środa, 27 czerwca 2012

Powrót [chap. 1.]









1. 


- Proszę usiąść, ja postoję. 

Jjong miał ochotę wydrzeć się na cały autobus, że nie jest pieprzonym kaleką i kobiety nie muszą ustępować mu miejsca. Do jasnej cholery! Zamiast tego pokręcił głową, dumnie znosząc ból nogi i opierając się o szybę. Na miejscu dla inwalidów, notabene. 

-Przecież widzę, że boli pana noga… 

Jjong machnął ręką lekceważąco i podziękował jeszcze raz. Kobieta spojrzała na niego z współczuciem, a on siłą woli powstrzymał zirytowaną minę. Okej, na początku to było miłe, zwłaszcza, że wszyscy traktowali go jak księcia, byli mili, ustępowali mu i tym podobne…Jednak znudziło mu się już traktowanie go jak niedołężnego emeryta. 

To zdecydowanie uwłaczało jego męskiej godności. 

Wtedy do autobusu wsiadł śliczny chłopak w ciemnych okularach- w wyraźniej ciąży. Jjong starał się nie gapić, jednak ciekawość mu nie pozwoliła. W końcu rzadko spotykał takie zjawisko, nawet w telewizji. Połowa autobusu najwyraźniej też nie miała z tym styczności, bo ludzie wbijali w niego wzrok. Chłopak jak gdyby nigdy nic złapał się rurki i oparł się o nią, druga rękę trzymając na wypukłym brzuchu. Nikt nie ustąpił mu miejsca. 

Jjong podrapał się po głowie, rozglądając się z zakłopotaniem. Czemu ci ludzie nie reagowali? Chcieli ustąpić dorosłemu facetowi ze zwichniętą nogą a chłopak w ciąży nie zasługuje na ich uprzejmość? Tylko ze względu na jego płeć? Kobieta, która wcześniej proponowała mu miejsce odwracała się w kierunku okna, udając nieświadomą. Stara dziwka… 

- Może ustąpi pani miejsca? 

Kobieta spojrzała na niego jak na wariata a chłopak podniósł głowę. Wtedy Jjong dostrzegł w nim coś znajomego…Te duże, pełne usta…sercowata twarz…mleczna skóra…Przecież… 

-Jonghyun-hyung? – spytał Taemin, uśmiechając się lekko i zdejmując okulary – Wiedziałem, że wrócisz. 

Jjong spojrzał najpierw na jego duży brzuszek, potem na zafarbowane na rudo włosy, dopiero potem na twarz. Gdyby nie te okulary, być może rozpoznałby go szybciej. Przecież nie widzieli się tylko dwa lata…Spocone kosmyki lepiły mu się do czoła, a luźny t-shirt był niemal cały mokry od potu. To był naprawdę upalny, ciężki do zniesienia lipiec. 

Taemin podszedł do niego niezgrabnie, łapiąc się wszystkiego po drodze. W końcu przytulił się do niego a Jjong poczuł jego duży brzuch przy swoim. Objął swojego słodkiego, byłego maknae niezgrabnie i zignorował dotyk jego spoconej skóry. On też był mokry jak świnia, więc co za różnica? Młodszy chłopak oparł się na nim na chwilę, wyraźnie chcąc odpocząć. Jjong pozwolił, głaszcząc go po plecach i ignorując nachalne spojrzenia ludzi. 

- Boże, strasznie gorąco- powiedział rudy, odsuwając się lekko od niego, z oczami błyszczącymi radością- Wybrałeś kiepski dzień na podróż, co? 

Jjong przytaknął, po raz pierwszy czując, że nie jest w stanie powiedzieć nic innego. Co do cholery stało się przez te dwa, w sumie krótkie lata? Nagle spotyka swojego starego przyjaciela z wielkim, ciążowym brzuchem- aż bał się, co czeka go w przypadku Kibum’a i Onew’a. 

Ale…nawet przez myśl mu nie przeszło, że Minho mógłby zaciążyć ich słodkiego Taemin’a. Co za przebiegły dupek… 



2. 

Jjong leżał rozwalony na kanapie, z nogą na stole i szklanką oranżady w ręku. Wyglądał jak typowy, czterdziestoletni nierób. Było tak gorąco…Taemin siedział obok niego, rysując coś w swoim bardzo grubym, tajemniczym zeszycie. Jego duży brzuszek wystawał dumnie, a trochę za ciasna bokserka za mocno go opinała. Wiatrak rozwiewał mu rude włosy, jednak świeże powietrze nie docierało już do Jjong’a, niestety. Cóż, zaciążeni mają pierwszeństwo, prawda? 

Kibum wszedł do pokoju i spojrzał krytycznym wzrokiem na swojego byłego chłopaka. 

- Nogi ze stołu- nakazał natychmiast, siadając obok Taemin’a z płytą w ręku i obejmując go ramieniem. 

Jjong ściągnął nogę ze stołu, wywracając oczami. Już zapomniał, jak bardzo upierdliwy potrafił być Diva. Rudowłosy chłopak zignorował ich obu, mówiąc coś wyraźnie skierowanego do brzucha. Jjong zdołał się już przyzwyczaić, że połowa wypowiadanych przez niego słów była skierowana do „dziecka”. 

- Daj spokój, jest tak gorąco…-wyjęczał i wziął łyk napoju- Co ty tam w ogóle robisz? 

Taemin nie odpowiedział przez chwilę, skupiony na pisaniu. Jjong wcześniej kątem oka próbował zobaczyć wnętrze zeszytu, jednak słabo mu wyszło. Były maknae pilnie strzegł swojego sekretu. 

- To jego biblia- powiedział Kibum, uśmiechając się z czułością- Wszystko tam ma….plany, informacje…No ale ty nie jesteś upoważniony, by to zobaczyć, przykro mi… 

Miał taką minę, że Jjong miał ochotę walnąć go w twarz. Już zapomniał, że jego pierwszą myślą po zobaczeniu go było-cholera, jak mogłem z nim zerwać? Taki towar! Teraz wiedział doskonale, dlaczego to zrobił. Kibum wciąż był wredną suką. Taemin uśmiechnął się i zamknął zeszyt, dając go Jjong’owi. 

- Możesz zobaczyć- powiedział, zagryzając wargę z zakłopotaniem- Tylko nie uznaj mnie za jakiegoś świra czy coś. 

Jjong otworzył go, widząc jakiś wklejony artykuł. Mówił o małżeństwie dwóch niemieckich gejów, które postanowiło mieć dziecko w naturalny sposób aż w końcu spełnili swoje marzenie. Na marginesie było parę dopisków jak „sprawdź w necie” oraz „pokaż Key-ummie najpierw”. Oraz pełno narysowanych długopisem kwiatków i serduszek z literą „M”. Na paru następnych stronach były podobne rzeczy, jak wydruki, kawałki wydartej encyklopedii oraz własne notatki Taemin’a. Na spodzie jeden ze stron widniał napis „będę musiał pić dużo mleka bananowego~”. 

- Musiałem mieć dużo dowodów, że to bezpieczne- powiedział Taemin, uśmiechając się- Dałem to Minho-hyung’owi i Key’owi do poczytania, ale i tak się darli. 

Jjong też się uśmiechnął i przeczytał notatkę zatytułowaną „jak pozycja wypływa na płeć dziecka?”. Ukrył twarz w dłoniach i pokręcił głową, a Taemin odwrócił wzrok z zawstydzeniem. Pozycja „ujeżdżania” była oznaczona serduszkiem i podkreślona. Nie, Jjong nie chciał znać aż takich szczegółów z życia erotycznego jego przyjaciół…Dalej była lista osób „załatwionych” i mnóstwo, mnóstwo wyrazów radości i miłości do Minho. 

- Patrz, to jest ładne- powiedział Kibum, wskazując na rysunek. 

- Przecież wiem, że sam to narysowałeś- powiedział Jjong, patrząc powątpiewająco na Key’a - Tak, bardzo ładne. 

Taemin zaśmiał się a Key trzepnął Jjong’a po głowie. Rysunek przedstawiał uroczego chłopca z piłką w ręku i szerokim uśmiechem na twarzyczce. Wielkie oczy upodabniały go nieco do Minho. Rysunek był naprawdę uroczy. Wokół widniało pełno napisów jak „już niedłuuuugo~” oraz parę imion. 

- Mam nadzieję, że nie opisałeś tu tworzenia dziecka… 

Zapadła cisza, a Taemin odwrócił wzrok, zawstydzony. Key spojrzał na zeszyt chciwie- najwyraźniej wcześniej nie widział tego wpisu, co było dla niego niewybaczalną stratą. Musiał kontrolować każdy szczegół życia jego synka! 

- Mój boże…jesteś walnięty. Wszyscy jesteście. 


3. 

Na stole stały różne ciekawe rzeczy. Zawsze tak jest, że jak ktoś kupi coś kolorowego i innego, to bardziej się chce to jeść. Minho siedział przy stole, oglądając kolorowy słoiczek z jakąś papką. Chyba bananowym musem, albo czymś takim. W każdym razie było to jedzenie dla maluszków, które kupił Taemin. Trochę dziwne, to dopiero szósty miesiąc, jednak trzeba było najpierw wypróbować… 

- Może to dziwne, ale…-zaczął Minho, czytając etykietę- Zawsze chciałem tego spróbować. 

Jjong wziął drugi słoiczek, tym razem o smaku jabłuszka i gruszki. Czuł dziwne pragnienie, by wziąć łyżeczkę i otworzyć słoiczek. Wyglądało na dobre i słodkie…A może spróbować tej malinowej kaszki? 

-Nie tylko ty- powiedział Jjong, po czym wskazał na szufladę z sztućcami- Weź łyżeczki i spróbujmy. 

Minho spojrzał nie niego sceptycznie, jednak zrobił, co mu zaproponowano. Jjong otworzył swój słoiczek, czując lekki, owocowy zapach. Jego przyjaciel zawahał się, unosząc brew i patrząc na niego. 

-No co?- spytał z łyżeczką tuż przy ustach- Przecież nie zauważy, tyle tego nakupił. 

Wziął ją do ust i uśmiechnął się na smak. Uniósł kciuk do góry i wziął więcej. Minho z sceptyczną miną otworzył swój i spróbował. Skrzywił się lekko, odstawiając to na stół. 

- Dziwne- stwierdził, a Jjong wzruszył ramionami. 

Do kuchni wszedł Taemin, świeżo po prysznicu. Jego czerwone, lekko mokre włosy lepiły mu się do czoła, ale wyglądał na mocno odświeżonego. Podszedł do Minho powolnym krokiem i musnął go w usta. Położył rękę na brzuchu w charakterystycznym geście, spoglądając na stół. 

- Co w zrobiliście…przecież to dla mnie…jedzenie dla niemowląt… 

Jjong odstawił szybko słoiczek, czując się jak debil. Taemin spojrzał na niego zaskoczony. 

- Cóż, musiałem sprawdzić, co będzie jeść moje dziecko- powiedział pewnie Minho, obejmując swojego chłopaka w talii i całując jego brzuch z czułością. 

Taemin uśmiechnął się i przeczesał jego włosy dłońmi. Przez chwilę się przytulali, po czym Taemin wysunął się z jego objęć i usiadł ciężko na krześle. Wydął usta i pomasował brzuch, zamyślony. 

- Coraz trudniej mi stać, zwykły prysznic to męczarnia- powiedział, potrząsając mokrymi włosami- A w ogóle dobre to? 

Minho wzruszył ramionami i przysunął mu słoiczek. Rudy wziął go i spróbował, po czym uśmiechnął się szeroko z akceptacją. Jego oczy zabłysły i wziął więcej bananowego musu. No tak, banany. 

- Pyszne…Yoogeun’owi II też się spodoba! Zobaczymy, co powie Key-umma. 

Przynajmniej w tej kwestii się zgadzali. Minho jedynie przewrócił oczami na słodkość swojego chłopaka. Jjong nieśmiało sięgnął po słoiczek, postanawiając dokończyć. Skoro Taemin może, to on też. 

4. 

Pół godziny temu Onew wydarł im się do słuchawki, że Taemin miał wypadek. Jjong nigdy nie zapomni miny Minho- gorsza niż wtedy, gdy dowiedział się o zawale mamy. Były lider przedstawił wszystko tak, jakby Taemin i dziecko byli w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Albo jakby już umarli, tylko nic o tym nie było wiadomo oficjalnie. Minho wyglądał, jakby miał zaraz wybiec z knajpy i lecieć do szpitala. 

- Zabiję go- powiedział Minho dziesięć minut później, kręcąc z niedowierzaniem głową- Normalnie go uduszę. Jeszcze raz tak zrobi, to już go nie przyjmę do domu…Co za idiota… 

Taemin zadzwonił do swojego chłopaka i wyjaśnił, że tak naprawdę miał tylko małego siniaka na głowie i że dziecku nic nie jest. Co prawda najadł się strachu, ale i on i maleństwo mają się dobrze. To była tylko mała stłuczka jego autobusu z jakaś osobówka. Minho usiadł, z ulgą wypuszczając powietrze z ust i dziękując Bogu. Jego obydwa kochania były bezpieczne. 

- Raz powiedział, że zepsuł mi gameboy’a- powiedział Jjong- Tak naprawdę zrobił tylko rysę… 

Porównanie było bardzo głupie, ale Minho nie zwrócił na to uwagi. Jjong zamilkł, czując się głupio. Nigdy nie był tak odpowiedzialnym facetem jak jego przyjaciel i nawet nie umiał sobie wyobrazić, co to znaczy być przyszłym ojcem… 

- Boisz się, że może nie wyjść? 

Minho pokręcił głową, uśmiechając się lekko. Po raz pierwszy od czasu tego koszmarnego telefonu. 

- Oczywiście…Przecież to cholernie niebezpieczne- powiedział, biorąc łyk piwa Jjong’a- Nadal tak uważam, ale chyba zaczynam…wiesz…kochać to dziecko. 

Jjong machnął ręką i zaśmiał się. Akurat to było widać jak na dłoni- sposób w jaki Minho kładł ręce na brzuchu swojego chłopaka, w jaki sposób mówił do „dziecka”, jak patrzył na Taemin’a, gdy o nim mówił… 

-Ty już je kochasz jak pojebany. Stary, ten bachor ma cię owiniętego wokół palca zanim się urodził. 

Minho przewrócił oczami, wciąż jeszcze nie w nastroju do żartów. Jjong to rozumiał. I w duchu cieszył się, na to, co czeka Onew’a. Z pewnością nie obejdzie mu się bez kary ze strony Kibum’a i Minho. 


5. 

- Poszli już? 

Taemin spytał, patrząc na Minho pełnym nadziei wzrokiem. Siedział na podłodze z szeroko rozłożonym nogami, trochę już zmęczony całym tym dniem. Na koszulce, dokładnie w miejscu brzuszka, miał narysowaną uśmiechniętą buźkę- efekt inwencji Kibum’a. 

Minho usiadł na kanapie, próbując rozluźnić zesztywniały kark. Całą koszulkę miał w farbie, na szczęście szare dresy jakoś się ocaliły. Cały dzień malowali, więc teraz należało mu się troszkę odpoczynku. Taemin nic nie robił (oprócz chodzenia i zgadywania „pracowników”) ale i tak miał wrażenie, że zmęczenie jego chłopka udzieliło się i jemu. Miał jednak pewien plan, by trochę go rozluźnić… 

- Taa…Kibum prawie już tu zamieszkał, trzeba go będzie oduczyć. 

Taemin uśmiechnął się i na czworakach podszedł do swojego chłopaka. Bardzo powoli i zmysłowo, uważając jednak na dziecko. Oparł się na jego kolanach i spojrzał w górę, uśmiechając się słodko. 

- Jesteś zmęczony, prawda? Ale bardzo ładnie wam wyszło, Yoogeun II też to lubi. 

Minho zaśmiał się i przeczesał jego włosy czule. 

-Dlaczego po prostu nie wymyślimy mu imienia? 

Taemin wydął usta i położył swoją dłoń na dłoni Minho. Myślał o tym od dawna, jednak nie mógł się na nic zdecydować. Żadne imię nie było tak idealne. 

- Chcę, żeby był tak słodki, jak Yoogeun. Jeszcze bardziej- powiedział w końcu w zamyśleniu- Może nazwiemy go właśnie tak? Co w tym złego? To zwykłe imię. 

Minho pokręcił głową z rozbawieniem, ale nic nie powiedział. Taemin zagryzł wargę i przesunął się bardziej przodem. Minho zrozumiał aluzję i rozsunął dla niego nogi, ułatwiając mu dostęp. Rudy rozpiął rozporek swojego chłopaka i pogładził jego członek przez bieliznę. Minho westchnął, gdy Taemin w końcu wyjął go i przesunął po nim ręką. 

- Tęsknię za nim- wyszeptał Taemin, liżąc lekko wzdłuż imponującej długości. 

Po paru liźnięciach wziął go do ust, przymykając oczy i ciesząc się uczuciem twardej męskości na języku. Przez chwilę poruszał tylko głową, by w końcu wziąć go głęboko w gardło. Jedną rękę położył na brzuchu, zastanawiając się przez chwilę, czy jego dziecko jest świadome, co robi jego umma. Albo tego, jak blisko jest teraz jego tatuś. 

- Taemin…-wydyszał Minho, wsuwając dłonie w jego włosy. 

Rudy zrozumiał i przyśpieszył tempo, wysuwając penisa z gardła i pracując bardziej językiem. Męskość pulsowała pysznie, sprawiając, że Taemin zajęczał cicho. Cóż, obaj byli raczej zmęczenie i wiedzieli, że nie potrwa to długo. Taemin znowu wziął go w gardło, w ciasne, mokre niebo. Minho wyrzucił biodra do przodu i odchylił lekko głowę do tyłu. Oddychał ciężej, co oznaczało, że już praktycznie koniec. Po wszystkim Taemin nie połknął, jak zawsze od kiedy zaszedł w ciążę. To było by dziwne. Przynajmniej w jego odczuciu. 

-Mogę się nie kąpać?- spytał, z ręką wciąż na mięknącej już męskości- Jestem zmęczony… 

- Wykąpiemy się razem i idziemy spać. Pomogę ci, kotku. 

Taemin wywrócił oczami, czując się jednak kontent z tej perspektywy. 

4 komentarze:

  1. Postanowiłam przeczytać to opowiadanie, bo wizja Taemina w ciąży jest interesująca... ><

    OdpowiedzUsuń
  2. Taemin w ciąży słodkoooo

    OdpowiedzUsuń
  3. To mi zryło głowę ;;;;;;
    Ale mega słodkie :333
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To mi zryło głowę ;;;;;;
    Ale mega słodkie :333
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń