poniedziałek, 11 czerwca 2012

Słoń [PG] rozdział 1




Wiosna, ale już prawie lato. 

Taemin miał swoją ulubioną bluzkę z indyjskim, potężnym słoniem przybranym w fioletowe klejnoty. Bluzka była długa, biała i uszyta z ciekawego, lejącego się materiału- nawet już nie pamiętali, gdzie i jak ją zdobył, ale mogła nawet pochodzić z zagranicy. Czy też second-handu- to w końcu żaden wstyd, gdy coś jest piękne. Teraz jednak czarne oczy słonia przykuły uwagę Minho bardziej niż zwykle- wyglądały niemal jak żywe. 

Oboje z Taemin’em przycupnęli w ich ulubionej uliczce, z dala od samochodów, na wysokim, pomalowanym na niebiesko krawężniku. To był jeden z ich ostatnich takich wieczorów tutaj.

Taemin zauważył jego spojrzenie i uśmiechnął się lekko, jakimś sposobem rozumiejąc, co skupia uwagę starszego. Odchylił swoją skórzaną kamizelkę na bok. Słoń jakby poruszył trąbą, wciąż jednak tkwiąc w swoim świecie, z fioletowymi kamieniami i lektyką na grzbiecie. Minho sięgnął i czułym ruchem odgarnął kosmyk długich włosów z policzka swojego chłopaka. 

- Zamówię takie coś, że nasz słoń będzie wyglądał jak prawdziwy- powiedział ciszę młodszy, oblizując usta obrzmiałe od zimnych, bananowych lodów. - Będzie się prawie ruszał. 

Minho nawet już nie spytał, co takiego wykombinował jego lekko świrnięty chłopak. Będą mięli słonia w pokoju, prawie żywego- ok, tak długo, jak uszczęśliwi to Taemin’a. Młodszy rozprostował nogi, przesuwając dłonią po czarnych rurkach i uderzając lekko trampkiem o trampek. Minho położył dłoń na jego szczupłym udzie. 

- Hyung, albo to miejsce, albo żadne- powiedział nagle ciszę Taemin, odrzucając gęstą grzywkę z oczu i patrząc gdzieś w górę, w okno kamienicy stojącej naprzeciwko. - Zakochałem się. 

Minho nie musiał nawet odpowiadać czy przytakiwać na taką oczywistość- te błyski w oczach jego partnera nie pojawiały się z byle powodu. A nie znikał od czasu, gdy opuścili swój potencjalnie nowy dom. Minho spojrzał w kierunku, w którym patrzył Taemin i zobaczył jedynie kota spoglądającego na nich z góry. Wtedy młodszy wcisnął mu coś delikatnie w rękę. Album. 

- To jest…twój projekt? 

- Tak- potwierdził po prostu Taemin, nachylając się nad nim i otwierając pierwszą stronę. - W sumie to nie. Nie wiem. Widzisz? Takie coś bym chciał w sypialni. 

Na stronę przyklejona była draperia, raczej jej fragment- kolorowy i piękny w swojej kiczowatości. Dobrze, że nie był aż tak bardzo dekoncentrujący, żeby nie móc spać w jego otoczeniu- kolory były dość stonowane. Taemin otoczył go ramieniem, przyciskając policzek do policzka Minho, a bananowy lód w drugiej ręce zaczął już powoli spływać strużkami wokół wafelka. Minho przewrócił na następną stronę, widząc zdjęcie fontanny i entuzjastyczne bazgroły swojego chłopaka. Mozaika na boku fontanny przedstawiała tygrysa, co również zostało starannie opisane po bokach. 

- Będę takiego miał- zadeklarował Taemin, unosząc się lekko i wykonując fantazyjny ruch ręką. - Co to za książę bez własnego tygrysa. 

- Żaden- zgodził się Minho, chwytając jego rękę i całując lekko. 

Taemin wywrócił oczami, jednocześnie przekładając kilka stron i otwierając na jakieś ze zdjęciem lóżka z baldachimem. Przesunął zgrabnym palcem po materiale. Mimowolnie Minho wyobraził sobie nagie, blade ciało Taemin’a zawinięte w krwistoczerwoną pościel, wszystko to osnute bielą baldachimu. Wystarczyło tylko odgarnąć delikatną warstwę i nachylić się, pocałować odsłonięte udo i… 

- Czuję, że zaczyna się jakaś nowa era- powiedział Taemin, odchylając głowę do tyłu i uśmiechając się szeroko. - Będziemy w innym świecie. Nigdy bym nie pomyślał, że takie miejsce jak to istnieje. To jest jak…jak…. 

Minho bez słowa przycisnął swoje wargi do jego, uciszając go. Taemin stopniał w jego ramionach, poddając się i nawet nie zwracając już uwagi na klejącą się od lodów rękę. Faktycznie, Minho też nie spodziewał się, że znajdą taki dom na przedmieściach Seula- z tak dużym potencjałem, by zamienić go w prawie pałac z marzeń Taemin’a. Bo tego właśnie chciał –spełnić jego marzenia. Żeby był tą swoją indyjską księżniczką- nawet za cenę ześwirowania tam i zamknięcia się we własnym świecie. Może ciut lepsze to i bardziej oryginalne niż egzystencja wśród setki miauczących kotów? 

- Jutro przeleję pieniądze. Ten dom jest nasz. 


Lato

Posiadłość była faktycznie jak z innej bajki- no, może w kategorii ‘kilkadziesiąt lat po akcji bajki’. Białe mury były odrapane (ale to sprawiało, że Taemin jeszcze bardziej miał ochotę przytulać się do ścian i deklarować oddanie), z drewna odchodziła farba a ogród był zarośnięty. Minho nieźle podrapał sobie ręce, przechodząc przez chaszcze- było jednak warto, bo daleko w krzakach ukryta była (!) stara piłka do rugby. Taemin w tym samym czasie przechadzał się po pustych, zakurzonych i pełnych liści pokojach i dotykał wszystkiego opuszkami ciekawskich placów. Jak dla niego, byli w raju. 

Minho powinien być wtedy z nim, ale z drugiej strony wiedział, że i tak nikt by go nie słuchał. Nie słuchał go nikt, gdy mówił, że lepiej jednak spać w pobliskim hotelu, a nie od razu w ich nowym, ale nie nadającym się do użytku domu- Taemin uparł się i już. Minho zsunął się plecami o ścianę, bawiąc się znalezioną, nieco sflaczałą piłką. Byli wreszcie na swoim, w ich przyszłym złotym pałacu. Uśmiechnął się lekko, naciskając skórę i niemal słysząc uciekające powietrze. 

Wtedy usłyszał hałas i skrzyp otwieranych drzwi. Na balkon nad nim wyszedł Taemin. Nie musiał wcale się oglądać, by widzieć oczami wyobraźni swojego chłopaka, z miedzianymi włosami rozpuszczonymi i rozsypanymi wokół twarzy, z ręką swobodnie zwężającą z białej, eleganckiej poręczy. 

- Hyung…przywiozłem nasze duże poduszki… 

- Co w związku z tym?- spytał przeciągle Minho, doskonale znając ten ton. 

- Powinnyśmy ochrzcić sypialnię… 

Kochali się długo, powoli, z Taemin’em leżącym na poduszkach i Minho między jego nogami, ruszającym się powoli i metodycznie. Karmelowe włosy przylgnęły młodszemu do czoła, a on sam patrzył ciemnymi oczami w oczy swojego hyunga, jego źrenice tak rozszerzone z podniecenia, że tęczówki zdawały się być czarne. Spoceni, spleceni, razem- ich pierwsza zmysłowa sesja w odrapanej, ale oświetlonej pomarańczowym światłem sypialni. Było cudownie. 

- Już nie chcę tego haremu opalonych facetów- powiedział Taemin, rysując mu na piersi jakiś wzorek- Ty jesteś jak dziesięciu~ 

Minho uniósł brew, sięgając po szklankę (zapomnieli kieliszków) wina i upijając mały łyk zdecydowanie zbyt słodkiego napoju. Taemin uniósł lekko głowę, także prosząc o spróbowanie- wziął szklankę w szczupłą rękę i zamoczył usta. Minho pogłaskał go wzdłuż linii kręgosłupa. 

- Od kiedy chciałeś mieć harem facetów…? 

- Jak byłem w liceum- wyznał młodszy, po czym usiadł i naciągnął sobie cienki koc na głowę- Nie patrz się tak, ludzie mają fantazje o lizaniu stóp. Ja chciałem mieć kilkudziesięciu facetów z ładnymi mięśniami, karmiących mnie krojonymi bananami i… 

Uznał chyba, że to wystarczy, gdy zobaczył minę swojego hyunga. Zamiast tego zakrył sobie usta rąbkiem koca, tak że było widać tylko ciemne, piękne oczy. Minho westchnął na zachowanie swojego niereformowalnego kochanka, wyciągając szklankę wina z drobnej dłoni i całując pełne usta. Taemin uśmiechnął się i odgarnął koc, pozwalając mu zsunąć się wzdłuż swoich zgrabnych, mlecznobiałych pleców. Miedziane włosy rozsypały się jeszcze bardziej. 

- Co powiesz na to, żebym ja narysował pierwszą rzecz w naszej… 

- Nie, kochanie- przerwał mu natychmiast Minho, znając jego możliwości artystyczne- Nie wolno burzyć wizji naszego artysty. Nie wtrącajmy się. 

Taemin tylko wydął usta na taką niesprawiedliwość. 


.

1 komentarz: