niedziela, 18 listopada 2012

Czarno-białe węże 5/?







Jonghyun zaciął się żałośnie w połowie powitalnego zdania, patrząc w kąt pokoju. Taemin siedział na zimnej podłodze przy ścianie, z zgiętymi kolanami  i wężem pełzającym mu wzdłuż nogi, języczkiem muskającym wnętrze jego wilgotnych od potu ud. Włosy miał rozpuszczone, miedziana grzywka zakrywała mu większą cześć twarzy, a źrenice  miał rozszerzone tak, że jego oczy nie były już brązowe. Były czarne i wbite prosto w niespodziewanego gościa. Jonghyun przełknął ślinę, przez chwilę chcąc się tchórzliwie wycofać. Zdecydowanie zbyt dobrze przekonał się na własnej skórze, z czym ma teraz do czynienia. Bał się i nie wiedział sam, czy może Kibum nieświadomie nie ma trochę racji w tym całym bełkocie, jaki mu znowu zaserwował, 'on jest niebezpieczny' i tak dalej w ten deseń.

Bo Taemin mógł być niebezpieczny, cokolwiek miłego by o nim nie powiedzieć.  

Starszy zmarszczył brwi, bardziej zwracając na to, co powiedział Jjong na powitanie- „Kibum kazał mi z tobą zerwać bo jesteś satanistą, hehe”. Naprawdę na tylko tyle było go stać, tego ‘wrażliwego i mądrego’ chłopaka? W danej chwili i nastroju gotów był zrzucić Kibuma na samo dno osobistej pogardy, słysząc takie wnioski…Satan-ista, czyli czciciel szatana, tak? ,,Złotko, ja mam tylko jednego pana, nazywa się nie Szatan, ale Minho"- pomyślał sarkastycznie, jednak nie było w tym krztyny ironii. 

Jego Pan miał ciemne, hipnotyzujące oczy, silne dłonie, skórę jak droga czekolada i głos, ten głos...

-Obraził mnie- powiedział w końcu, nie odrywając wzorku od przystojnej twarzy Jonghyuna- Głupiec. Nie ma o niczym pojęcia. Albo przestanie kłapać, albo go do tego zmuszę. 

Jjong aż lekko rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie podobało mu się ostatnie zdanie. Nie podobało mu się także to, w jakim stanie jest jego przyjaciel i jaka jest atmosfera wokół nich. A była wyjątkowo gęsta, jakby można ją było kroić nożem. I tak chyba niepotrzebnie zaczynał o tym Kibumie….chociaż, co za różnica. Taemin i tak by wyczuł, przed tym raczej nie było ucieczki. Nie powinien był tu w ogóle przychodzić. Nie powinien był widzieć już teraz, że piętro niżej wprowadziła się rodzina z dzieckiem. Może nie uważał Taemina za aż tak niebezpiecznego, ale do jasnej cholery, najlepszym sąsiadem także nie był! Zwłaszcza w takich chwilach.

Z drugiej strony, Taemin smakował strach Jjonga, jakby pozwalając mu wpłynąć w żyły i przywrócić do normalnego stanu. Zawsze uważał, że przywiązanie biednego Jjonga do niego jest przewrotne, bo większość pewnie nie wytrzymałaby stresu związanego z taką znajomością, ale być może miał na to wpływ fakt, że poznając go, Kim był jeszcze niewiele myślącym dzieckiem. A dzieci łatwo i mocno się przywiązują…jakkolwiek nie zmieniało to faktu, iż Taemin kochał małego Jonghyuna. I nigdy by go nie skrzywdził...dotkliwie. 

-Ty chyba nie chcesz mu…? – wyszeptał Jonghyun, nadal z rozszerzonymi oczami- On nic nie…tak tylko palnął sobie…wiesz, że mógł tak pomyśleć…martwi się o mnie...

Taemin nic nie odpowiedział, ale poczuł, że jego źrenice zaczynają się z powrotem zwężać i przez głowę przeszła mu nieco złośliwa, ale w sumie trafna myśl, że nic tak nie uspokaja jego podniecenia i buzującej w żyłach krwi jak widok poczciwego Jonghyuna i jego rozwichrzona czupryna. Uśmiechnął się, sprawiając, że młodszy rozpromienił się także z ulgą- chyba wyczuł, że już jest lepiej. Taemin delikatnie chwycił węża sunącego mu w nogawkę i owinął go sobie wokół ręki. 

- Może mam go utopić w jego wannie, jak będzie się dziś znowu kąpał w tym okropnym waniliowym płynie? - spytał retorycznie Taemin, marszcząc nos na wspomnienie zapachu, który nagle wydał mu się podwójnie obrzydliwy- Idiota.

-Tak zabrzmiałeś, jakbyś włąśnie to chciał zrobić- obronił się Jonghyun, już jednak uspokojony- Jesteś w cholerę wredny, jak…

-I nie martw się. Niedługo będziesz mógł odnowić swoją cudowną relację z Kim Kibumem- przerwał mu po prostu starszy, uśmiechając się lekko. 

I na to Jjong wyraźnie posmutniał. Taemin westchnął, ale nie czuł żadnych wyrzutów sumienia. Spotka się wreszcie z Minho, prawdopodobnie opuszczą Jonghyuna na jakiś czas….tak naprawdę wolał mu nie mówić, że dla nich może to być krótką chwilą, a dla Jonghyuna wieloma latami pozostawienia samemu sobie, bez wieloletniego protektora. Ale Jonghyun musi żyć sam, prawda? Musi sam walczyć z pechem, musi sam radzić sobie z głupimi pryszczami, wykurzającymi kolegami, zapaleniem gardła i  innymi trywialnymi rzeczami, które Taemin uznawał za możliwe do wyeliminowania, ponieważ go kochał i miał ochotę mu akurat pomóc.

- Ale wrócisz, nie?- zapytał znów Jjong, patrząc gdzieś w sufit- Wiesz, że będę tęsknił.

-Wiem- powiedział zwyczajnie, patrząc przez okno- Ale ja też tęsknię i to jest dla mnie teraz ważniejsze. 

Zakończył szczerze, czując  że wąż wije się wzdłuż jego ramienia, starając się jeszcze rozkoszować resztkami żaru, który wcześniej płonął pod bladą skórą jej pana. Co prawda rozstanie z Minho nie było aż tak długie, jednak wciąż tak samo bolesne i głupie, zwłaszcza, że wcześniej nigdy nie rozstawali się choćby na głupi rok- od kiedy się poznali, na zawsze. Nawet niechęć do skrzywdzenia Jonghyuna odejściem nie mogła powstrzymać go przed rezygnacją. 



Key był zły. Ani Jonghyun ani Minho (!) nie pojawili się jak do tej pory w barze. Spóźnianie się owszem, było podobne do ich charyzmatycznego sportowca, ale dwadzieścia minut i żadnego smsa…już nie. A JONGHYUN? Nie miał nawet prawa wiedzieć, że będzie tam też Choi, więc czemu go nie ma?  Przez chwilę iście matczyne serce Kibuma przepełniła troska, czy aby znowu przebiegając przez jezdnię tym razem szczęście mu nie dopisało.. czy aby przypadkiem nie zwichnął sobie czegoś na tym fitnessie i teraz cierpi w łóżku, mając za daleko telefon. Albo ktoś zadźgał go nożem w windzie. Aż odłożył na chwilę szklankę.

Pomijając troskę, to trochę żenujące było siedzenie samemu w w barze po szesnastej. Jak jakiś nieudacznik. Powodem spotkania z Minho był kumpelski wypad, a Jonghyuna zaprosił podstępnie, żeby spowodować konfrontację tych dwojga. Miał też ochotę porozmawiać z nimi oboma, jak dawniej, w szkolnej stołówce: Almighty Key, super charyzmatyczny MinHo i ten przystojniak Jonghyun, który raz nie zdał. Key aż parsknął na tą myśl- nie do pomyślenia, żeby być takim nieukiem. Tą małą chwilę wesołości przerwał ‘Judas’ i imię jego hyunga na wyświetlaczu telefonu, okraszone zdjęciem różowego dinozaura. Chociaż odbierając telefon będzie wyglądał mniej żenująco samotnie.

-Gdzie jesteś, co? Czemu dopiero teraz dzwonisz?- w Kibumowym głosie nie było tej matczynej troski, ale Jjong już go znał- Czekam już godzinę, pabo.

-Jestem na pogotowiu

Dobrze, że nic nie pił, bo chyba by się zachłysnął. Pogotowie? Oczywiście zalał hyunga lawiną pytań, co się stało, jak poważne jest zranienie, czy znowu biegł przez ulicę, aż w końcu nie uciszył go wcale Jjong, tylko cisza po drugiej stronie słuchawki. I to go zaniepokoiło. Dopiero po chwili, gdy pozwolono mu dojść do głosu, starszy wyjaśnił, że zadzwonić wcześniej nie mógł, bo ręce ma niesprawne, zabandażowane i wyglądające jak dwa bochenki chleba i że nawet teraz telefon przy uchu trzyma mu Taemin. Na to imię przez kręgosłup Key przeszedł obrzydliwy dreszcz i od razu jakby opadł na swoim krześle, czując, że nie rozmawia już sam na sam z przyjacielem. Dlaczego on zawsze musiał wchodzić między nich? Złość na rudego skurwysyna wzrosła, zmarszczył brwi, ale i tak najpierw zadał podstawowe pytanie: co się stało?

-Popatrzyłem się- powiedział najzwyczajniej Jonghyun, jakby mówił ‘to tylko skaleczenie’- Dobrze, że Taemin…szybko mi pomógł, bo mogłoby być gorzej, hehe. Zjarałbym się chyba cały.

-POPARZYŁEŚ? – wydarł się Kibum niczym stara, przerażona małpa, zwracając przy tym uwagę gości baru- JAK TO SIĘ STAŁO? JAK MOŻNA SIĘ POPARZYĆ W DOMU DO TEGO STOPNIA, ŻEBY…

Został uciszony nie tyle przez Jonghyuna, co przez kelnera niosącego szklanki- chyba mogłyby popękać od tych piskliwych wrzasków. W każdym razie po uspokojeniu się nie udało mu się nawet dojść, co dokładnie się stało, jakim cudem będąc w domu…(chyba) poparzył się tak dotkliwie, że sam nie mógł utrzymać telefonu i trafił na pogotowie- to nie mogło być nic w rodzaju ‘dotknięcia rozgrzanego czajnika’. Jeszcze obie ręce? Jonghyun uciął, żeTaemin nie może tak stać z wyciągniętą ręką i musi kończyć, spotkają się jutro, pa. Kibum siedział tak jeszcze z telefonem przy uchu, zastanawiając się, jaki w tym procent winy ponosi rudy skurwysyn i nie zauważając, że Minho siedzi obok niego przy stole. Aż podskoczył.

-Musiałem dłużej zostać w pracy- powiedział wymijająco Choi, ubrany w swoją czarną, seksowną kurtkę- Rozmawiałeś z Jjongiem?

Minho uśmiechnął się lekko, ale też wyraźnie oczekiwał na odpowiedź, aż w końcu Key przyznał mu, że owszem- Jjong dzwonił i jest na pogotowiu, poparzony. To tak zainteresowało młodszego, że wbił w niego spojrzenie ciemnych oczu, nie zrywając kontaktu wzrokowego nawet podczas ściągania kurtki. Ciemne nie były jednak tylko jego oczy…cały był jakiś taki czarny. Kibum potarł lekko skroń, czując niespodziewaną falę bólu głowy i bezmyślnie odwrócił wzrok. Poza tym spóźnieniem dziś Minho wyglądał wyjątkowo przystojnie, w tej kurtce i nieułożonych włosach. Kiedyś Kibum by się zarumienił, dziś Key tylko parsknął sarkastycznie w myślach. 

-Nie farbowałeś?- spytał potem z ciekawością, gdy jego dongsaeng popijał już swoje zamówienie- Czy farbowałeś? Są takie gładkie, bez odrostów…i jakie naturalne, a jednocześnie zbyt perfekcyjne, żeby…

-Co?- zmarszczył brwi Minho, patrząc z niezrozumieniem.

-Włosy. Powinieneś tak zostawić, jeśli to twój natural look. Blondyna z tyłu cię pożera wzrokiem.

Minho nawet nie obejrzał się za wskazaną przez Key dziewczyną zerkająca na niego raz po raz, tylko uniósł brwi.

Prawdą jednak było, że Minho zdawały się być mniej brązowe i śmielej wpadać w czerń. Prawdę mówiąc, były nawet czarne jak szatan. Pasowało mu tak bardzo, że może dlatego Key nie okrzyczał go za spóźnienie, gdy tylko skończyli rozmawiać o Jonghyunie i jego wypadku (czemu Minho się z tego śmiał? Sadysta?). W każdym razie młodszy tylko wymruczał, że owszem, przestał farbować. Key spojrzał sceptycznie znad lampki wina, ale nie powiedział już nic. Jak można zapomnieć o czymś takim jak zmiana koloru włosów? Toż to wydarzenie tygodnia!

Bilans dnia: Minho też jest dziwny i staje zdecydowanie ZBYT przystojny. Jonghyun ma poparzone łapska. Taemin z nim nadal jest, NIE zerwali. Key nie bardzo wie już, co może się zdarzyć następne, a pierożki na zimno były niedobre.




16 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie co się stało Dino.. pierwsza myśl: "rudy skurwysyn" XD
    Charyzmatyczny Choi, takiego lubię ^^ Nie mogę się doczekać ich spotkania, ale smutnomi że Tae zostawi Jjonga TTTT Może zostawi mu wężyka.. XD
    Rozwaliły mnie zimne pierożki.. >x<"
    Pozdrawiam, zachwycona fanka, Kasumi ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, mnie też jest smutno z powodu ich zbliżającego się rozstania :/ zostawić mu węża?? Twój pomysł mnie rozwalił, Jongal chyba by padł dostając taki prezent o.O już widzę reakcję^^ XD Aww, i to 'fanka' <3
      Dziękuję!

      Usuń
  2. Podobało mi się.. W sumie jak zawsze ^^ Jestem ciekawa co ten Jjong sobie zrobił >< Czekam na kolejny ^^ Pozdrawiam i życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. "rudy skurwysyn" no nie mogę. Taemin rudym skurwysynem xDDDD

    Nie mów tylko, ze nasz Kibum podkochuję się w Panie Charyzmatycznym?

    Nie mogę doczekać się spotkania 2Min ^^

    Pozdrawiam i czekam next
    Lee Juki~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, to określenie 'rudy skurwysyn' napisałam bezmyślnie i mi się spodobało, widzę, że czytający podchwycili XD I nie, Kibum się w nim nie podkochuje, ale zauroczeniem czy też podziwianiem wyglądu można to nazwać. Ale absolutnie nic więcej, minkey wywołuje u mnie ciarki, nieważne, z której strony się pojawia.

      Usuń
    2. Uff jak dobrze ;__;

      Usuń
  4. Dla mnie to opowiadanie jest strasznie skomplikowane, ale daję radę ^^ HiRa Hwaiting :D
    Ciekawe co się stało Jonghyun'owi ? O_o? Czy to ,,rudy skurwysyn" ?
    Tak bardzo mocno wyobraziłam sobie ostatnią sytuację. Minho i Key. Jak ja ich bardzo kocham gdy są razem. To mój ulubiony paring. Aż się wzruszyłam. Kocham kocham!! Oh...Mihno musiał być tak taki seksowny *_____*
    Czekam na kolejne!! To chyba oczywiste, nie ??^^
    ~Hira, która czeka na jeszcze!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że jest skomplikowane, ale chyba doszłam już do tego etapu mojej drogi jako autor, że czas na coś mniej oczywistego^^ A z Jongalem nic nie powiem :D
      Nie trawię minkey w sensie romantycznym, po prostu nie czuję tu grama chemii...uwielbiam ich jako przyjaciół, kumpli <3 Więc przepraszam, jeśli liczyłaś na coś więcej...;/ to nie ta strona, niestety.
      Taaak, Minho jest xdgvrtfgdg <33

      Usuń
  5. Jeszcze nie przecztałam, ale już niedługo! ^^
    A tak, właśnie: zostałaś nominowana/ otagowana do Liebster Award ;3

    http://yaoikpop1.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Mogę nawet odpowiedzieć już teraz, ale...raczej nikogo nie otaguję. Nie znam za wiele blogów i te, które nie są mi obce, są już tagnięte...mam nadzieję, że nie łamię tym zasad :c w razie jeśli jest to jakieś wykroczenie, powiedz, to usunę wpis^^

      Usuń
    2. Szzczerze to pojęcia nie mam, ale na pytania możesz odpowiedzieć :D No i jakby co to osoby otagowane mogą się powtarzać, tylko mnie nie możez otagować ;D

      Usuń
    3. anyway odpowiedziałam XD zobaczymy jeszcze...najwyżej to usunę ^^ Dziękuję za otagowanie :)

      Usuń
  6. Wow, ale się porobiło, Jong, co się stałoo :<
    Hahah, pierożki, genialne XDD
    Tajemniczo jest *-* Lecę do następnej części ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe określenie Tae :-P Ciekawe jaki miał wkład w "wypadku" Jjonga...
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. "rudy skurwysyn" i "Bilans dnia: Minho też jest dziwny i staje zdecydowanie ZBYT przystojny. Jonghyun ma poparzone łapska. Taemin z nim nadal jest, NIE zerwali. Key nie bardzo wie już, co może się zdarzyć następne, a pierożki na zimno były niedobre."
    teksty setne hahaha

    OdpowiedzUsuń