środa, 27 czerwca 2012

Syn Jjong'a [chap. 4.] NC-17







"Chce się przejechać na twojej…” 

Napis na wyciągniętej ręce Taemin’a był wyraźny i wielki, tak, że z łatwością możnaby go odczytać. Minho miał głupią nadzieję, że źle to przeczytał albo, że przekaz jest inny. Może Taemin’owi po prostu spodobała się lecąca właśnie piosenka? Niestety pomyślał o tym za późno, bo zdążył już sobie wyobrazić Taemin’a jeżdżącego na jego „pałce”…w górę i w dół… 

Nie, erekcja podczas stania w kolejce nie była dobrym pomysłem. 

„Kocham cię <3 Tęskniłem!” 

Chłopak stał za szybą kawiarni, rozpraszając uwagę Minho już od kilku minut. Opierał się o szybę, prawie całując go przez nią i wysyłając mu bezsłowne wiadomości. Z początku to było urocze i zabawne, ale gdy ludzie zaczęli się na niego gapić i gdy gesty przestały być…niewinne…to również przestało być zabawne. 

Chłopak wziął znowu markera, który przed chwilą pożyczył od jakiegoś przechodnia i zaczął coś pisać na dłoni. Minho nie wiedział, jak można być aż tak bezwstydnym, żeby robić takie rzeczy…Cóż, może to była jedna z rzeczy, jakie podobały mu się w chłopaku. Ten skończył pisać i wystawił mu rękę. 

„Szybciej…czekam!” 

Minho wywrócił oczami i próbował skoncentrować się na kolejce. Nie patrzeć za szybę…na jego długie, odsłonięte przez kolorowe szorty nogi…Nawiasem mówiąc, te spodenki wyglądały na dziecięce. Dziwnie nie pasował do jego seksownego, nastoletniego ciała…spoconego i chętnego… 

Minho przymknął powieki i obiecał sobie, że będzie częściej się masturbował, bo jego napięcie seksualne nie jest dostatecznie uwalniane. Nie może dotknąć tego chłopaka…na razie. Nawet, jeśli sam chłopak był bardzo spragniony jego dotyku. Po prostu pogada z nim, wróci do hotelu i spędzi jakieś piętnaście minut z penisem w dłoni i myślami o swoim gorącym przyjacielu… 

„Albo tam wejdę…proszę…” 

Chłopak wydął usta, stojąc z wyciągniętą ręką. Miał już ją prawie całą popisaną, a właściciel mazaka gdzieś zniknął. Pewnie przerażony. Jakiś starszy pan siedzący przy stoliku obserwował ich rozmowę, ale chyba niedowidział, bo nie zagregował jakoś szczególnie. Pewnie w ogóle myślał, że Taemin to dziewczyna. Niemniej jednak jego głowa poruszała się od lewej do prawej rytmicznie. 

„Minho-hyung!! >.<” 

Nagle zrobił dziwną minę, po czym odwrócił się, opierając swój idealny tyłek o szybę. Jego pośladki rozpłaszczyły się na szybie i jakieś dziecko wskazało na nie, śmiejąc się. Nieświadomy Taemin robił swoje, a parę osób wbijało wzrok w jego tyłek. Minho miał ochotę zasłonić go i kazać im wszystkim zająć się swoimi sprawami, do jasnej cholery. Ten tyłek… 

Dziecko podbiegło do szyby i „klepnęło” tyłek Taemin’a, wywołując śmiech u niektórych gości. Minho też czuł się rozbawiony, bo chłopak był zupełnie nieświadomy, że pół baru ogląda jego rozpłaszczone na szybie pośladki. Matka zabrała dziecko, mówiąc coś do niego gniewnie a ludzie odwrócili głowy jak na zawołanie. Taemin odwrócił się znowu w kierunku Minho, po czym odchylił swoją bokserkę i pokazał napis na klatce piersiowej i obojczyku. 

„Wyjdź teraz i weź mnie” 

Prawie odsłonił swoje delikatne, różowe sutki. Jakiś chłopak spojrzał na niego z miną nie-bądź-frajer a Minho przyznał mu rację. Musiałby być frajerem, żeby nadal stać tutaj i po prostu gapić się w szybę. Bez dłuższego zastanowienia wyszedł z kolejki, w dupie mając kawę dla Jjong’a. Teraz są ważniejsze sprawy, jak niecierpliwy, kochany Taemin… 

Weź mnie… 

Może męczył nie tylko siebie tym zgrywaniem białego księcia, który zawsze czeka do nocy poślubnej? 







Woźnym w ich hotelu okazał się koleś, z którym prawdopodobnie Key zdradził swojego chłopaka. Tak. Ten sam dziwak w szlafroku w kurczaki. Gdy Jjong zobaczył go po raz pierwszy, jego jedynym marzeniem było wsadzić mu w dupę jego własnego mopa. Gdy zniknął w jakimś pomieszczeniu, Jjong kopnął mu wiadro z wodą, wylewając pomyje na pół korytarza. Cóż, czasami dziecinne sposoby zemsty dają niejaką satysfakcję… 

Jedno trzeba było przyznać: Jjong był największym pechowcem, jakiego nosiła ziemia. Coś mu się w ogóle udało ostatnimi czasy? Chyba nic. Całe życie mu się zjebało przez ten jeden incydent, jedną bójkę…ok., może wcześniej sobie też nagrabił z prawem, ale mógł uniknąć tego ostatniego razy. 

Jeszcze ta cała sprawa z Taemin’em- Jjong nie mógł uwierzyć, że to zaszło tak daleko. Minho był zdecydowanie zbyt szczęśliwy, nawet, jeśli udawał, że złość przyjaciela coś go obchodzi…A spróbuje tylko tknąć jego syna…Co z tego, że zaczynał zachowywać się jak typowy czterdziestoletni tatuś, ważna była cnota jego synka. 

O ile Taemin posiadał w ogóle jakąś cnotę. Kiedykolwiek. 

Jjong zszedł na dół do baru, mając jednocześnie nadzieję, że nie spotka tego jebanego sprzątacza. Naprawdę chciał przywalić mu w tą irytującą twarz z wąskimi oczkami. Z drugiej strony…istniała szansa, że to naprawdę był tylko bliski kolega…bo skoro Kibum’a nie było nawet w domu…Wszystko jedno, bo jeśli był tam dla Taemin’a, to naraził się Jjong’owi tak samo mocno. Cwel. 

- Hej… 

Jjong nie pamiętał, kiedy ostatni raz słyszał ten głos w tak miłej formie. Uniósł brwi i spojrzał na Kibum’a stojącego tuż przy barze, z lekko rozwalonymi włosami i w pomiętej bluzce. Na szyi miał malinkę… Tego Jjong nie chciał zobaczyć. 

-Po co tu przyszedłeś…przecież jestem tylko śmieciem- naśladował jego głos, po czym wywrócił oczami- Chcesz mnie jeszcze nawyzywać? 

Key pokręcił głową, siadając obok niego na stołku barowym i opierając się łokciami. Kelner uśmiechnął się do niego jakby się dobrze znali, a ten kiwnął mu jedynie głową. Pewnie właśnie tutaj pracował, zanim go wywalili…razem z tym jebanym woźnym…Jjong wziął łyk piwa, postanawiając się już nie denerwować. 

-Nie…sorry, że tak ostro zareagowałem- powiedział, nawet na niego nie patrząc- Tylko wiesz, wracam do domu, a w łóżku mojego puszczalskiego synka znajduję ciebie… 

Cóż, tu Jjong musiał przyznać mu rację. Też by w sumie pomyślał to samo, znajdując faceta w łóżku Taemin’a. Raczej nie przywitałby go z otwartymi ramionami. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się jednak lekko. Kibum bardzo rzadko przepraszał. Skoro zrobił to teraz… 

-Cieszę się, że wróciłeś- powiedział w końcu, nadal na niego nie patrząc- Chociaż nadal jesteś idiotą, to cieszę się. Może zaczniemy wszystko normalnie, do nowa… 

Przez chwilę Jjong’a ogarnęło wielkie, nieokiełznane szczęście. Czy Key właśnie..? Nie umiał opanować durnego uśmiechu. Nagle twarz Kibum’a wydawała mu się jeszcze piękniejsza a usta tak cudownie kuszące…dopiero wtedy zauważył znowu malinkę. Jego mimika natychmiast się zmieniła, a Key a na powrót stał się starym Key’em. 

-Po co ci ja? Przecież masz tego kurczaka… 

Key po raz pierwszy na niego spojrzał, wyraźnie zaskoczony. Wyglądał, jakby nie wiedział, co powiedzieć. Tu cię mam! Kibum pokręcił głową i złapał się za malinkę, chyba zawstydzony. Kim Kibum zawstydzony. Co się do cholery dzieje na tym świecie? 

- To było…nie wiem skąd o nim wiesz, ale..- tu przerwał, próbując znaleźć słowa- Nic między nami nie było. Ja przez chwile myślałem, że…ale to bez sensu. 

Brakowało jeszcze tylko „kocham cię” i zachodu słońca. Jjong tego nie oczekiwał, bo ani on, ani jego kochanek nie byli typem ludzi, którzy tak wyznają sobie miłość. Niemniej jednak… 

-Czyli nic między wami nie ma? Nie zdradziłeś mnie z tym frajerem? 

-Nie. I nie nazywaj go tak, jest po prostu…dziwny. 

Jjong zaśmiał się, czując, że mimo ogólnej beznadziejności sytuacji wszystko zaczynało się układać. Trzeba tylko będzie upomnieć nieco Minho, by przystopował z Taemin’em i wszystko wróci do normy. Teraz jednak…trzeba było zająć się nowobudowanym związkiem. 






Tymczasem Taemin odnalazł przyjemność w tym nagłym pocałunku a Minho-hyung się poddał…Całował idealnie…tak, że uginały się nogi i robiło się gorąco…starszy położył mu rękę na tali, schodząc lekko na plecy i masując je. Silna, męska dłoń…taka, o jakiej marzył Taemin…usta wprawne i miękkie… 

-Hmmm- jęknął, ocierając się o krocze chłopaka tyłkiem- Tylko nie myśl, że chcę cię tylko dla…seksu? Kocham cię… 

Tego właśnie bał się Taemin: że Minho pomyśli, że kocha go tylko dla jego fiuta. Przecież co innego mógłby wywnioskować z tamtych listów…i jeszcze teraz tak się na niego rzucił…Tylko jak Taemin miał się oprzeć tak przystojnemu mężczyźnie? Mężczyźnie ze swoich snów? Kiedy jego ciało było takie rozpalone i chętne…niedopieszczone…a Minho-hyung wydawał się taki duży pod nim… 

-Wiem- powiedział, ściskając lekko jego pośladki i gryząc lekko jego wargę- Znam cię. Wiem o tym, nie obwiniaj się. 

Taemin uśmiechnął się, czując, ze wreszcie wie, co to znaczy rozumieć się z kimś bez słów. Jaka szkoda, że nie znali się wcześniej…w prawdziwym sensie…byliby idealnymi przyjaciółmi, jeśli teraz aż tak dobrze im się rozmawiało. Po dwóch dniach znajomości! Taemin chwycił jedną z jego dłoni i wsunął sobie jego trzy palce do ust, ssąc lekko. 

Minho obserwował jego usta zaciśnięte wokół swoich członków. Z pewnością chciałby widzieć je gdzieś indziej…tego akurat Taemin był pewien, czuł to…w dość mocny sposób. Taemin poruszył głową, jakby to był prawdziwy członek, pochłaniając niemal całego palca. Były teraz mokre, idealne, by wślizgnąć się, gdzie trzeba. 

-Przygotuj mnie…- wyszeptał, liżąc jego ucho i naprowadzając dłoń na właściwie miejsce- Potem zerżniesz mnie na masce. 

Ręka wsunęła się pod elastyczny materiał bokserek, pieszcząc przez chwilę nagie pośladki. Minho wbijał w niego spojrzenie czarnych oczu i obserwował każdą reakcję. Taemin miał nadzieję, że nigdy nie był z kimś takim. Palec Minho zatoczył kółko wokół jego wejścia, aż w końcu wbił się w niego. Taemin rozchylił usta, przymykając oczy i ciesząc się, że to wreszcie nie jego własne place drażnią go w taki cudowny sposób. 

-Taakk…głębiej…- wyjęczał, zagłębiając twarz w zagięciu szyi Minho- Dobrze…kocham cię…wreszcie… 

Minho jedynie uśmiechnął się, wsuwając palca głębiej. Taemin ocierał się rytmicznie i powoli o jego sporą już męskość. Chciał ja uwolnić już teraz, przyjąć w siebie, pieścić, wziąć w uścisk swojego ciasnego wnętrza…jednak nie umiał powstrzymać się przed cieszeniem się palcami w swoim wnętrzu. Uderzały w prostatę mocno i równo i widać było, że Minho ma w tym spore doświadczenie. 

Starszy lizał jego szyję powoli, jednocześnie pieprząc go palami. 

Taemin czuł, że nie kontroluje już tego i jeszcze chwila, a dojdzie od samej przygotowania. Dlatego zacisnął się ostrzegawczo wokół swojego kochanka (może chłopaka?) i połknął ślinę. Jeszcze chwila, a wypłynęłaby mu niekontrolowanie z ust, a to byłoby nieco zawstydzające. Oddychał ciężko, zaciskając ręce na ramionach Minho i oblizując usta. 

-Chodź na zewnątrz, będzie wygodniej…Minho-hyung~ 

Chwilę potem Taemin opierał się dłońmi o maskę czarnego marka i czuł, jak penis Minho wbija się w niego niemiłosiernie. Nie spodziewał się, że aż tak wielki…większy od tego Haneul’a…nie miał nawet czasu myśleć o porównywaniu, gdy to coś rozrywało go od środka. Tym razem ból był nieco większy, jednak zniósł go dzielnie, czując, jak to monstrum raz po raz uderza w jego prostatę. Jednocześnie będąc wdzięcznym, że wpadł na pomysł masturbacji. Przynajmniej nie był aż tak nieprzygotowany 

- Taeminnie…- wydyszał mu do ucha jego kochanek, całując jego szyję i gryząc ją lekko- Jesteś taki… 

Taemin opadł już całkowicie na maskę, poddając się. Przyjmował w siebie pchnięcia, czując, że na to czekał swoje całe, nastoletnie życie. Tego szukał przez trzy lata. Nikt, nawet starsi kochankowie nie mogli mu tego dać. Jego wnętrze przyjmowało go z ochotą, zaciskając się wokół niego i zapraszając go głębiej. 

-Przytul mnie…- wyjęczał Taemin, z policzkiem przyciśniętym do maski- Raz… 

Jego pot sklejał mu włosy i spływał po czole, prawie lądując na masce. Zamiast tego Minho się z niego wysunął, delikatnie przewracając go na plecy. Przez chwilę lizał i całował jego sutka, sprawiając, że Taemin wił się pod jego dotykiem. Te usta…nie bez powodu śnił o nich przez te trzy lata…Wsunął mu ręce w ciemne włosy, jęcząc dla niego, a jego wejście drgało, błagając o uwagę. Gdy czubek erekcji wrócił na swoje miejsce, wnętrze pochłonęło go głodne. 

-Wow…musiałeś być rzeczywiście niedopieszczony- wydyszał Minho, obserwując każdy jego ruch i pchając mocniej 

Jego pchnięcia były cudownie płynne i mocne, trafiały w prostatę idealnie. Maska samochodu była już mokra od jego potu, ale wciąż przyjemnie chłodnawa. Nawet, jeśli trochę ją już rozgrzał. Minho znowu uniósł jego bokserkę i całował jego pierś, chwytając go za biodra i pchając mocniej. Cóż, chyba nie tylko Taemin był „niedopieszczony”. 

Taemin objął go ramionami za szyję, chcąc go bliżej siebie. Co z tego, że ten kąt był idealny- że prawie umierał od każdego uderzenia, że krzyczał z przyjemności- chciał Minho blisko. On chyba zrozumiał, bo zniżył się i pocałował go mocno, a ich spocone ciała zlepiły się lekko. Taemin zaplótł mu nogi w talii, zaciskając się jednocześnie na wokół jego męskości i odrywając się od jego ust. Zajęczał głośno, czując, że jest już bardzo blisko. 

-Kocham cię…- wydyszał, bawiąc się jego gęstymi, czarnymi włosami- mam nadzieję, że kiedyś…i ty mnie pokochasz… 

Minho tylko pchnął ostatni raz, patrząc mu w oczy z niewypowiedziana obietnicą. Taemin odrzucił głowę do tyłu, czując rozlewającego się w nim kochanka i sam doszedł. Jego nasienie wytrysnęło na mokrą już od potu koszulkę, brudząc kurczaka. Oddychał ciężko, a jego głowa przechyliła się na bok. Minho schylił się i pocałował go czule w ucho, po czym pogładził lekko jego udo. 

-Bądź pewny, że zadbam, żebyś mnie pokochał…-wyszeptał Taemin, przechylając głowę i chwytając twarz Minho w swoje dłonie. 

Ten uśmiechnął się i pocałował go jeszcze raz delikatnie, chcąc już się wysunąć, jednak Taemin mu na to nie pozwolił. Trochę nasienia wypłynęło z jego wejścia, jednak nie przejmował się tym. Oby tylko auto nie ucierpiało… 

-Mam nadzieję…- powiedział w końcu, rezygnując- Jesteś na dobrej drodze, kochanie… 

Taemin uśmiechnął się z satysfakcją, unosząc się na sekundę i dając mu buziaka w usta. Znalazł swoje szczęście. On, Lee Taemin, największa dziwka w mieście, znalazł swojego mężczyznę. Już na zawsze, podejrzewał. Teraz wyjada do miasta, będą się kochać co noc, co rano a Taemin będzie zasypiał na jego piersi- co za życie! 

Będą mieli wielki dom, szczeniaczki, lodówkę pełną bananowego mleka i… 

Teraz czas na rundę drugą. W końcu Taemin nie miał szans zobaczyć jego *potwora* lepiej…poczuł go bardzo dokładnie, ale to nie to samo…a to wielka strata, której nie mógł sobie odpuścić. Dzisiaj Minho jest jego! 

5 komentarzy:

  1. Ja nie mogę...Taemin jako miastowa dziwka?
    Na dodatek od dawna zakochany w Minho?
    Bardzo fajny pomysł i na szczęście nie było to o nich, jako zespole.
    Śmiać mi się chciało, kiedy Choi stał w tej kolejce a Taeś go zaczepiał. W sumie, na dobre mu to wyszło i dostał ostrego rżnięcia *hahaha*
    Innymi słowy, opo zajebiste i czekam na następne, gdyż wszystkie już przeczytałam.
    Pzdr:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właśnie ja i moja fantazja ponad rok temu ^^ klimaty jak Tae jako dziwka były mi bliskie, ale zazwyczaj wybierałam właśnie AU, na szczęście, bo w rl to by nie pasowało po prostu XD
      Ale mimo wszystko ciesze się, że podobało ci się to chore sex-opowiadanie :D

      Usuń
    2. Nie uważam, że opowiadanie było chore.
      Uwielbiam, jak z Taemina robi się taką sucz, albo jakiegoś mega niewinnego chłoptasia xd
      Liczę na coś podobnego w przyszłości.
      Pzdr:)

      Usuń
  2. No to opowiadanie po prostu rządzi. Ani razu nie miałam ochoty wyłączyć bo już mi się znudziło. Było bardzo ciekawe. Za ciekawie. Ale ze mnie zbocz :P
    Taemin dostał swojego cudownego, seksi Minho...cóż chcieć więcej?

    Życzę weny w innych opowiadaniach i powodzenia :)
    ~Hira

    OdpowiedzUsuń
  3. To było.. fantastyczne! Niesamowicie mnie wciągnęło, przeczytałam wszystkie rozdziały za jednym razem.
    Cały czas żyłam w przekonaniu, że to tylko ja mam jakieś chore jazdy na Tae w roli dziwki, a tutaj takie zaskoczenie.. Uwielbiam sposób w jaki piszesz. Szkoda tylko, że tak krótko. :c
    Dużo, dużo weny życzę i czekam na więcej~ :3

    OdpowiedzUsuń