wtorek, 12 czerwca 2012

Wiedźma [chap. 1.]





Tuż przed zadzwonieniem do drzwi mieszkania pani Lee, Minho uśmiechnął się do jej sąsiada. Ów sąsiad, stojący w szparze swojego mieszkania, odwzajemnił uśmiech tak promiennie, że oczy zamieniły mu się w szparki. Gdy jednak nikt nie odpowiadał pukaniom, Minho postanowił spytać tego aż nadto sympatycznego człowieka. 

- Jest ktoś w ogóle w domu..?- spytał ostrożnie. 

- Tak, zaraz ci otworzy- zapewnił go sąsiad przez szeroką szparę, nie wychodząc jednak. - Powodzenia w pracy. 

Minho nie zdążył nawet pomyśleć, dlaczego ten człowiek życzy mu powiedzenia, bo drzwi rzeczywiście się otworzyły. I Minho został literalnie oczarowany. Grzywka chłopaka stojącego w drzwiach spięta była pretensjonalnymi czarnymi wsuwkami, reszta włosów związana była w chaotyczny kok. Dawało to doskonały widok na delikatną, bladą twarz, jasne usta i ciemne oczy. 

- Przepraszam, muzyka zagłuszyła- powiedział chłopak. – Mamy nie ma…ale to chyba nawet lepiej. Wejdź. 

Czy tylko jemu mogło skojarzyć się to z początkiem pornola opartego na fabule pomoc techniczna/ napalona klientka (tutaj: klient)? Odrzucił od siebie te myśli, wchodząc za nim do środka. Więc to musiał być Taemin, syn pani Lee. Minho został zaprowadzony do dość małej w stosunku do reszty mieszkania kuchni. Usiedli obok siebie na krzesłach, bosa noga Taemin’a na nodze krzesła Minho- ten poczuł się prawie nieswojo na taką poufałość. 

- Nie mogę uwierzyć, że ten burak ma takiego przyjaciela- powiedział Taemin z uśmiechem, nie do końca uściślając, o kogo może chodzić, ale Minho od razu się zorientował. - A ja chciałem zmusić mamę, żeby go nie słuchała i znalazła kogoś innego… 

Zaraz…czy pod ‘takiego’ kryło się…nawet nie wiedział, co mogłoby się kryć pod tym niewinnym uśmiechem i spojrzeniem znad lekko zmierzwionej, miedzianej grzywki. Chłopak po prostu siedział w tym swoim wielkim jak namiot T-shircie z Kubusiem Puchatkiem, z nogą na krześle, ‘sama niewinność’. Minho zaśmiał się. 

-Jjong nie jest taki zły, jak się go pozna- próbował go jakoś usprawiedliwić, wiedząc jednak, jakie są relacje tych dwojga z opowiadań kumpla. 

- Skoro tak mówisz…- brązowe oczy obserwowały go z góry na dół, nie nachalnie, ale mimo wszystko w dość oczywisty sposób. - Marzą mi się czerwone ściany w moim pokoju. 

Przynajmniej przeszedł na temat pracy, bardziej bezpieczny, ale…czerwone ściany, naprawdę Zaczynało się robić coraz ciekawiej, Minho nie spodziewał się pracować w takim osobliwym towarzystwie. No tak, Jonghyun co nieco mu opowiadał, ale kto by całkiem wierzył w egocentryczne opowiastki jego hyunga? Zaraz jednak przypomniał sobie wskazówki, jakie otrzymał na starcie od pani Lee. 

- Twoja mama mówiła, że… 

- Nie będzie się gniewać, a ja marzę o takim pokoju- stwierdził beztrosko Taemin, przesuwając lekko stopą po nodze krzesła, w górę.- Zrobiłbyś to dla mnie, hyung..? 

Coś podskoczyło mu w żołądku- ta sugestia brzmiała zupełnie inaczej, niż gdy stosowały ją dziewczyny. Ten głos był niższy, niby w normlanym tonie, ale jednak…I to hyung. Ile mógł być od niego starszy? Trzy lata? To by znaczyło, że nie jest nawet niepełnoletni. 

W sumie…co z tego? I tak miał tu tylko pracować. 




Czarownice miały zazwyczaj rude bądź czerwone włosy. Taemin uśmiechnął się do siebie, czytając to zdanie, po czym zamknął książkę i rzucił ją na pokrytą folią podłogę. Od dawna doszedł już do wniosku, że zmiana koloru włosów była strzałem w dziesiątkę i ‘kopem’ dla jego wewnętrznego diabełka- czuł, że bez niej nie byłby w stanie zachowywać się tak poufale w stosunku do tego przystojnego mężczyzny. Popatrzył na książkę, przez chwilę czując się nieco zażenowany swoim wcześniejszym zachowaniem, ale na szczęście to szybko minęło. 

I tak, Taemin czuł się małą wiedźmą i zamierzał sprawdzić, czy umie rzucać uroki- to znaczy zauroczyć wspomnianego już wyżej przystojnego hyunga. Był szczery, gdy stwierdził, że zdecydowanie nie tego spodziewał się po przyjacielu Jonghyun’a- raczej jakiegoś buca w hip-hopowej czapce i nikłym pojęciu o istocie pracy, który przyszedłby tutaj tylko pomachać pędzlem i zjeść trochę, korzystając z gościnności jego mamy. Tymczasem Minho okazał się… 

Ideałem. 

Taemin zagryzł wargę, słysząc szum prysznica. Specjalnie wyperswadował Minho pomysł wracania do domu brudnym i zaproponował kąpiel jeszcze w domu- by wiedzieć, że za kilkoma ścianami jest nagi, męski i wciąż ‘skonfundowany’. Sam Taemin nie planował aż tak forsownego ataku od razu, ale nie mógł powstrzymać się, prawdę mówiąc- po raz pierwszy spotkał kogoś, kto tak na niego działał. Nie był doświadczony, w tym skłamać nie mógł i wszystko mogło się nie udać przez natarczywość- a tego by nie chciał. Minho nie może pomyśleć, że jest jakiś… 

- Podałbyś mi koszulkę? Została w kuchni… 

Bam, wszystkie plany ‘wrócenia do normalności’ prysnęły jak bańka mydlana. Taemin nie mógł powstrzymać uśmieszku wchodzącego mu na usta, gdy tak wziął z powrotem książkę („Magia przez wieki”) i jakiś leżący obok zeszyt. Ach, te zajmujące zadania domowe… 

- Przepraszam, nie mogę teraz!- odkrzyknął, stając się brzmieć na bardzo ‘zajętego’. - Zakryję oczy, jeśli chcesz! 

Chwila wahania, po czym drzwi otworzyły się szerzej i w przedpokoju przemknął owinięty tylko ręcznikiem wokół pasa Minho, a głodne oczy Taemin’a śledziły go spod grzywki. Oj, czasem warto było być małym kłamczuchem- tą prawdę zaczynał stosować coraz częściej. I kto powiedział, że kolor włosów nie ma znaczenia? Może farbowane blondynki naprawdę stają się głupsze, a jak w jego przypadku, rudzi są sprytni jak lisy? 

- Widzę, że jesteś naprawdę zajęty- powiedział niski głos, wyrywając go z rozmyślań. 

I już go nie było- nawet nie pozwolił się nacieszyć! Taemin mimowolnie zaczerwienił się lekko, zamykając książkę i dopiero teraz odkrywając, że była ustawiona do góry nogami. Ups. Uznał jednak, że mimo wszystko było warto. Te smukłe mięśnie, skóra raczej ciemniejsza, wprost idealna, żeby całować, lizać, jak tabliczka drogiej, wykwintnej czekolady…Zagryzł wargę i rzucił się na łózko, patrząc w sufit. Ogólnie ten cały Minho nie był jednak wcale głupim przystojniakiem, więc może warto było faktycznie przystopować i zacząć wolniejszym tempem? Pfff. Wiedźmy nie robią niczego powoli, one po prostu dostają to, czego chcą. 

Czegokolwiek Taemin chciał…bo tego sam pewien nie był. 





Minho zrobił małą przerwę, podczas której zszedł na dół, do sklepu pani Lee, w którym obijał się Jonghyun. To znaczy pracował, oficjalnie. 

- Boże, mówiłem ci, że on jest kompletnie walnięty- tutaj Jonghyun przyłożył dłoń do czoła w zbolałym geście, - Dobrze, że go dzisiaj nie ma. 

Jonghyun był pechowcem i czasami nietaktownym burakiem, to zostało już potwierdzone tak wiele razy, że nie ulegało wątpliwości. Minho sam nie wiedział, dlaczego nie ostrzegł kumpla, że za jego plecami właśnie pojawiła się osoba, którą właśnie z ochotą zamierzał obgadać. Za wiszącymi w drzwiach sznurkami koszmarnych koralików coś się poruszyło, wyraźny zarys znajomej sylwetki. Chłopak za zasłoną zatrzymał się przez chwilę, jego bystre oczy najpierw spoczęły na Minho , do którego uśmiechnął się uroczo, a potem na Jonghyun’ie. 

- Mówiłeś… parę razy- zgodził się Minho, odchrząkając. 

Taemin bezszelestnie odchylił koraliki, nie spuszczając wzroku z Jonghyun’a, który przytaknął i wziął dymiącego się papierosa. Chłopak za jego plecami oparł się o framugę i złożył ręce na piersi w bardzo negatywnym geście, a ciemne włosy opadły mu na oczy. Miał bardzo długą bokserkę, tak długą, że zasłaniała mu krótkie szorty. I Minho nie umiał oderwać od niego wzroku. Tymczasem Jonghyun kontynuował jak gdyby nigdy nic, drapiąc się po głowie. 

- Zawsze odstawia takie akcje. Jest pojebany, a myślałem, że taki miły- powiedział, zaciągając się papierosem na pokaz. - Zrobił mi herbatkę za pierwszym razem, nawet dobrą. A potem? Rzygałem i…i rzygałem całą noc! To jest taki… 

Próbował znaleźć słowo, a Taemin uniósł brew, przechylając głowę. Minho nie wiedział już, co zrobić ze sobą, jak nie zaśmiać się czy jak nie patrzeć się za plecy przyjaciela, by nic nie zdradzić. Wybrał wydanie z siebie współczującego westchnienia. Nagle Jonghyun syknął z bólu, bo Taemin podszedł do niego niespodziewanie i złapał go lekko za włosy, podciągając mu głowę do tyłu. Niektóre kosmyki brązowych włosów chłopaka opadły na twarz Jjong’a, tak były długie. 

- Co mama mówiła o paleniu w sklepie? Myślisz, że nikt nie wie, że nawet nie skończyłeś… 

- Puść. Mnie. Ty… -nagle opanował się, przypominając sobie chyba z kim rozmawia. 

Taemin go puścił, widać jednak było, że nie wkładał dużo siły w ten uścisk i nie syk bólu starszego był mocno teatralny. Jjong otrzepał się, poprawił włosy, ale jednak zgasił papierosa. Gdy Taemin wszedł tak do oświetlonego przez okno pomieszczenia, jego włosy wydawały się jaśniejsze- w ślicznym, miedzianym odcieniu. Dla Minho, z każdym spotkaniem był jeszcze bardziej intrygujący. 

- Idź sobie, nie widzisz, że gadam z kumplem? 

- Mama zaprasza cię na obiad- zignorował Jjong’a, zwracając się do Minho. - Chodź na górę. 

Minho starał się nie patrzeć na oburzoną minę Jonghyun’a. Zamierzał się zgodzić, tak, po pierwsze był diabelnie głody po pracy w przedpokoju, po drugie spędzenie miłego czasu z Taemin’em i jego mamą było przyjemną perspektywą. Nawet, jeśli mamy wcale nie musiało tam być. 

- Ej no…mnie mama nie zaprosiła?- nagle głos Jjong’a stał się milszy. - Ajumma z pewnością… 

- Nie- uciął Taemin, prztykając Jonghyun’a w nos.- Tylko Minho-hyung. 


.


2 komentarze:

  1. Daaaawno temu czytałam to opowiadanie, i dziś ponownie do niego wracam. To jedno z lepszych jakie czytałam ^^
    Kasumi ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Baardzo mi się podoba to opowiadanie! ^^ Czytałam je już jakiś czas temu i wróciłam do niego po raz któryś. Nie znudziło mi się, mimo iż znam jego przebieg na pamięć. XD Cudowne! <3

    OdpowiedzUsuń