wtorek, 26 czerwca 2012

Wiedźma [chap. 3.]









Tego wieczora Taemin był jak najprawdziwsza wiedźma przygotowująca mocno uproszczoną wersję eliksiru miłości. Zamieszał drewnianym patyczkiem w garnuszku pełnym gęstej czekolady, marszcząc brwi. Onew wyszedł jakiś czas temu, zostawiając go samego w kuchni. Usiadł z powrotem na stołku, patrząc na gładką konsystencję- miał nadzieję, że całe te opowiastki o afrodyzjakach to chociaż w połowie prawda. Nie chciał co prawda iść tego wieczora na całość, jedynie…podniecić ogień…choć trochę.  


Przesunął dłonią po karku odsłoniętym przez luźną bluzkę w stylu vintage, wybraną specjalnie na tą sposobność- uważał, że odsłonięta skóra zawsze przyciąga wzrok. Najbardziej niepokojące w tym wszystkim było to, że on sam za bardzo się w to wszystko zaangażował. I pod tajemniczym zaangażowaniem kryła się inna nazwa, czyli po prostu zakochanie. Planował tylko odrobinę zaczarować , a wpadł w swoją własną pułapkę. Teraz było już za późno, gdy przed snem nie umiał myśleć już o niczym innym, niż oczy Minho, niż jego głos, jego… 


Z myśli wyrwało go pojawienie się Onew’a z czymś, co przypominało pietruszkę. 


- Co to jest?- zmarszczył brwi, zaczesując niesforną grzywkę do tyłu. 


- No lubczyk. Może chciałbyś trochę dodać?- zaproponował dziarsko Onew, na co Taemin westchnął głośno, opuszczając rękę i pozwalając włosom opaść,- Na pewno za tobą oszaleje. 


- On już za mną…szaleje…-powiedział nieco niepewnie, zdając się tylko na swoją intuicję. - Poza tym, jeśli uważasz, że gorąca czekolada z listkami będzie… 


Onew musiał się niestety zgodzić, z resztą, nie było już czasu na spory, bo Minho właśnie kończył pracę. Trzy minuty później Taemin stał już w przedpokoju, zamykając drzwi nogą. Zostawił Onew’a samego, całując go jednak w policzek za ‘świetny pomysł z lubczykiem” i wrócił do mieszkania, trzymając parujący kubek. Ostrożnie przeszedł do kuchni, gdzie aktualnie pracował jego hyung. Przez chwilę pozwolił sobie popatrzeć na odsłonięte ramiona, po czym odchrząknął. 


- To dla mnie? – spytał Minho, uśmiechając się- Wiesz, po opowieściach Jjong’a… 


Taemin wywrócił oczami, kładąc kubek na stole i siadając na krześle. Jeśli teraz nic nie wyjdzie przez tego palanta, to….Nagle odzyskał spokój ducha. To nie miało szans ze sztuczkami Taemin’a i Minho wypije ‘eliksir miłosny’ czy będzie się tego chciał czy nie. Z resztą, nie musiał się niczego bać- to będzie miało tylko pozytywne skutki. 


- Mówiłem ci już, że przynoszę mu pecha…nie chciałem, żeby miał…problemy- tu nie udało mu się powstrzymać parsknięcia. - Wtedy jeszcze go lubiłem, nie miałem powodu, żeby go otruć. Naprawdę.


Z pewnością wyglądał przekonywująco, bo mówił przecież najszczerszą prawdę. Minho mimo woli też się zaśmiał, pewnie pamiętając cyrki związane z zatruciem jego kumpla. Usiadł jednak przy stole, dotykając kubka i od razu cofając ręce, czując jego gorąco. 


- Ryzykuję- upił łyk, a niepewny wyraz na jego twarzy zniknął. - Hmmm…ciekawe…tu jest alkohol? 


Taemin przytaknął, uśmiechając się figlarnie. Popatrzył mu w oczy, widząc, jak źrenice lekko mu się rozszerzają. Minho miał najpiękniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widział - duże, głębokie, takie, że można było się w nich utopić. Jak ta czekolada. Odwrócił wzrok, czując się dziwnie, po raz pierwszy tak…niepewnie. Poczuł się, jakby role zdobyczy i łowcy zamieniły się nagle. Minho jak gdyby nigdy nic upił więcej, oblizując idealne wargi.  


I wtedy Taemin po prostu zniżył się i przycisnął swoje usta do warg Minho, muskając je delikatnie językiem i zamykając oczy. Minho nie odepchnął go, wręcz przeciwnie- złapał za podbródek, delikatnie, ale stanowczo i przyciągnął bliżej, na swoje kolana. Taemin jęknął w pocałunek. Wsunął dłoń we włosy Minho, tuż nad karkiem, wydając zdesperowane sapnięcie w usta partnera. Wzdłuż kręgosłupa przeszedł mu dreszcz, gdy język musnął jego własny. I prawie całkiem już się roztopił w jego ramionach, gdy… 


- Naprawdę bardzo dobre- powiedział Minho, odstawiając prawie już pusty kubek na stół. - Ale chyba muszę już iść, Minnie…muszę zdążyć przed ósmą. 


Minnie? Taemin patrzył się na niego przez chwilę pustym wzorkiem, nie do końca chcąc pogodzić się z myślą, że jego ‘eliksir miłosny’ był totalnie do chrzanu i zupełnie nieskuteczny. Co z tego, że źrenice Minho były wyraźnie rozszerzone, skoro mógł to być wynik jednie tego, że światło się zmieniło- zaczynało się robić ciemno. Taemin był rozczarowany- tak bardzo chciał poczuć te usta na swoich, dłonie wędrujące po jego ciele i… 


Wtedy Minho naprawdę go pocałował, łapiąc delikatnie za podbródek i przyciskając jego usta do swoich. Musnął językiem wargi Taemin’a, przez którego ciało od razu przeszedł ciepły prąd. Po chwili Minho odsunął się i dotknął jego warg kciukiem, uśmiechając się. 


-Czy to wystarczy za ‘chcesz być moim chłopakiem?’, czarodziejko?- spytał, unosząc brew. 


Taemin po raz pierwszy sam czuł się jak skonfundowany. Dosłownie. 





Skrzydła Taemin’a, choć z pewnością nie śnieżnobiałe, można było uznać za nadal nieskalane- przynajmniej z punktu widzenia pani Lee. Pomijając oczywiście ich ewidentnie czarny, głęboki kolor. Minho nie mieszał incydentów typu zlizywanie kapiącego loda z palców czy robienie mu krwistych malinek na karku, do spraw czystości jako takiej. Bądź co bądź, jeszcze długo po skończeniu pracy w domu rodziny Lee, naprawdę nie zrobili nic złego. Taemin mógł czarować, ale na nic się to zdawało tak długo, jak Minho pamiętał o istnieniu jego obrzydliwego mundurka. I o niepokojącym wisiorku z Jezusem na szyi. 


- Jak tu wlazłeś?- spytał nieco zaskoczony Minho, wchodząc w pierwszy dzień wakacji do swojego własnego mieszkania i zastając tam Taemin’a na podłodze, siedzącego wśród płyt. - Hmm, Minnie? 


Młodszy odwrócił głowę i uśmiechnął się promiennie, ściągając jedną słuchawkę z ucha. Przebrał się już z zakończeniowej kamizelki, krawacika i eleganckich spodni, teraz mając na sobie jedną z tych wielkich, luźnych bokserek i z tego, co Minho widział, to także i te seksowne, dżinsowe szorty. Zrzucił plecak z treningu i oparł się o framugę, nie znajdując odpowiedzi, jak jego kochany chłopak mógł dostać się do jego mieszkania. 


- Czary mary- odpowiedział krótko i zwięźle ten mały diabełek, wciąż siedząc tyłem i zakładając słuchawkę z powrotem. - Baby, don’t you know I suffer~? 


Minho uśmiechnął się lekko, słysząc ten łagodny głos. Lubił słuchać, gdy jego chłopak śpiewał, zwłaszcza w nocy, gdy czasem spali razem w skołtunionych kocach. Brunet kładł głowę na tym miękkim, płaskim brzuchu, drobna dłoń przeczesywała mu włosy, a sam Taemin nucił. Teraz włamał się do jego mieszkania i patrzył mu na płyty, zapewne szukając nowych inspiracji do takich nocnych sesji. Bardzo w jego szalonym stylu. 


Minutę później Minho wiedział, że źle robi, ściągając spoconą po treningu koszulkę. Odrzucając ją, podchodząc rozebrany od pasa w górę do Taemina i kucając na podłodze, obejmując go ramionami. Aż czuł szeroki uśmiech chłopaka, który od razu się o niego oparł, myśląc, że to po prostu kolejny czuły uścisk. Skąd miał wiedzieć, że tym razem jego chłopak nie trzyma się rycerskich zasad? 


- But, oh baby, don’t you hear me moan?- zaśpiewał jedwabistym głosem Taemin, przesuwając dłońmi po obejmujących go ramionach, gdy nagle zamilkł. - Hyung…? 


Zapadła chwila ciszy, Minho uśmiechnął się jedynie i pocałował go lekko w kark, tuż nad cieniutkim, złotym naszyjnikiem, wywołując widoczny dreszcz. Wtedy Taemin zerwał się nieoczekiwanie, przewracając Minho na podłogę i przygważdżając go do niej. Starszy uniósł brwi na taką nagłą reakcję, szybko dochodząc do słusznej konkluzji, że chyba swoim ‘małym prowokatorskim zachowaniem’ obudził coś złego w tej rudej wiedźmie. 


- I ty jeszcze śmiesz tak…ty wiecznie czekający rycerzu z bajki- wysyczał Taemin, przenosząc głodne, pociemniałe oczy w dół, na jego odsłoniętą klatkę piersiową. - Dobrze, że są wakacje…jak dobrze… 


Minho nie chciał nic mówić, że to jedynie wakacje i że szkoła się jeszcze dla niego nie skończyła, ale szczerze mówiąc, nie obchodziło go to w tym momencie. Za długo czekali. Taemin przycisnął się do niego bliżej, muskając ustami jego szyję, by po chwili zassać się lekko na skórze. Widać było, że nie jest do końca doświadczony, gdy ostre ząbki musnęły skórę Minho, ale to było jeszcze bardziej podniecające. I te zwinne, szybkie, ciepłe muśnięcia językiem. Taemin był jak nieporadny, chętny kociak. 


I Minho nie pamiętał już w tej chwili o skrzydłach anioła, o średniowiecznej czystości, rycerzach ani o niczym innym. Taemin znowu zassał się na jego szyi, schodząc pocałunkami niżej, do obojczyka i powodując małe mruknięcia przyjemności u starszego chłopaka. Te ciekawskie, ciepłe usta …Większe dłonie Minho powędrowały na pośladki ubrane w szorty, ściskając je lekko, wędrując pod bluzkę i wzdłuż kręgosłupa. 


- Hyung- wydyszał rudowłosy tuż przy jego skórze 


Minho wiedział, do czego zmierza, gdy pochylił się tak między jego nogami, drżącymi rękami rozpinając mu spodnie. Złoty Jezus na wisiorku opadł w dół, wisząc tak bezradnie, czyniąc to wszystko jeszcze bardziej grzesznym. Minho obserwował go już zdecydowanie mniej spokojnie, widząc wijącego się przed nim na podłodze chłopaka, całującego go teraz po brzuchu i ręką gładzącego jego rosnącą erekcję. Wsunął dłoń w jego włosy, słysząc zadowolone mruknięcie. 


- Taemin…- powiedział bezsensownie, powstrzymując jęk, gdy chłopak pocałował go przez materiał bokserek. - Jeszcze z Nim na szyi…Boże… 


Taemin jedynie uśmiechnął się lekko, biorąc jego erekcję w miękką dłoń i otaczając ją ustami. W tym momencie jego cała niewinność rozprysła się, a on sam wyglądał jedynie, jakby czekał na to całe swoje krótkie życie, nawet klęcząc w przyszkolnej kaplicy i myśląc o sytuacjach, o których grzeczny chłopiec myśleć w obecności Boga nie powienien. Minho widział praktycznie tylko te włosy, uwolnione z koka, wszędzie, między swoimi palcami czuł ich miękkość, ale tak naprawdę było mu zbyt dobrze w tych ustach, by narzekać. Taemin jęknął, nie mogąc wziąć go więcej, ale za to ssąc mocniej. 


Był taki idealny w swojej topiącej się niewinności. Minho kochał ten widok. Wcale nie był niezgrabny. 


Nawet, gdy potem siedział już na Minho okrakiem, z męskością starszego głęboko w swoim wnętrzu. Taki ciasny. Gdy oddychał głęboko, nie próbując udawać, że bólu nie ma, jednak znosząc go dzielnie, jedynie bezgłośnie ruszając ustami przy szyi kochanka. Może czarował? Minho byłby w stanie uwierzyć we wszystko, to było zbyt dobre. I potem, gdy ruszał biodrami, coraz śmielej i szybciej, jęcząc głośniej i bardziej przeciągle. Gdy wyginał kręgosłup w łuk, wyglądając tak pięknie, spocony i całkowicie tym pochłonięty. Minho mógł jedynie dać się roztopić w tym gorącym wnętrzu i wbijać mu palce w wąskie, miękkie biodra. 


Potem, gdy już tak leżeli pod ścianą, Minho nadal w jeansach a Taemin w swoich spoconych ciuchach, słońce już zachodziło. Taemin przytulony do jego boku, swoją własną stopą bawiąc się ze stopą Minho, na jego ustach ten sam uśmiech, co zawsze. Cóż, z pewnością utrata niewinności nie zmieniła go w osobę całkiem dojrzałą i szczerze mówiąc, Minho nie miał nic przeciwko. 


- Masz pecha…kocham cię- oznajmił nagle młodszy, patrząc na niego z lekkim uśmiechem i dając mu buziaka w nos. 


- Pecha…?- Minho uniósł brwi. 


- Jak mnie kiedykolwiek zostawisz, to rzucę na ciebie klątwę i będziesz cierpiał katusze na wieczność, bo umrzeć ci nie pozwolę - tutaj uniósł sugestywnie brwi, siadając i przerzucając nogi przez nogi Minho. - Co ty na to? 


Brzmiało dość przerażająco. Minho wywrócił oczami, łapiąc go za podbródek w swój ulubiony sposób i całując go w usta. Słodkie, nadal jeszcze nieco smakujące nim samym usta. Hmm. 


- Że też cię kocham? – spytał, wywracając oczami i całując swoją wiedźmę czule, jeszcze raz. - A teraz powiedz, jak się tu dostałeś. 




Jonghyun akurat miał zamiar kliknąć ‘enter’, gdy ktoś wyszedł zza obrzydliwych sznurków koralików. Spanikowany, wyłączył przeglądarkę, myśląc, że to szefowa albo co gorsza, ta ruda żmija- nie mogli zobaczyć, że w pracy grywa sobie w Epokę Lodowcową na serwisach z grami online. Odchrząknął, odwracając się do zeszytu i przybierając poważny wyraz twarzy.  


- Spokojnie, to tylko ja- powiedział Minho z dziwnie ucieszoną twarzą.  


Jonghyun uniósł brwi, nie wiedząc, co jego przyjaciel robi znowu w mieszkaniu rodziny Lee . Podrapał się po głowie, patrząc, jak młodszy chłopak (mężczyzna, będąc poprawny) bierze krzesło zza lady, stawiając je przed nią. Miał na sobie T-shirt z dinozaurem, który kiedyś Jonghyun podarował mu z głębi serca na Boże Narodzenie. 


- Skończyłeś już u nich malować z rok temu- powiedział Jjong podejrzliwie, upijając łyk Fanty ze stojącej obok puszki. - Co tam robiłeś? Przecież masz już dobrą pracę…lepszą niż moja… 


Czy w jego głosie zabrzmiała nutka żalu? 


- Zabierałem rzeczy Tae i pomyślałem, że wpadnę. 


Jonghyun przełknął z trudem Fantę, w jego oczach pojawiły się łzy wysiłku. Minho nie zareagował na to jakoś szczególnie, poza oczywiście kipiącym, małym uśmieszkiem. Nie bardzo chciało mu się wcześniej uświadamiać Jjong’a, chciał go też ochronić przed niewątpliwie złośliwymi uwagami Taemin’a, że oto teraz są związani na wieki i są ‘prawie rodziną’, gdyż Jonghyun to prawie brat Minho a Minho to przyszły mąż Taemin’a. I kropka. I wytrzymali tak…rok…Nielojalne, ale rozsądne.  


- Tae…?- spytał, jakby nie dowierzając. - Od kiedy to on dla ciebie jest…Tae? 


Oczywiście, że wiedział, jak patrzy na jego kumpla ten…ten…Taemin. Nie sądził jednak, że kiedykolwiek we wszechświecie Minho odwzajemni uczucie tego walniętego chłopaka. Teraz nagle dowiaduje się o czymś tak strasznym. Spojrzał na niego, błagając niemo o zaprzeczenie. 


- Hyung, chciałem ci podziękować- powiedział Minho z szerokim uśmiechem. - Dzięki tobie znalazłem mojego Minnie…dzięki stary. I dzisiaj jedziemy na wakacje. 


Jonghyun mógł tylko patrzeć na niego, czując, że los śmieje mu się prosto w twarz. Lub w ucho, jak kto woli. W każdym razie oparł się o blat, próbując wymusić nikły uśmiech, że niby tak naprawdę jest szczęśliwy ze szczęścia swojego przyjaciela, ale wyszedł mu jakiś grymas. Minho poklepał go po plecach, obiecując, że jakoś poprawi jego stosunki z Taemin’em. Na pewno. 


- Uważaj, bo cię jeszcze w żabę zamieni…-burknął Jjong na odchodnym, opadając na oparcie fotela, w odpowiedzi uzyskując tylko śmiech. - Albo odleci na jakiś sabat… 


Dopiero gdy został sam, uświadomił sobie, co się właściwie stało. 






.

10 komentarzy:

  1. kocie, kocham to opowiadanie ^^ chyba zostanie moim ulubionym ; D

    ---------------
    ~reklama:
    http://we-are-the-shinee.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne to jeest <3
    Kocham, tylko szkoda że tak krótkie :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja lubię wrednego, dziwnego i na pewno nie niewinnego Taemina... prawdziwa wiedźma ... i te włosy z Luciferka *_*

    Opowiadanie boskie, momenty +18 opisujesz tak finezyjnie i z klasą, że nic dodać nic ująć...

    Biorę się za next ;)

    http://wposzukiwaniuszczescia-yaoi.blogspot.com
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne! Uwielbiam Tae przedstawionego w tym opowiadaniu. Ma inny charakter niż zazwyczaj miewa w opowiadaniach. Tutaj ma pazur. Świetne :D
    Piszesz genialnie. Biorę się za kolejne opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O. Zawsze cieszę się, gdy ktoś dokopuje się do starszych opowiadań a zwłaszcza do tego :D (i dobrze, że na maila mam powiadomienia, bo wyszłoby, że olewam takie komentarze..szkoda by było). Mój Taemin, jak może zauważysz czytając dalej...jeśli będziesz chciała...ma charakterek i pazur^^ Swoją drogą właśnie 'Wiedźma' jest inspiracją do mojego aktualnego opowiadania^^ Dziękuję~

      Usuń
  5. 2Min...wszędzie 2Min...widze najbardziej ze wszystkich lubisz właśnie 2min i Taemina w długich rudych włosach w kucyku :P Przejrzałam cię :D

    ~Hira

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskie, piękne, zmysłowe, ociekające seksem i perwersją opowiadanie. Tylko tyle. *_____* Cudo po prostu! Kocham Cię za to opo! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. To było genialne ! Zakochałam się !
    Nie nie mogę więcej napisać TT TT
    Jak się ogarnę to napiszę coś mądrzejszego! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zważając na to, że jest w pół do pierwszej, musiałam cieszyć ryj przez całe opowiadanie w poduszkę żeby nikt nie usłyszał, że Kimiko jeszcze nie śpi xD Jeejku jak ja kocham twoje opowiadania. Przy nich nie da się siedzieć spokojnie, nieświadomie chichoczesz jak pojebana, bo jak inaczej reagować na zadziorną wiedźmę Tae i jego "niewinne" zaczepki xD Wredny Minnie to cudowny Minnie <3 a Jeszcze jak ocieka sexem to już w ogóle bóg! Po prostu jestem zakochana w Tae w twoim wydaniu ^.^ I jeszcze ta głupota Blinga, to było nawet urocze :3
    Jesteś genialna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Padłam i nie wstaję. Pozdro z podłogi. XD

    OdpowiedzUsuń