Jonghyun podniósł wzrok znad listu i zastygł, widząc Taemina z ręcznikowym turbanem na głowie, siedzącego na pufie przed stolikiem i obserwującego go milcząco. Jak jakaś zmora z horroru, czyhająca na duszę. Przerażony, złapał się za serce, a drugą ręką instynktownie zakrył list do Kibuma. Przed tym rozległym zawałem serca, najspokojniej w świecie pisał jedną z ostatnich wiadomości, która z zamiaru miała być nieśmiałą prośbą o spotkanie, ale ostatecznie postanowił opisać w nim swój przerażający sen. W którym był na fermie mówiących kurczaków, jeden z owych białych kurczaków miał na imię Taemin i…
-O czym będziesz do niego pisał ?- bystre, ciemne oczy Taemina wbijały się w starszego- Może coś konkretnego tym razem…? Niedługo wracamy…
Jonghyun nie poczuł grama podejrzenia na to ‘tym razem’, bo przecież niemożliwe, żeby chłopak czytał jego korespondencję. Poza tym, czasem opowiadał, co takiego skrobał co trzy dni Key, więc może zapamiętał, że nigdy nic…zaraz, co znaczy ‘coś konkretnego’? Jjong wzruszył ramionami, zginając kartkę. Co miałby mu niby napisać bardziej konkretnego niż to, gdzie aktualnie są?
Postanowił już nawet nie wypominać Taeminowi, że prawie zabił go swoim nagłym pojawieniem się, ani nie pytać, jak to możliwe, że wszedł zupełnie niezauważalnie. Mogło to być winą albo wybitnego skupienia Jjonga, albo tego, że Taemin rzeczywiście był jakimś dziwacznym stworzeniem, na przykład takim wampirem. A może oba te powody na raz.
-No…tam opisałem sen i jak kupiłem sobie ten świetny naszyjnik, nie mogę przestać…
-Ty naprawdę jesteś głupi jak but- przerwał mu Taemin, rozmasowując skronie- A tylko jedno chcę ci wtłoczyć do głowy. Jedno. A ty dalej. Sen, naprawdę?
Tego już było za wiele, żeby trzy lata młodszy smark mówił mu, że jest idiotą! Wcale nie pierwszy raz zdarzyła mu się taka arcymiła opinia na temat najstarszego uczestnika, ale teraz naprawdę…naprawdę nie widział powodu, by uwłaczać jego inteligencji. Przez chwilę miał ochotę wbić mu jego własne pióro w gardło. Taemin nic sobie z tego nie robił, po prostu ściągnął ręcznik z głowy i przeczesał palcami mokre, karmelowe włosy.
-Jestem twoim hyungiem!- uniósł się, grożąc mu palcem i lekko podnosząc się z poduszki (gdy jednak przypomniał sobie, że i tak jest niższy, postanowił nie wstawać)-Szacunek się…
-Jesteś wyjątkowo twardogłowym hyungiem- westchnął młodszy, siadając obok niego na podłodze i przybierając tym razem zmartwioną minę- Masz to poprawić i napisać mu, że jego seksowność nie pozwala ci spokojnie…
Wypowiedź została przerwana przez ‘dongsaeng!’ i w końcu śmiech obu chłopaków. Co prawda nagłe wtargnięcie i niezbyt miłe słowa, nazwanie go co najmniej dwa razy ‘tępym’ nieco kłuło jego dumę, ale skoro jego przyjaciel ‘i tak go kocha’ i jeśli miało to pomóc naprawić wszystko między nim a Key? Spojrzał na list i pomyślał, że może faktycznie opowiadanie o śnie pełnym kurczaków nie było najlepszym pomysłem, gdy był to jego…ostatni list.
Taemin uśmiechnął się, chyba zadowolony, że może coś dotarło do tej łepetyny. Niestety, nie miał pojęcia, iż pewne informacje docierające do głowy Kim Jonghyuna mają dość spore opóźnienie, jakby tłoczyły się przy wejściu do mózgownicy. W każdym razie Taemin nie uznał za stosowne ostrzenie hyunga, że poprzednia rada z zazdrością nie jest aktualna w tej sytuacji.
Błąd.
Niedaleko Hangzhou, 19.08.2010
Drogi Kibumie!
Nie mogę odpędzić się tutaj od adoratorek :D Boję się, że któraś będzie chciała wrócić ze mną do Kr, ale czy ja bronię…:D No w każdym razie poszliśmy na jakieś disco dwa dni temu, na szczęście Taem nie miał na sobie latexu…a tam jakieś trzy śliczne istotki stawiały mi drinki :D (…)
Ogólnie zaczyna się pakowanie i cały ten syf z tym związany…już tęsknię za tymi Chinami, wiesz? Zdążyłem się do nich (2min) przyzwyczaić no i muszę, ok, przyznać, że po dość łatwym życiu i byciu rozpieszczanym u mamuśki, oni mi trochę pomogli dojrzeć XD sam już sobie sprzątam….no i coś mnie tam uczyli na rowerze. Ha, widzisz? Mówiłem, że nie umrę kaleką. Tylko trzeba mi było czekać na 2min….Nieważne. W każdym razie chyba ci nie pisałem, że nad morzem poznałem taką fajną laskę….wczoraj do mnie napisała, bidulka, nie wiedziała, że nie jestem w KR…Ogólnie ona ma na imię Jiroun :D Dziewczyna super, ładna, zgrabna, zabawna…byłbyś moim świadkiem :D?
(…) Tak zauważyłem, że piszę o 2min jako o jednym organizmie, co nie? No ale oni trochę są…my to zawsze dwa różne bieguny, więc JongKey to taka..ee..hybryda XD? A z Jiroun świetnie mi się dogaduje tak ogólnie, też lubi psy :D Pamiętam, ty zawsze za kotami…ech…(..)
Twój Jongie <3
Hangzou, 1908.10
Jjong jest zakochanym w tobie idiotą. Pamiętaj o tym.
Buziaki,
Taeminnie (i Minho, ale on już śpi więc ja całuję za niego :D)
PS Wysiadamy jedną stację przed Seulem Głównym! Spodziewaj się nas około 17~
- On tam jest!- powiedział z paniką w głosie Jjong, cofając się z wejścia na główny hol i tratując towarzyszy swoimi bagażami- Noż szlag…skąd on…
Wysiedli z ich długiego pociągu pięć minut po siedemnastej, zmęczeni i nieco znużeni przeciągającą się podróżą. Minho zachował jednak trzeźwość umysłu, więc przytrzymał Jjonga mocno za ramiona, cofając lekko i stawiając przed sobą. Taemin powstrzymał śmiech, widząc zaskoczoną minę ich hyuga, że to on, stały bywalec siłowni, jest przestawiany jak pionek przez jakiegoś marnego sportowca, który co najwyżej mógłby go przeskoczyć bez rozbiegu. Minho też się uśmiechnął, puszczając go i zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne. Taemin zdusił w sobie westchnienie na ten widok, po prostu objął swojego aż zbyt przystojnego chłopaka i pocałował go w ramię.
-Ty!- Jjong zniszczył jednak wszystko, wciskając palca w pierś Taemina i rozglądając się w lekkiej panice do tyłu- Ty mu powiedziałeś, gdzie będziemy wysiadać! Miałem się przygotować, do jasnej…
-Weź tego palucha…- powiedział spokojnie najmłodszy, chwytając rzeczonego palca w swoją małą dłoń i odsuwając- I idź do niego. Myślisz, że on jest tu dla nas?
Twarz Jjonga przez chwilę wyrażała czysty strach, ale potem chyba postanowił wreszcie być mężczyzną i obrócił się, nakładając nieśmiały uśmiech. Key stał tam, w swoich dziwnych, równych spodniach, adidasach, długiej bluzce i finezyjnej kamizelce. Jak zauważył Jjong, włosy miał zafarbowane gładko na brązowy, ale boki nadal były wygolone. Jak ślicznie. Kocie oczy wbiły się w niego bardzo szybko, ale do tego był przyzwyczajony- jego eks miał pewną intuicję, nie dało się go obserwować, nie będąc zauważonym. Świetnie. Był teraz bombardowany spojrzeniami z dwóch stron.
Czas iść na stracenie…
…które jednak nie nastąpiło. Kibum stwierdził jedynie, iż gdyby nie przypomnienie jego kochanego, słodkiego, uroczego synka, to pewnie zabiłby Jjonga, przemielił jego nogi i penisa, oraz zrobił jeszcze parę innych rzeczy. Za te żałosne próby wzbudzenia zazdrości, które były tak skuteczne i wkurzające, że Key zrzucił z drugiego piętra zdjęcie Jjonga w ramce, tak niedawno wyjęte z najgłębszego kartonu. Krótki list wyjaśnił mu jednak, że Jjong próbuje nieudolnie coś zrobić…ale próbuje. W każdym razie Jjong popchnął raz Taemina za czytanie jego listów, nazywanie go idiotą, za co został odepchnięty przez Minho…i Minho też dostałby swoje od Key (któremu włączył się już mode: tylko ja mogę bić mojego Jongie), gdyby dzielny Taemin nie stanął między nimi. Chyba….wszystko wracało w tej kwestii do normy, a uśmiech Jjonga o mało nie rozerwał mu twarzy.
2min wróciło na jakiś czas do normlanego życia, by zarobić trochę, bo przecież trzeba na chwilę wrócić do normalności, by potem odetchnąć głęboko wolnością. Ich następna podróż, przed oczywiście Indiami za kilka lat (gdzie Taemin planował po cichu umrzeć, długo, długo później) miała się odbyć do przesławnego USA- tym razem bardziej w sprawie nowej pracy Minho. Wiedzeni głosem zdrowego rozsądku, grzecznie odmówili JongKey, którzy chcieli z nimi pojechać jako na ‘miesiąc miodowy’, wymigując się tym, iż Minho jedzeni tam tylko pracować i wreszcie załapać angielski. Oczywiście.
Jakkolwiek Jonghyun osobno był zabawnym towarzystwem, w parze z Kibumem tworzyli wyjątkowo wykurzającą parę gruchających gołąbków.
.
.
.
Wyobraźmy sobie typową, rozpadającą się prawie stację z amerykańskich filmów. I niemal tak samo rozpadającego się jeepa, zaparkowanego nieporządnie za budynkiem, bujającego się w dół i w górę, aż skrzypiały mu koła. Taemin jęczał niemal bez przerwy, bo ten kąt pasował mi wybitnie- w dodatku Minho nie przestawał pchać w niego, powoli i mocno, jakby to było zadanie jego życia. Ciemne oczy wpatrywały się w bladą twarz kochanka, zroszoną potem, w rozchylone usta i karmelowe włosy przylgnięte do czoła. Chwycił zagłówek siedzenia, pchając mocniej i czując, jak jego kochanek zaciska się na nim niebezpiecznie.
Taemin był ostatnio wyjątkowo napalony- tak napalony, że nie dał mu nawet spokojnie odjechać dalej w tą długą, prawie niekończącą się drogę jak z filmów.
Tymczasem młodszy nie miał czasu nawet myśleć, jak bardzo może dziękować teraz swojej pani od baletu, że jest taki wybitnie miękki i rozciągnięty. Jego nogi rozłożone były szeroko, prawie dotykały sufitu auta, podczas gdy on sam przyciśnięty był do tylnego siedzenia. Taki elastyczny- Minho zawsze to uwielbiał i nigdy nie miał oporów, by tą elastyczność wykorzystywać. Jak teraz, gdy z schylił się, całując Taemina i unosząc jego biodra jeszcze bardziej, by wejść głębiej.
-Hyung!- wykrzyknął młodszy w jego usta, aż otwierając oczy. Minho mógł tylko uśmiechnąć się krzywo i kontynuować pocałunek oraz ruchy bioder.
Gdy skończyli, przez chwilę nie ruszali się z tej niewygodnie wyglądającej (jak dla kogo niewygodnej) pozycji. Minho odgarnął spocone włosy, chcąc mieć lepszy widok na śliczną twarz ukochanego- uwielbiał go takim oglądać.
-Czy ty przypadkiem…nie jesteś w ciąży?- spytał pół-żartem, całując go w czoło- To ta magiczna herbatka, którą piłeś z Jjongiem?
Taemin uniósł jedną brew, otwierając oczy i patrząc na niego nadal lekko zamglonym wzorkiem. Czyżby mówił to dlatego, że ostatnimi czasy młodszy miał wyjątkowy apetyt na seks, nieważne, w jak śmiesznie niesprzyjających okolicznościach by byli, poza tym, chyba nigdy nie robili porannych numerków co ranek. Zdecydowanie coś było na rzeczy. I może faktycznie to ta ‘magiczna’ chińska herbata, jaką pił jeszcze z Jjongiem w małej chatce starej kobieciny. Minho miał wtedy dość herbaty do końca życia.
-Oj, faktycznie, herbatka. Sugerujesz, że Jjongowi też to się mogło przytrafić?- spytał poważnym głosem Taemin, patrząc wielkimi oczami.
Zaśmiali się oboje mimo woli, bo przecież sama sugestia była komiczna, a dodając pech ich hyunga…Gdy już się uspokoili, Taemin przymknął oczy, nie sygnalizując wcale, że chce usiąść normlanie, czy nawet, żeby Minho z niego wyszedł. Wręcz przeciwnie, jakby szykował się do snu. Starszy postanowił jednak co prawda dać mi kilka chwil takiego błogiego odpoczynku i potem położyć go na tylnym siedzeniu, samemu ruszając dalej- nie mogli tu przecież nocować. Jeszcze nago. W takiej okropnej pozycji.
END.
Boskieboskie <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że będziesz coś jeszcze pisała bo twoje opo są boskie &,&
Takie dzieło, a tutaj tylko jeden komentarz? Czy ludzie w tych czasach naprawdę nie umiejąc docenić naprawdę dobrych opowiadań? TToTT
OdpowiedzUsuńKońcówka cudowna, wszystko tak pięknie się skończyło. Dziewczyno, masz talent, uwielbiam Twój styl. Od dziś jestem Twoją fanką! <'3
Mam nadzieje, że niedługo dodasz jeszcze jakieś nowe opowiadanie bo umieram z niecierpliwości. ^^
Weny Ci życzę i dodaję Twojego bloga do linków u siebie, gdyż, ponieważ, niestety mam przypadłość gubienia wszystkie co mi się podoba. Mam nadzieje, że się nie obrazisz. <'3
Czuję trochę niedosyt JongKey, ale i tak wyszło fajnie. Taki happy end :D W sumie na niego liczyłam, więc jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
hee~ fajne, fajne ;) Przydałoby się troszku więcej JK ale i tak extra ^^
OdpowiedzUsuńZgadzam się z dwoma osobami powyżej ^^" JongKey jest cudowny zawsze i wszędzie, troszkę odczuwam jego niedosyt, ale przynajmniej są razem. <3 Co do całego opowiadania to wspaniałe, wspaniałe, wspaniałe!*.* 2min wspaniały, na początku Taemin troszkę (żeby nie powiedzieć strasznie. Wyżalałam się nawet siostrze) mnie wkurzał. Jakoś to chamskie dissowanie Jjonga do mnie nie przemówiło (pewnie teraz wszyscy mnie zhejtują ._.), ale gdzieś w 6 rozdziale go bardzo polubiłam i już mnie nie wkurzał. Mówię Ci: C-U-D-O-W-N-E
OdpowiedzUsuń