalej w ten deseń. Może wspomniałby też o tym, że na
tym 'zadupiu' jego brat nie ma szans zostania światowej sławy
profesorem, co zapewne spodobałby mu się niepomiernie.
-
Co rozumiesz przez łatwiejsze życie?- roześmiał się starszy,
wykonując bezsensowny gest ręką w kierunku morza- Udawanie, że
jest się normalnym i życie z kimś, kto nie ma o tym wszystkim
pojęcia?
-
Bycie z kobietą, na przykład- zasugerował ironicznie Tae, wciąż
na niego nie patrząc.
Wyglądał
trochę jak człowiek, który cierpiał na niestrawność i
właśnie pozbywał się ciężkości z żołądka. Tymczasem, Minho
był mocno zaskoczony. Tylko parę razy, jedynie w okrojony sposób
wspominał o swoich kontaktach z dwoma kobietami, bo przecież
związkiem nie można by tego nazwać. Mówił mu, że miotał
się i nie widział możliwości bycia tym, kim chce, czyli osobą
czująca pociąg do tej samej płci, dlatego też poddał się już
na wstępie. Zupełnie, jakby zmęczony był wystarczająco walką z
bratem, oświatą i przeciwnikami na boisku. Czy jednak nawet z tych
relacji chłopak zdołał wysupłać choćby nitkę zazdrości...?
Nie. To nie była zazdrość, to była zwyczajna wątpliwość i
zastanowienie, dlaczego tak.
-Zrobiłbym
tak, gdybym nie znał ciebie- przyznał spokojnie Minho, podchodząc
i wsuwając ręce w kieszenie dresów- Prawdopodobnie wybrałbym
łatwiejsze życie. Ale wybrałem ciebie. Was.
-
Dlaczego więc?
-
Bo jesteśmy tak samo popierdoleni. Przez życie i w ogóle.
Taemin
patrzył na niego przez chwilę, a potem uśmiech wykwitł na jego
twarzy, jakby samo słowo 'popierdoleni' ucieszyło go niezmiernie.
Zapytał się jeszcze raz, jak ich nazwał, potem posmakował to
słowo, przetrawił i stwierdził, że owszem, są popierdoleni.
Wszyscy, nawet ten romantyczny inteligencik Prawy, nawet oni, skoro
jest taki zboczony i w ogóle, wszyscy troje cierpią na ten
nieuleczalny przypadek. Młodszy przyznał, że już w pociągu
zastanawiała go ta kwestia, bo choć nie wątpił w szczerość ich
uczuć, które nie były gwałtowne, tylko przypominały silną,
ale stałą rzekę, to jednak nie znał trwałego celu złączenia
ich żyć. Owszem, kochać się mogli, ale co im mogło z tego
przyjść? Prawy mógł mówić, że nic lepszego nie
czekało ich w kapitalizującym się świecie, Lewy także mógł
wierzyć w ten nagły zryw i czerpać satysfakcję z ucieczki od
matki, ale...koniec końców nie wiedział. Dlaczego?
-
Sugerujesz, że nikt inny by do nas nie pasował?
-
Zdecydowanie nie- oznajmił Minho, ciągnąc go lekko za sznurek
bluzy.
Szli
potem dalej, jak zwykle jedną trasą wzdłuż wyludnionej plaży
(zazwyczaj była częścią dość popularnego kurortu, ale było po
sezonie), słuchając jedynie pisków mew i odgłosów z
odległego portu. Jeśli chodziło zaś o przyziemne sprawy, to pracę
znaleźli dzięki Taesunowi. Miał znajomego, prowadzącego własny
sklep, ale nie pracowali oni w nim (przynajmniej nie od początku i
na pewno nie Minho), jedynie mieszkali na jego piętrze. Sklep
trudnił się sprzedażą sprzętu wędkarskiego, miał szerokie
witryny i krzykliwe napisy z tandetnymi rysunkami tańczących ryb.
Przez okres zimowy Taemin pracował tam jako ekspedient, aż znalazł
lepiej płatną pracę w większym sklepie i choć nie miał już
arcywygodnej sytuacji, gdy do pracy szedł tylko po schodach, ale
przynajmniej mógł sobie zafundować troszkę więcej. Miasto
było średniej wielkości, ale zupełnie inne od warunków, do
jakich przywykli- wolniejsze, spokojniejsze, żyjące w rytm fal.
Domy znajdowały się zawsze w odpowiedniej odległości od siebie,
nie wyższe niż trzy piętra, co krok można było znaleźć rybną
knajpkę i jakiś porządny, rzemieślniczy zakład- żadnych
supermarketów oprócz skromnego TESCO w centrum. Nawet
okazjonalne chłody i wiatry nie dawały im się we znaki tak bardzo,
jak kiedyś miejskie życie. Praca także była dość spokojna,
najczęściej fizyczna, ale Taesun podkreślał, że jeśli będą ją
wykonywać solidnie i jeśli będą cierpliwi, to stary profesor z
domku oddalonego nieco od jego własnego nie będzie żył wiecznie,
a jego domek nie będzie kosztował fortuny. Odnowią go i będzie
ich, nie będą zmuszeni do gnieżdżenia się w tym kwadratowym
pokoiku z gospodarzem za cienką ścianą. Ale muszą pracować- to
zdanie kierował zwłaszcza do swojego młodszego brata.
Praca
była dla Lee Taemina tematem niezwykle trudnym do określenia,
nawet, jeśli czasem musiał tylko poprzenosić kilkanaście
kartonów.
Jeśli
Minho miałby opisać swoje życie z Taeminem jednym słowem,
powiedziałby...zaskakujące. Nie wierzył w zodiakalne bzdury, ale
podobno strzelce uwielbiają zmiany. Nie mógł narzekać na
ich brak, codziennie lub najwyżej co kilka dni budził się wokół
innej osoby, tak samo kochanej i bliskiej mu. Czasem wstawał z
ramionami wokół romantyka, który skrywał parę
niegrzecznych sekretów, czasem budził się z włosami na
twarzy, należącymi do nieco dziecinnego, ale zabawnego wariata.
Mieli na uwadze ich 'morską obietnicę', którą Prawy
określił jako torturę, ale...wiedzieli, że muszą albo się
powstrzymać, albo być bardzo ostrożnym. Uchodzili oficjalnie za
braci, dlatego jeśli mieliby podjąć ryzyko, to stres stałby za
ich plecami jak irytujący intruz. Gospodarz wyjechał na początku
jesieni do większego miasta, co podsunęła im wspaniałą okazję
do rozładowania napięcia. Kochali się na ich złączonych
futonach, Minho nigdy nie zapomni rozchylonych ust i ufnego
spojrzenia, nóg na swoich ramionach, jęków zarówno
Tae jak i starego drewna, które jakby zaskoczone było ich
namiętnością, bo nigdy nie spał na nim nikt inny niż staży
rybacy i małe dzieci. Kochali się długo, zaskakująco długo jak
na pierwszy raz, ale Minho postarał się, by było to dobry czas.
Potem
Lewy nie wykazywał większej ochoty na tego typu rozrywki, wedle
przewidywań Minho. Jego temperament w tej kwestii zdawał się
wyczerpywać niezwykle szybko.
Prawy
był zupełnie innym przypadkiem, zwłaszcza, odkąd nauczył się
rozdzielać wiedzę teoretyczną z książek dotyczących świata
zmysłów i swoje własne pragnienia. Miał ich dużo. Prawdę
mówiąc trudno jest mieć rozbudowane życie erotyczne, gdy
na dole masz zakład , oficjalnie jesteście 'braćmi', a za ścianą
śpi rodzina gospodarza. Udawało im się jednak przynajmniej
zaspokoić głód Prawego, któremu wystarczało
zagryzienie mocno poduszki, palce i jeden raz na kilkanaście dni,
ewentualnie altruistyczny gest w postaci zanurzenia się pod kołdrę
i sprawienia przyjemności hyungowi. Do czasu, gdy nie będziemy
mieć białego domku, jak mówił. Chwilowo plan posiadania
owego był nieco odsunięty, choć wciąż aktualny. Z pewnością
ich miejsce na ziemi będzie miało lśniące podłogi, duże okna i
lekko zdrapaną białą farbę przy framugach drzwi. Żeby nie było
całkiem perfekcyjnie i żeby dom miał swoją historię, oczywiście.
Taesun zaczynał coraz więcej im w tej sprawie obiecywać.
Jeśli
zaś chodziło o samo miejsce zamieszkania, to połączone futony nie
dawały efektu prawdziwego dwuosobowego łóżka, a przymus
rozłączania ich co rano (by nie wzbudzać zainteresowania
gospodarza) był irytujący. Taemin i Minho przechodzili przez różne
etapy oceny takiej sytuacji, począwszy od dziecinnej radości, że
śpią tak blisko, poprzez irytację, że nie mogą się nawet
porządnie wyciągnąć, aż do pogodzenia się z tym i stwierdzenia,
że jak tylko będą mieć swój własny dom, ten po
dogorywającym profesorze, zbudują sobie ogromne królewskie
łózko. Tak naprawdę każde z nich, jeśli akurat nie było
piekielnie zmęczone pracą czy bieganiem po plaży (to akurat tylko
w wypadku Lewego), nadal czerpało tą samą przyjemność z
'konieczności' spania albo na łyżeczkę, albo z Minho w roli
poduszki. Starszy czuł wtedy, że ma przy sobie wszystko czego
potrzebuje. Ludzie, niesamowita okazja! Chłopak dwa w jednym!
Kolejny
ciepły, choć lekko wietrzy dzień- popołudniem wybrali się na
wycieczkę wzdłuż 'murka'. Murek otaczał północnozachodnią
część miasta i odgradzał port od jego mieszkalnej części, a oni
lubili tam chodzić na swoje weekendowe spacery (po pewnym czasie
odkryli, że zazwyczaj są zbyt zmęczeni pracą, by chodzić na
wieczorne spacery w tygodniu). Taemin ubrał swoje swoje szerokie,
wzorzyste spodnie, które zapewne sprawiały, że widać go
było ze znacznej odległości. Młodszy szedł na niewysokim murku,
w jednej ręce trzymając puszkę toniku, a drugą podtrzymując się
głowy swojego chłopaka. Port był czynny, stał w nim jeden prom
wycieczkowy, który kursował w weekendy na małą wyspę.
Niezbyt popularna wycieczka, ale zardzewiały rzęch zawoził tam co
tydzień może do dwudziestu osób. Zabawne, przez cały czas
spędzony tam nigdy nie wybrali się na tą wycieczkę- a podobno
znajdowały się tam sympatyczne ptaszki, które zawsze chwalił
im Taesun. Minho patrzył w tą samą stronę co młodszy, trzymając
pod pachą książkę.
-
Jak to możliwe, że masz takie dłonie?- spytał Minho, gdy
siedzieli już na zacienionym przez drzewo fragmencie murku.
Czytali
razem jedną książkę, wcześniej odkrywając, że mają bardzo
podobne tempo czytania i jeśli lektura nie wymaga samotności i
wewnętrznej kontemplacji, to dlaczego nie mieliby dzielić jej ze
sobą?
Taemin
mruknął pytająco, odrywając wzrok od linijek i patrząc na swoje
dłonie. Były szczupłe, paznokcie dość dobrze utrzymane. Kiedyś
pani do pianina mówiła, że te palce są stworzone do
grania...teraz pewnie złapałby się za serce i padła w
palpitacjach, widząc, że noszą ślady pracy i widać na nich
zadrapania. Minho jednak wpatrywał się w te dłonie z ciekawością,
jakby zobaczył je po raz pierwszy i jakby trzymana książka wcale
nie była już interesująca. Taemin odstawił puszkę z resztką
toniku na murek, także egzaminując przez chwilę tą nagle
niezwykle interesującą część swojego ciała. W końcu zapytał,
o co właściwie chodzi.
-
Są prawie nietknięte- powiedział w końcu jego chłopak.- Obijasz
się za moimi plecami, hmm?
-
Nietknięte?! Moja pani od pianina dostałaby spazmów, gdyby
je zobaczyła.
-
W takim razie jest głupia- oświadczył ty samym spokojnym tonem
Minho.
Wziął
jego dłoń w swoją i wtedy można było zobaczyć różnicę.
Widział to już wcześniej, ale nigdy nie zwracał uwagi, bo
przecież dlaczego miałby? W ręce Minho jego własna zdawała się
jeszcze szczuplejsza, zawsze tak było. Miał silną, męską dłoń,
która jakby idealnie pasowała do wszystkich zakamarków
jego ciała, jakby każda kość rozwijała się w konkretnym celu.
Teraz jednak widać było różnicę, bo ta dłoń nosiła
ślady ciężkiej pracy. W tej chwili nabrało to niemal wyjątkowego
znaczenia w oczach Taemina, który w swoich powieściach
podziwiał 'ludzi pracy', silnych bohaterów, którzy
rąbali drewno na opał i czasem jedli mięso rękami. Jego mężczyzna
zdawał się teraz takim kimś, jakby trochę wyższy, bardziej
opalony i pracujący ciężko. Tego jednak Minho nie wiedział,
biorąc rękę swojego chłopaka dla porównania. Zastanawiał
się tylko, jak to możliwe, że chłopak robi prawie tyle samo co
on, a pęcherze jakby się go nie imają.
Młodszemu
świeciły się oczy, widok był prawie fascynujący. Obaj trwali tak
w swoich wnioskach i myślach, po chwili jednak wracając do
czytania. Taemin objął ramię swojego chłopaka, swojego partnera,
mężczyzny, mając wrażenie, że są jakby cieplejsze i szersze niż
wcześniej. Przemykał po kolejnych linijkach książki. Potem Lewy
miał stwierdzić, że ich dłonie chroni 'arystokratyczność'
Taemina, ale też to, że on sam czasem faktycznie wymiguje się od
noszenia najcięższych skrzyń czy też pracowania przy linach, a
miły Saedo zawsze się zgadza z nim zamienić. Prawy woli czytać
Szekspira. Najwidoczniej sama 'błękitna krew' jednego z bliźniaków
nie była jedyną 'ochroną' przed pęcherzami i otarciami.
.
Nie czytałam ff, bo czekam aż całość będzie i wtedy dam koma, ale przeczytałam twoją notkę przed rozdziałem. Jestem... w szoku, ale i tak jakoś ściska mnie coś w środku, taki smutek... Szkoda, naprawdę, ale chyba każdy z nas będzie miał taki właśnie dzień, w którym pożegna się ze światem ff. Ostatnio coraz więcej dobrych pisarzy ff odchodzi, moja Wielka Trójca się rozpada... Mam nadzieję, że zostawisz ten blog i czasem zajrzysz, aby zobaczyć opinię. Odwaliłaś naprawdę dobry kawał roboty, dziękuję za każde twoje ff. Było wyjątkowe, magiczne. Szkoda, że więcej takich nie będzie, ale życzę ci też sukcesów nie tylko w ff.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, trzymaj się cieplutko,
Sherleen
Mnie też ściska, wiadomo. Hmm, ale jeśli ci pisarze odchodzą wcale nie znaczy, że przestają pisać, jak u mnie ;D Po prostu koniec z fanfiction, które jednak ogranicza...
UsuńDziękuję ci i mam nadzieję, że gdy zakończę opowiadanie to spodoba ci się :D
Kirke oppa przestała w ogóle pisać Wiem, że nie kończysz pisania ogółem i z chęcią po czytam twoje własne opka, bo są wyjątkowe. Podeślij na mail czasem jakiś ;3
UsuńA co do tego odchodzenia, to każdy z nas kiedyś zakończy swoją przygodę z kpop ff. Tak myślę.
Ja też już kilka rozdziałów temu postanowiłam przeczytać całość po opublikowaniu wszystkiego, między innymi ze względu na brak czasu. Tak, ten wstęp jest szokiem dla mnie. Ostatnio 2min coraz bardziej wygasa w moich oczach, nie jest już tym OTP, może dlatego, że coraz trudniej doszukać się jakiegokolwiek ciepłego momentu między nimi, że Taemin to Taeman, nie wiem sama. Jesteś moją ulubioną autorką ficów z nimi i mam łzy w oczach, szczerze mówiąc, bo nikt nie wywołał we mnie takich uczuć poprzez relacje tych postaci, jak ty to robiłaś. Więc dziękuję ci mocno i wciąż mam nadzieję, że kiedyś wrócisz do nich, bo sama pewnie doskonale wiesz, że twój 2min zawsze był inny od wszystkich, wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. Obiecuję też zostawić po sobie ślad przy końcu opowiadania.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, a twój kolejny twór na pewno będę czytać ♥
2min jest dla mnie nadal tym samy, bo ich relacja jest niezmienna- jednak Taemin nie jest już taki sam, stracił w moich oczach prawie wszystko. Mam zbyt mieszane uczucia, by nawet je opisać. Przykro mi robić coś takiego :C tym bardziej słysząc takie słowa...
UsuńWątpię bym wróciła, ale wspominać ich i ich miłość będę ciepło. Są wyjątkowi i zawsze będą. Niestety, sodówka czasem uderza ludziom do głowy.
Cieszę się, że przeczytasz moje dalsze poczynania!
Nie wiem, co mogłabym napisać. Sama etapami odchodziłam od ff. Najpierw przestałam pisać, potem coraz mniej czytać, a następnie komentować. Właściwie to ostatecznie chciałabym się wycofać. Planowałam ulotnić się po angielsku, ale w tym wypadku bym nie mogła. Każdy ma swoje powody, by odejść, a rozstanie się z czymś, w co było się bardzo zaangażowanym jest trudne. Wierzę jednak, że zmiany, na które każdy decyduje się w swoim życiu, są podyktowane chęcią uwolnienia się od czegoś, a dokonywane świadomie, pomagają znaleźć lepszą drogę. Myślę, że trzy lata, które poświęciłaś na pisane 2min, nie były czasem zmarnowanym. Naprawdę cieszę się, że natrafiłam na Twój świat i miałam okazję w nim przebywać. Dziękuję za wszystko i życzę powodzenia, chyba mogę powiedzieć, na nowej drodze życia. ;)
OdpowiedzUsuńp.s. To miłe, że dbasz o czytelników i mimo wszystko postanowiłaś podzielić się całą historią ZTJNT. :)
Wiesz, ja odchodziłam od ff bo nie chciałam widzieć coraz to gorszych wiadomości z ich świata...chciałam żyć pod kloszem- taka już jestem. Teraz nadszedł czas na zbicie szklanki i wyjście na samodzielną drogę...Hah, ja tez uważam, że to nie był czas zmarnowany :] Hmm, mój świat...no mam nadzieję, że kiedyś zajrzysz na mojego nowego bloga (przyszłego) mimo, że chyba rezygnujesz z internetowej pisaniny w ogóle ;D
UsuńMnie jest miło, że cię poznałam <3
ten ff jest magiczny~ ale nie wybacze ci zostawienia 2mina :c sorry, ale nie ma szans ;//
OdpowiedzUsuńTu nie ma co wybaczać...nie odrzucam ich, nadal utrzymując, że ich miłość jest piękna. Pasują do siebie perfekcyjnie, uzupełniają się. Nie umiem już za to ignorować to, jaki jest Taemin...jestem osobą słabą psychicznie i przyznaję się bez bicia. To zbyt zatruwa moje życie, bym mogła dalej to ciągnąć :c W parze jednak liczą się jednostki. Jest mi przykro i nie umiem wyrazić mojego żalu z powodu utraty czegoś tak dla mnie ważnego jak oni...Minho kocham nadal, to mój appa ;/
UsuńNiemniej mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz, choć z pewnością nie będziesz już chciała utrzymywać kontaktu^^ Niemniej jesteś ciekawą osobą i miło, że cię poznałam <3
ale ja żartowałaam XD"" spoooko <33 też mam dość Tae, ale pisałyśmy już o tym ostatnio- ty możesz go zmieniać jako autorka, bazujesz tylko na samej jest postaci, reszta to inwencja własna. no i mi to wystarcza. btw kiedyś wpadnę do Wrocławia (w wakacje na konwent, albo na studia XDD") to cię pomęczę żebyśmy się zobaczyły i poznały naprawdę xd
Usuńwięc nie zakładaj z góry, że nie będę chciała utrzymywać kontaktu ;3 serio~
UsuńTo się cieszę :D z kontakcie ze mną trzeba się nauczyć, że ja często mówię ironicznie i ktoś myśli, że mówię serio, a z drugiej strony ja wszelkie słowa związane z uczuciami biorę zupełnie na serio :x taki już jestem typowo emocjonalny rak, ironię i sarkazm kocham- ale nie w kwestii odczuć :x Chętnie bym się spotkała, choć boję się ciebie zanudzić XD Musisz mi tylko mniej więcej napisać kiedy, bo mam pracę na horyzoncie.
UsuńNa sekundę wracając do T, to najgorsze jest uświadomienie sobie, że za dużo sobie zbudowałam na jego temat i jak bardzo żyłam przeszłością i tym, jak BYŁ. Moje uczucia teraz są dziwne. Z jednej strony ciepełko na myśl o miłości 2min i Minho, a jak myślę o Lee Taeminie...
:
http://www.youtube.com/watch?v=-X7ok_0fIkQ
I tyle.
ja zawsze nie umiem wyczuć ironii w internecie xd ale jak stawiam ";///" albo ";,,C" to znaczy, że żartuję~ często się zastanawiam czy ty nie bierzesz mnie za jakąś psycho-fanką ^^;; mam nadzieję, że nie ^^;; a przez te komentarze czuję się jakbyśmy pisały sobie listy~ (które zresztą bardzo długo pisałam, dostawanie listów jest serio super~)
Usuńehh. ja na pewno nie zostawię szajnii i kpopu, przez to, że Tae jest dupkiem. mam nadzieję, że to się zmieni.. chociaż trochę, może kiedyś~ zresztą kocham Min i Key, więc Tae nie jest najważniejszy >< niech sobie nie myśli za dużo! przez niego nic nie zostawię.. poza tym szajnii to nie jest wcale mój ulubiony zespół~ a kpop to nie jedyny rodzaj muzyki jaki mam na komputerze xd 2min dla mnie znaczy naprawdę bardzo dużo.. więc strasznie mi przykro, że nie będziesz już o nich pisać.. no ale to twoja decyzja, a ja nie będę jej nagle zmieniać~ dodrukuje sobie resztę twoich ff i już się nie będę bać, że wszystko skasujesz, bo z tego co zauważyłam to jesteś dość wrażliwa, a przez to nieprzewidywalna xd btw moimi ulubionymi są zdecydowanie 'coming back' i 'jjong's son'. mimo, że pisałaś wtedy gorzej to tu wcale nie chodzi o styl, tylko o zawartość :3
na początku sierpnia się zastanawiam, ale na razie to taki luźny pomysł, bo nie wiem czy pojedzie ze mną Min, Kai czy Key (tak, mam całą rodzinkę od jakiegoś roku, kontakty w moim telefonie wyglądają naprawę ciekawie xd) nie chce sama bo zginę ^^;;
Psychofanka...nie, coś ty. Już ci mówiłam, że to najmilsza rzecz, jaka mnie spotkała- ludzie piszący takie rzeczy. Nie powinno tak być, ale blog to chyba największe źródło mojej samooceny. Poza blogiem jestem nikim, owszem mam przyjaciółkę-brata ale nie chodzimy do tej samej szkoły i na co dzień jestem osobą niewidzialną. Mam te koleżanki, ale tak poza nimi, to nie istnieję. Nigdy nie zwróciłabyś na mnie uwagi, znając mnie z reala...dlatego to jest dla mnie niesamowite, że ktoś tu się do mnie odzywa i okazuje zainteresowanie :] Pewnie w psychologii jest na mnie termin i takie czerpanie samooceny się może skończyć źle, ale na razie jest ok^^
UsuńZa to jedną ironią jest twój nick tutaj XD ogólnie to kpop jest dla mnie cyrkiem, jeśli mogę być szczera. Chyba cię to nie ruszy anyway bo nie jesteś tak wrażliwa jak ja xd Można w nim jednak znaleźć perełki jak na przykład Minho (pewnie są i inni, ja nie znam). Key...uwielbiam go, podziwiam, ale z daleka. 2min....dla mnie znaczył wszystko. Możesz mi wierzyć lub nie, ale moje życie układało się według tego, tzn życie rozrywkowe, bez przesady. Piosenki mi się z nimi kojarzą, zdjęcia, miejsca...z bratem żyliśmy w ich świecie. Nie czuję jednak dalszej potrzeby udawania, że olewam dupkowatość tego zasrańca. Jeśli chce robić z siebie pajaca, to beze mnie. Poddaję się, wychodzę z tego chorego świata kontraktów 'nie możesz mieć dziewczyny/chłopaka w czasie kariery' i takich tam. Tak samo jak koreański, szalony świat nie leży mi szczerze mówiąc, a byłam w nim tylko dla 2min :c Dopiero teraz sobie to uświadamiam! Będąc 4 lata w mandzie i anime siedziałam w tym dla fabuły, potem niby wróciłam do wschodniej Azji ale nigdy jakoś...nie interesowało mnie to samo w sobie. Teleturnieje były dla mnie zabawne, bo był tam np. Minho. Same w sobie są...;/. Drama? Chyba ktoś musiałby mnie przywiązać do krzesła, żebym obejrzała. Filmy azjatyckie co innego ;P Nie wiem, wychodzę na aroganta, ale to nie ma tak brzmieć ;] To po prostu pokazuje, jak wielką siłę przyciągania ma 2min :x no i azjatycki typ urody, ok, zdecydowanie też.
Kpop bez 2min nic dla mnie nie znaczy- tak mogę podsumować wypowiedź XD
Nie usunę...aż tak wrażliwa nie jestem xd usuwam obrazki, ponieważ ludzie piszą mi, że są ohydne- dlaczego mają je więc widzieć? Chowam się w skorupkę i tyle. Jest mi wstyd, robię to nie z obrażalstwa, ale ze wstydu. No a opowiadania zostają na stałe, spokojnie. Naprawdę, te dwa? No cóż...też się ich wstydzę ale widocznie ktoś je może lubić^^ Zdecydowanie za dużo w nich erotyki, byłam bachorem.
Na początku sierpnia będę w pracy w Holandii :c
myślę, że nie powinnaś bazować tak na opiniach ludzi z internetu, bo tu może wejść każdy i napisać co tylko chce. najważniejsze to znać swoją wartość no i jechać po anonkach xd atak to najlepsza obrona często+ nikt nie ma prawa cię oceniać~
Usuńto ja z Kaiem jesteśmy na forach tych ździr z mojej klasy nazywane te 'dziiiiiiiwne' XDD liceum to jakaś porażka, więc się nie przejmuj~ zresztą trzeba otaczać się ludźmi z którymi jest ci dobrze, którzy cię rozumieją. jakość a nie ilość~ nie wiem czy ci to pisałam, ale straszna szkoda, że nie mieszkasz w Płocku ^^;;
hahah, no ale moj nick juz zostanie. przynajmniej w telefonie Min (mam nadzieję) jestem za bardzo do tego przywiązana i za dużo to dla mnie znaczy, żeby porzucić 2mina. co do reszty to powiem tak: jak mi coś odpowiada to to biorę. nie ważne czy kpop czy one direction czy klubowe remixy, nie ważne czy Indie czy Chiny czy Polska. jak coś lubię to to mi wystarcza, żeby z tego korzystać. nie muszę od razu wchodzić do całego fandomu, żeby korzystać z tej części która mi odpowiada~ mam nadzieję, że zrozumiałaś ^^;;
ja zostawiłam na fbl wszystko, całe moje przypałowe życie gimnazjalistki XD" mam do tego sentyment.. mimo że naprawdę powinnam się tego wstydzić~ ale to było dawno, wszystko się zmieniło, to prawie jakbym była drugą osobą~ więc jak coś było dawno i się zmieniłaś to możesz sobie to tak tłumaczyć xd
Nie powinnam, ale to robię! Mówisz do człowieka, który będzie cały dzień analizował krzywe spojrzenie osoby na ulicy -,- Dlatego wkręcam się nieco w buddyzm, by spokój wreszcie zapanował w moim życiu. Ja nie lubię atakować, bo czuję się winna- chyba, że w realu. Jeśli kłócę się z bratem, to potrafię być wredna. Ale tutaj...nie wiem, nie wiem. Muszę dojrzeć, zbudować pancerz ochronny bo na razie chodzę goła i byle pokrzywa mnie zrani. Dobra kończę analizę bo znowu mi wróci pewien stan, a tego nie chcę.
UsuńPewnie też jestem 'tą dziwną', ale nie obchodzi mnie zdanie tych żałosnych ludzi. Dopóki nie okazują mi pogardy w twarz, to mogą sobie tam być. Takie jest życie. No jeśli chodzi o to wybieranie pasująych cząstek to cię rozumiem doskonale :D Ja też tak wybieram, choć czasem angażuję się za mocno no i wiadomo. Indie <3 stąd np nie biorę totalnie wszystkiego, ale te słonie *o* z resztą chyba widziałaś mój spam na tumblu, który przerwał brat internetu przez 2 dni. -,- ale to cudowne zwierzęta !
Ja nie żałuję, dlatego nie uważam tego za inną osobę xd wręcz przeciwnie, nie lubię siebie teraz, więc to by było bez sensu, pozbywać się lepszej mnie. Ale to już rozmowa na inny temat :x Także jest dobrze, it gets better, mam nadzieję widzieć cię w moim otoczeniu <3 i mimo wszystko jakoś się kiedyś spotkać...
wyznawaj zdrowy rozsądek ;3 wgl to otaczam się ludźmi, którzy są wodnikami (ja!), koziorożcami lub rybami, a ty jesteś rakiem, tak? to może tłumaczyć czemu jesteś zupełnie innym typem człowieka~ ale ogólnie to w znaki zodiaku się nie zagłębiałam. za to enneagram super wszystko pokazuje~ ja należę do dramatycznych czwórek niestety xd'" jestem ciekawa jakim numerkiem jesteś, więc jeśli będziesz robiła testy to napisz mi koniecznie co ci wyszło :3
Usuńhaha jak ja robię spam na tumblru to dodaje ze 3 strony w przeciągu 30minut XD (lubię robić sobie porządek w ulubionych :3) ej ale mam nadzieję, że tumblra nadal będziesz prowadzić... :c jesteś jednym z tych na które wchodzę codziennie <3
niestety urwał mi się kontakt ze znajomą z Wrocławia, więc jak nie na konwencie to muszę zorganizować sobie jakiś nocleg.. jak coś ogarnę to na pewno dam znać, bo chciałabym cię poznać ^^;; i twojego brata jeśli była by taka możliwość~ :3
no i powodzenia w ulepszaniu siebie~ najważniejsze żebyś ty była z siebie zadowolona, nie?~ dąż do tego :3
Moi najlepsi przyjaciele to wodniki, brat to wodnik T^T nasza relacja nie ma prawa bytu ale jest najgłębszą w moim życiu...ona stara się mnie zrozumieć, choć jest jej ciężko czasem. Ona myśli logicznie, mną rządzą uczucia. Często nie wie, że ja w jednym momencie mam w sobie 3456754 odczuć a ona nadal myśli o tym pierwsze, analizuje XD Uwielbiam astrologię od dziecka, wiem o tym dużo. Wodnik 'myśli', ja 'czuję'. Ona mówi, że jestem dziwna, a wodniki lubią rzeczy dziwne, dlatego jesteśmy razem <3
UsuńO ile pamiętam jestem szóstką, ale potem zrobię jeszcze raz o.o jesli jestem szóstką, to co masz mi do powiedzenia??
Dla mnie mój spam to 5 obrazków na dzień XD także wiesz...w życiu nie usuwam! to miejsce na piękne rzeczy, nie ma tam kpopu więc ok <3 Codziennie :O? Na tumbla :O Wow :DD
Jeszcze się zobaczy ~
hahah znam takiego wodnika który wgl nie myśli logicznie. a już myślenie logiczne i przyszłościowe wgl u niej nie ma prawa bytu XD" nie wiem czy do końca wierze w znaki zodiaku, ale sam fakt że moje obie przyjaciółki i mój Min to wodniki o czymś musi świadczyć zdecydowanie XD ~jeśli jesteś szóstką to super, bo moja best friend od gim jest szóstką i ogólnie ona jest naprawdę cudowną osobą. jest bardziej dojrzałą czwórką, taką bardziej konkretną jakbym miała to jakoś nazwać. zrób jeszcze raz koniecznie, bo to się może zmieniać, no i jeszcze zależy też jakie masz skrzydło ;3
Usuńno wiesz ja jestem uzależniona od tumblra, już chyba 3 rok~ więc staram się codziennie coś znaleźć. u mnie na blogu jest też kpop niestety ^^;; ale zwykle staram się zrobić z niego taką 'falę' wrzucam kpopy na raz i raz na jakiś czas~ bo zapisuje sobie je w ulubionych i potem po przesortowaniu ponownym dopiero dodaje :3
Wiadomo, są wyjątki. Jednak wybieram w co wierze, a ponieważ nie wierzę w żadnego boga, to zwracam się ku zodiakowi. Może i bujdy, ale mój znak akurat...wiele jest cech wspólnych ze mną, emocjonalność albo choćby umiłowanie do jedzenia...
UsuńWiesz co, ja to pomyliłam z numerologią :x zrobiłam test i wyszło mi 4w3...
Czwórka ze skrzydłem trzy: 4w3 - "Arystokrata"
Tak to się nazywa. Nie będę ci tu kopiować, chyba, ze chcesz i cię to interesuje :D Czekam na twoją odpowiedź i pędzę czytać, bo porzuciłam na tytule by nie zapomnieć odpisać ^^
Ok przeczytałam i...to prawda, mogę zgodzić się z większością o.o bolesna prawda (zwłaszcza ostatnie zdania o ranieniu innych- choć to z tym partnerem i marzeniem o innym to akurat bzdura), ale jednak zawsze to coś mówi więcej o mnie samej niż jakiś horoskop mówiący o ogóle raków. Skopiuję jednak, by było to tutaj :D
UsuńDodam jeszcze, że z ciuchami w ogóle nie trafiło- ubieram się dość zwyczajnie i nie czuję potrzeby podkreślania żadnej wyjątkowości ubiorem :x czasem, ok. Staram się nie kupować rzeczy widzianych wciąż na ulicach i jestem raczej wygodnicka, soł żadnych koronek i spódniczek.
Czwórka ze skrzydłem 3 może czasami wyglądać jak siódemka. Może być towarzyska i posiadać duże poczucie humoru. Chce być kreatywna i potrzebna światu. Posiada intuicję, jest ambitna, może mieć dużą wyobraźnię i być bardzo utalentowana. Niektóre ubierają się bardzo wyzywająco i kolorowo, aby wyróżnić się z tłumu.
Gdy 4w3 jest w stresie, często się zachowuje inaczej publicznie, a inaczej prywatnie. Może np. nie ujawniać publicznie, wśród znajomych, żadnych swoich uczuć, a następnie iść do domu i samemu bardzo przeżywać np. fakt życia w samotności. Może też np. być bardzo rozrywkowa i sumienna w pracy i jednocześnie być nieszczęśliwa prywatnie z powodów problemów miłosnych. Przywiązuje uwagę do tego jak wygląda, czuje się źle z powodu niedostatków urody. Stara się podkreślić poczucie wyjątkowości przez kontrowersyjny sposób ubierania się. Często okazuje zły gust. Chętnie przedstawia siebie innym jako osoba romantyczna. Jest zmienna w uczuciach. Gdy uzna, że jej partner jest zbyt nudny, często fantazjuje na temat czarujących i przebojowych nieznajomych. Cele stara się osiągać poprzez zazdrość, zemstę lub potrzebę dowiedzenia innym, że są w błędzie.
hmm czyli jesteś kolejną czwórką :3 ja jestem 4w5~ przeczytaj o sobie po prostu~ ja czytałam już o wszystkich numerkach kiedyś, więc się orientuję~ ciekawe czy tobie też będzie się zgadzać 90% tego co tam napisali~
Usuńale mamy wyczucie ^^;; no cóż- poproś brata to możecie potem poczytać o sobie w związkach (no wiem że tu chodzi o miłość, ale można naciągnąć i fajnie się to czyta xd) moj Min jest 2, Kai jest 4, Key jest 7, no i ta moja przyjaciółka o której ci wspominałam to 6, więc naprawdę szeroki wybór osobowości, a wszystkim się zgadzało :3
UsuńCzytałam o związku 4 z 4 (bratu też wyszło 4 tylko że ze skrzydłem 5...taki depresyjny opis że aż strach o.o niby racja, ale jak czytałam o tych samobójstwach to mi się zimno zrobiło...ona czasem umie popaść w taki stan mimo bycia tym chłodnym analizującym wodnikiem) i w sumie sporo jest prawdą, jednak trochę % nie sprawdza się w naszej relacji. Choć to prawda, że jest ten mały wyścig ' opiekowanie się. Nigdy jednak nie spieramy się o to, kto jest bardziej wyjątkowy...bardziej o to, kim się właśnie trzeba zająć XD I to nie też wprost...no trudno to opisać, takich relacji nie da się objąć w sztywne ramy. Choć to interesująca sprawa.
Usuńtrzeba tylko pamietać żeby w teście być uważnym~ bo jeśli akurat na się podły humor to może wyjść inczej niż jak ma się dobry~ no generalnie myślę, że 4 potrzebują dużo uwagi i zrozumiania, a najcześciej czują się niedoceniane i niezrozumiane xd"
UsuńByłam uważna i w neutralnym humorze^^ tak, potrzebuję (my?) zdecydowanie. Najgorzej, że ja nie umiem zwracać na siebie uwagi i przez to czuję sie zgniatana^^ To się kłóci z niską samooceną, jest trochę niebezpiecznie w tej kombinacji, ale jestem nastolatką przecież. Hormony muszą przestać buzować, bo na razie to jest koszmar żyć w takim swoim świecie 'niedocenienia' i buntu XD
Usuńhahah no dokładnie, liczę że z tego się wyrasta xd" jest opis też z podziałem na 'zdrowe' i 'niezdrowe' przypadki~ kiedyś byłam niezdrowym :c ale już ok :3
UsuńSzkoda, że opuszczasz 2min, Twoje fanfiki z nimi były naprawdę cudowne. Ale, szczerze mówiąc to rozumiem Cię i nie mam nic do Twojej decyzji. Bardzo dobrze, że uwalniasz się od tego, jeśli czujesz taką potrzebę. Dobrze jest czasem zacząć coś nowego, z nową energią i pomysłami.
OdpowiedzUsuńBędę nadal śledzić Twoje poczynania, ponieważ jesteś świetną autorką. A poza tym ja tam też jestem yaoistką i wszelkiego rodzaju yaoi lubię, więc na twoje opowiadania z chęcią będę czekać ^^ Zresztą, nawet gdybyś nie pisała yaoi, to myślę, że czytałabym Twoje twory, bo naprawdę warto <3
A teraz o samym opowiadaniu.
Nie, tylko nie żaba! TT Smutno mi. Ale zaraz potem przeczytałam jak Tae mówi "To tylko mięso" i nie wiem czemu, ale bardzo mnie to rozśmieszyło ._.
Ale Tae (nie lubię tego słowa, ale...) zjechał Minho, przy domku na drzewie XD To było świetne, takie przekomarzanie się bliskich osób <3 I pojawiła się bardzo lubiana przeze mnie nazwa opowiadania ^^
"Nie zawal szansy, którą dał ci wujek Siwon." NO PO PROSTU UMARŁAM. <3
Zaskoczyło mnie, że tym chłopakiem, który miał im pomóc okazał się Taesun. Wspaniale, że ich konspiracyjne plany się powiodły. Cieszy mnie to, że zaznali w końcu swojego życia, własnego, tej wolności, nawet jeśli muszą popracować trochę i przyzwyczaić się do gorszych warunków. Ich relacja naprawdę jest fascynująca.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cieszę się, że mnie rozumiesz i nie masz pretensji. A jeszcze bardziej dlatego, że postanawiasz iść dalej ze mną :DD haha, witaj yaoistko :D!
UsuńUmm, uwielbiam opisywać takie drobne przekomarzania, to takie...ludzkie. Zdecydowanie do nich pasuje, na poziomie żartobliwym oczywiście. Chyba jesteś peirwszą osoba, która tak mocno odniosła się do samego rozdziału :33
Dziękuję ci i pozdrawiam!
Jest mi przykro nieco, że chcesz zrezygnować z pisania fanficów. Sama jestem dość krótki czas w tym światku i ubolewam nad faktem, że tak mało miałam możliwości poznania Twojej twórczości. To znaczy - przeczytałam wszystko, jak już wspominałam (i tak jak sądziłam, ogarnęłam CBW w jedną noc, znów się nie wyspałam... ale nie żałuję, co to - to nie), ale niektórzy mogli z Tobą być, widzieć, jak się pewnie rozwijasz, jak ciągle tworzysz coś nowego... Zawsze lubiłam obserwować ludzi, a Ty wydajesz mi się strasznie ciekawym człowiekiem. Szkoda, że rezygnujesz z 2min, ale na sto procent będę obserwować Twój nowy blog. Z pewnością. Nie umiałabym się pożegnać z taką wyobraźnią, jaką masz. :) Brzmi to trochę tak, jakbym na Tobie żerowała... Hah, nic z tym rzeczy~ Dziękuję za każdego fanfica jakiego napisałaś, przez to wprowadzając się za każdym razem w całkiem inny świat.
OdpowiedzUsuńPrzechodząc jednak do rozdziału (swoją drogą przepraszam za nie skomentowanie poprzedniego, ale tyle się zbierałam za to, że w końcu dodałaś nową notkę, no i tak to wyszło...) - podobał mi się bardzo.
Za każdym razem po przeczytaniu ZTJNT mam w głowie taki lekki mindfuck, potem pustkę, a potem nie mogę wykrzesać z siebie zdania. :) Fabuła jest zniewalająca, koncepcja jest zniewalająca, a i styl pisania niczego sobie. To naprawdę świetna kombinacja.
Czytając o tym, jak Tae skakał z szkieletu... cholera, wstrzymałam oddech i chyba serce mi na moment stanęło. Myślę "CO?", "a może to żart?" Jednak nie. Naprawdę się ucieszyłam, że nie stało mu się nic poważniejszego.
Przykro mi z powodu żabki! Sama się do niej przywiązałam, naprawdę. To fikuśne stworzonko podbiło moje serce. Niech sobie spoczywa w stawie, w spokoju~
Wreszcie chłopakom udało się uciec... Tak jak Minho - i mi najbardziej żal w tym wszystkim było jego matki. Polubiłam tę kobietę i sposób, w jaki podchodziła do "choroby" Minho. Dlatego też list adresowany do niej rozczulił mnie totalnie... Jej, na jej miejscu serce by mi pękło, naprawdę. Co do Daisy - nadal nie potrafię czuć do niej nawet współczucia. Moja empatia nie jest chyba aż tak bardzo rozwinięta... Mimo że powoli straci kolejnego syna (powinno być synów, ale skoro jednego chce się pozbyć).
Pytania bliźniaków są... zaskakujące. W sumie nie tylko pytania, stwierdzenia też. Za każdym razem, czy to Taemin, czy Tae - ciągle mnie zaskakują. Minho ma przez nich bardzo urozmaicone życie, nie ma co. ^^ I wręcz widziałam tę jego minę, kiedy Tae porównał go do przydeptanej ropuchy. Uroczo, doprawdy. :D
Również lubię takie przekomarzanki. Są takie naturalne i czasem dzięki nim można przekazać coś naprawdę ważnego, a po prostu nieco przymykając oko na słowa, jakimi się przekazuje. Czytając ich "sprzeczki" miałam wrażenie, że mimo tego ich "popierdolenia" są też zwykłymi ludźmi, co lepsze - zakochanymi ludźmi.
Z kolei wzmianka o dłoniach kompletnie wprowadziła mnie w taki nastrój do przemyśleń... (kobieto, co ze mną robisz...) Chłopcy z Twojego opowiadania dorastają, zachodzą w nich zmiany zupełnie jak metamorfozy na ich rękach. Prawdziwi Lee Taemin i Choi Minho też się zmienili, zmieniają... Uhm, te moje myśli pozbawione są sensu. ;p
Cieszę się bardzo, że dokończyć ZTJNT, bo to chyba najlepsza opowieść, jaką dotąd napisałaś. :3 Czekam na dwa ostatnie rozdziały z niecierpliwością. Teraz tylko przeżyć do siódmego.
Pozdrawiam. :))
Faktycznie troszkę późno, bo fandom jakby chylił się ku upadkowi (mówię o poziomie na asianfanfics sprzed może miesiąca czasu- albo sam seks albo puszyste opowiadanka)...ale być może znajdziesz dużo starszych, ciekawych propozycji :D ! 2min kryje dużo interesujących opowiadań [po angielsku], trzeba tylko przetrząsnąć aff bo ogólnie mało starych, dobrych autorów pisze i nie ma ich na początku tagu ;/ Nie komentuję określenia mnie ciekawą osobą, tylko puszę się jak zwierzątko pod wpływem słów :3 Czemu żerowanie? Zupełnie tak tego nie odbieram, to chyba normalne. Cieszę się, że taki czytelnik ze mną zostanie :DD
UsuńLubię to opowiadanie, jak wspomniałam. W sumie żadnego nie lubię jakoś szczególnie, jak to autor, ale to...lubię ten świat. Szkoda, że czuję lekki swąd rozczarowania ;/ I tak tak, w tych sprzeczkach chodzi właśnie o przekazanie czegoś ważnego nie bardzo umiejąc zrobić to w bezpośredni sposób.
Dłonie. Przyszło mi to automatycznie, choć potem miałam pewne wahania, czy chcę oszpecać te biedne łapy, ale...to dodało im właśnie tej dorosłości. Dlatego też lubię to opowiadanie, ono przełamuje we mnie pewne bariery beztroskości..
Dziękuję ci serdecznie i pozdrawiam :]
(Jej... odpisałam i komentarz poszedł się kichać. D: Głupi blogspot.)
OdpowiedzUsuńZnaczy się - obserwuję kilka blogów tutaj, na blogspocie i uważam, że są na wysokim poziomie. Czytania ich sprawia mi naprawdę sporo przyjemności. :D Do czytania po angielsku musiałabym trochę podszlifować ten język, bo niestety nie jestem na aż tak zaawansowanym poziomie... (Z drugiej strony jestem nieco leniwa, by siedzieć ze słownikiem. ;p) Ale pewnie w przyszłości ogarnę.
No tak, ten świat jest bardzo oryginalny, jak już kiedyś pewnie wspomniałam w tych swoich epopejkach, chyba nigdy się z takim w fanficach.
Oj, myślę, że 2min jakoś wybaczyłby Ci to subtelne oszpecenie rączek. :3
No i tak pod koniec pytanie, czysto prywate w sumie, nie musisz na nie odpowiadać. Po prostu ciekawa jestem~ Bodajże pod ostatnią notką, w komentarzu, pisałaś, że nie jesteś już fanką SHINee jako muzyków... Czemu tak? :)
Ja się tak nauczyłam języka, polecam ten sposób. Co prawda wtedy używałam Internet Explorera który miał funkcję tłumaczenia poszczególnych słów (nie całą stronę). Potem oświecono mnie, że są inne przeglądarki i musiałam sobie radzić, ale to zmotywowało do większej pracy^^ W szkole nigdy nie nauczą cię tyle jak podczas czytania gejowskich romansów. Polecam ci anglojęzyczny fandom, a zwłaszcza autorkę twenty13eleven, najlepsza 2min! Ale to w przyszłości :D
UsuńDlaczego miałabym nie odpowiadać^^ Czuję się po prostu głupio mówiąc o prywatności bo wychodzę z założenia, że to czytelnika nic nie obchodzi. Jestem tylko autorem...i fajnie jak jednak pytają.
Kpop zaczął mnie męczyć, muzyka sama w sobie. Seks, bity, krzykliwe kolory, seks, nogi, image tworzony przez speców. A SHINee jako zespół (nie mówię o występach akustycznych czy tym podobnych)? Przyznam, że ich single do Lucifera włącznie były świetne, a raperskie kawałki Minho i Key z czasu RDD...super. Get Down? ++++ <3333 Shout out. Hello było ich totalnym upadkiem w dno bezguścia...byli albo jak różowe króliczki hasające po tęczowej łące (jakieś Kiss Kiss Kiss i oczywiście przesłodkie jak tańce przedszkolaków Hello) albo niczym roboty w krainie bitów- ewentualnie grali 'Powrót do przeszłości' część 1, 2 i 3, czyli japońskie remaki (zepsuli Lucifera tak, że aż wstyd). Ileż można ciągnąć za sobą trupa? W moich oczach SHINee stało się trupem właśnie po Luciferze, a potem istniało już tylko zombie. Zmarnowali się koszmarnie, stracili energię na promowanie się w Japonii...ale money money money jest ważniejsze niż rozwój ;P Mają ciekawe głosy, to dobre materiały na gwiazdy, ale jednak zbyt męczące było dla mnie to wszystko. Kpop nie różni się niczym od popu, choć do tego gatunku ogólnie nie mam nic specjalnie- jest dużo fajnych piosenek ;D
Na początku chce powiedzieć, że oczywiście widziałam Twój odpis pod poprzednim postem, ale było już tam tyle komentarzy, a ja nie lubie spamu... Nie ważne. Calkowicie Cię rozumiem. Każdy ma swój czas. Nikogo nie potępiam. Szanuje zdanie każdego. A takie jest Twoje, więc oczywiście jest prawidłowe. Bo przecież Ty znasz siebie najlepiej. Teraz tu: zapewne pójdę za Tobą na kolejnego bloga. Kocham Twój styl pisania i mimo, że nie będzie to 2min to opowiadanie będzie od Ciebie. A to jest najważniejsze. Sama się jakiś czas temu zastanawiałam czy nie skończyć z yaoi. Doczytać tylko te kilka wybranych ficków i nie łapać się następnych. Ale to jeszcze zobaczymy.
OdpowiedzUsuńNie powiem, że nie jest mi smutno, bo jest. Jak już raz Ci pisałam jestes moją fav pisarką o 2minie, więc trochę mnie to boli. Ale wszystko idzie do przodu.
Co do rozdziału nie wiem.co napisać. Jak zwykle leje się że mnie miłość i uwielbienie.
To nie jest spam- gdyby to było forum, owszem- wtedy można by było to tak nazwać. Inaczej jest to tylko dialog między mną a tobą. W każdym razie miło mi, że pójdziesz ze mną mimo twoich rozważań jak i braku 2min. Hah, skończyć z yaoi? Dla kogoś takiego jak ja brzmi to jak herezja, ale jak sama napisałaś, każdy ma prawo robić co chce i nikomu nic do tego. Dziękuję ci że zawsze tu byłaś <3
UsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że uwielbiam Tae? Jest po prostu bezbłędny xD
Kurcze, nie umiem napisać niczego sensownego, więc tutaj zaprzestanę ciągnięcie tego komentarza...
Pozdrawiam ;3