niedziela, 9 grudnia 2012

Czarno-białe węże 8/? [Wieczór, o którym lepiej zapomnieć.]

1. OSTRZEŻENIE/NC-17: w tym rozdziale, właściwie w samym jego sercu, znajduje się scena erotyczna, ale dość specyficzna i być może ktoś nie chciałby czytać takich treści. Nie, nie chodzi mi o obsceniczność opisów, bo na to bym sobie jako autor nie pozwoliła, ale o pewien motyw. Jeśli ktoś nie toleruje nic oprócz klasycznego ‘sam na sam z ukochanym’, możecie pominąć fragment od gwiazdki do gwiazdki:]
2. Pozwoliłam sobie także przekształcić tekst piosenki ‘When you’re evil’ na potrzeby tego opowiadania i dostosować go do relacji Taemina z Kibumem.
3. Obrazek na samym dole to dzieło mojej prywatnej przyjaciółki, Eynory~



I’m the fear that keeps you awake
I’m the shadows on the wall
I’m the monsters they become
I’m the nightmare in your skull

I do it all because I want to
And I do it all for free
Your fear is all the pay I’ll ever need


Krew z nosa ciekła mu leniwym strumieniem przez całą drogę do mieszkania Jonghyuna. Key otarł ją jedynie rękawem kraciastej koszuli i szedł dalej, już nie biegł, nie było sensu. Nigdy nie reagował tak na stres i sam fakt, że coś takiego go spotkało, wyprowadził go z równowagi jeszcze bardziej. Pod samymi drzwiami hyunga postał dobre dwie minuty, trzymając trzęsącą się dłoń przy nosie, zanim łaskawie Jonghyun postanowi mu otworzyć (pewnie zrobił sobie wieczorną drzemkę, idiota, zamiast wypić kawę i dotrwać już do tej nocy). Kibum aż sapnął ze wściekłości, opierając czoło o futrynę i czekając, aż ktoś go wpuści. 

-Już jestem, jestem!- krzyknął Jonghyun, podbiegając do drzwi i szurając kapciami po podłodze- Co jest…?

Kibum nie powiedział nic, tylko wszedł do mieszkania. Nie wytrzymał jednak w połowie drogi do pokoju i zatrzymał się, łapiąc za głowę. Przeczesał bezradnie włosy, czując, że to chyba skraj jakieś histerii i sam siebie nie rozumiał. Był Drama Queen, ale bez przesady! Kiedyś po prostu wyciągnąłby zboczeńca z jego domu za frak i zapomniał za chwilę, a teraz...? Krew, histeria, dreszcze. Zawsze robił drama show tylko na pokaz, by zwrócić uwagę…Jjong patrzył na niego z niepokojem, w jednej ręce (już nieobandażowanej, o dziwo) trzymając parujący kubek czerwonej herbaty. Nagle i tak już duże oczy rozszerzyły mu się na widok zaschniętej krwi pod nosem przyjaciela- nie skomentował tego jednak.

-Goły facet był w moim łóżku- zaczął Kibum - I potem uciekł, zanim zdołałem zadzwonić po policję. To było cholernie dziwne.

-Po co dzwoniłeś po policję?- spytał bez sensu Jjong, marszcząc brwi.

Kibum popatrzył na niego jak na kretyna. Chyba każdy normalny by to zrobił? Na to pytanie jego hyung odparł, że przecież pewnie chciał mieć jakiegoś seksownego faceta w łóżku, za co zarobił ostrą reprymendę, że to przecież nie jest to samo co erotyczne marzenia. Potem Kibum opowiedział mu o jego niespodziewanym blond gościu i wytrawnym winie, przebąkiwał nawet o tym, że czuł coś dziwnego w powietrzu. Jego towarzysz miał niewyraźną minę, po prostu stał, słuchając i marszcząc brwi. Być może wcale nie wiedział, jak odpowiedzieć na tą dziwaczną historię i trudno mu się dziwić. W końcu jednak zaprosił Kibuma dalej, do pokoju, żeby się uspokoił i wytarł twarz mokrą chusteczką (o dziwo wciąż nie pytając nic o przyczynę krwotoku). Młodszy zgodził się, ściągając okrwawioną koszulę i rzucając ją niedbale na szafkę, po czym wszedł do pokoju.

Rozejrzał się bezmyślnie i zamarł. Z wnętrza jednego z koców na wersalce wyłaniał się pyszczek  najprawdziwszego lisa. Key przez chwilę dosłownie zastygł, bojąc się, że zwierzę może go zaatakować, jednak w końcu zaśmiał się ze swojej głupoty i wyciągnął nieśmiało palca, by dotknąć pyszczka- to była przecież tylko zabawka. Gdy jednak zabawka poruszyła się i pod opuszkiem palca poczuł sierść, a nie syntetyczne futerko, odskoczył jak oparzony. Lis spojrzał na niego miodowymi ślepiami, ale nie rzucił się do ucieczki czy nawet na niego, by go ugryźć. Po prostu siedział, obracał w jego stronę głowę i patrzył.

- POPAPRAŁO CIĘ? TO JEST DZIKIE!-  krzyknął młodszy piskliwie, stając w bezpiecznej odległości od zwierzęcia.

Jjong przybiegł od razu z kuchni, z czajnikiem w ręce. Spojrzał na lisa, który wygrzebał się spod koców i spokojnie położył się ponad nimi. Był piękny, jego sierść głęboko ruda, kita puszysta, łapki czarne jak smoła, uszy duże, a oczy przenikliwe. Kibuma jednak nie obchodziła uroda zwierzęcia, ale sam fakt, że znajdywało się w mieszkaniu jego hyunga. Jjong wzruszył ramionami, nie wyglądając, jakby czegoś specjalnie żałował. Kibum zgromił go wzrokiem, jakby co najmniej kupił sobie domowego słonia i trzymał go w piwnicy.

-On jest dla mnie jak pies.

-Ale to NIE jest pies- podkreślił Key, podkreślając każde słowo- To jest w ogóle legalne? Ten twój chłopak chyba zrobił ci takie pranie mózgu, że niedługo będziesz szukał smoków i…

Jjong uciszył go zniecierpliwionym ‘przestań’ i powiedział, że przesadza i że niedługo odda lisa do specjalnej klinki, ale teraz musi zostać z nim. Kibum tylko pokręcił głową, siadając na pufie dostatecznie oddalonej od wersalki. Gdy Jjong wrócił z gorącą czekoladą, Key kontynuował swoją opowieść o gołych mężczyznach, tym razem ze szczegółami. Mógł przysiąc, że lis słuchał wszystkiego, nastawiając jedno ucho w ich stronę, wbijając w niego ślepia. Zwłaszcza, gdy wspominał o swoim wyjątkowo brawurowym ataku na drugiego niespodziewanego gościa, gdy pięścią praktycznie rozkwasił mu nos. Kibum opowiadał, nie mogąc oderwać wzroku od zwierzęcia, które też bacznie mu się przyglądało. Czy takie lisy nie powinny być nieufne? Nie powinny przeraźliwie wrzeszczeć, syczeć?  Ten był wyjątkowo spokojny, otoczony swoją przepiękną kitą i patrzący beznamiętnie miodowymi oczami. Gdzieś widział taki kolor…

-On uciekł z fermy- powiedział szybko Jonghyun, jakby odczytując przyszłe pytanie z przymrużonych, bystrych oczu Kibuma- Dlatego jest taki oswojony. Ale mów dalej, jak wyszedłeś z pokoju.

-To samiczka czy chłopiec?

-Chłopiec.

Być może cały stres i nawet głupi wałek z chusteczki w nosie sprawił, że Kibum ostatecznie stracił chęci na dalsze dowiadywanie się prawdy o zwierzęciu ani na przeciąganie opowieści o doświadczeniach dnia. Nieufnie ukucnął na podłodze, wyciągnął rękę i zerkając na Jonghyuna w potwierdzeniu, czy na pewno można. Chłopak przytaknął i młodszy położył ją na ciele lisa. Futro było niewiarygodnie miękkie i puszyste, a zwierzę zmrużyło oczy, gdy przesunął dłonią śmielej po jego ciele. Podrapał go lekko za uchem, uśmiechając się. Miał wrażenie, że przez jego ciało przeszedł ciepły prąd.  

*

Gdy Jjong odprowadził już Kibuma do metra, Taemin siedział w swojej ludzkiej krasie na wersalce, zakładając pled na siebie. Młody Kim mógł tylko pokręcić głową, ta sytuacja była tak absurdalna, że trudno było mu powstrzymać śmiech i czasem musiał obracać głowę, by nie wybuchnąć poważnemu Kibumowi twarz. Zwłaszcza wtedy, gdy ten głaskał czule lisa, w międzyczasie obrażając Taemina, który był przecież na miejscu,  w lisiej formie, prawie na jego kolanach, a Key wciąż i wciąż  wskazywał go na przyczynę wszystkich ich kłopotów po kolei.

-Taemin…

-To był prezent, Jonghyun. Nie powinno się ich odrzucać.

- Błagam cię, tylko nie...

-Oj Jonghyunnie, nic nie zamierzam. Alkohol i bliski kontakt ze mną zrobi wszystko...to jak leki i wódka. Czemu pozwoliłeś mu mnie głaskać?

- O kurwa, faktycznie....jestem idiotą. Cholera.


- Owszem. 


*


Zostawmy jednak Kibuma i to, jak w szale rozbijał butelki o ścianę domu i golił sobie lewą cześć głowy. Podążmy za Taeminem do jego mieszkania, zostańmy z nim długo, dopóki nie zamknie oczu i patrzmy, jak pogrąża  się w myślach, nie czując węża zsuwającego mu się z włosów na rękę.

Wąż zatopił ząbki w jego skórze, a on otworzył powoli oczy, pozwalając resztce świadomości dać o sobie znać. Śnił mu się Minho. Właściwie nie do końca śnił, on po prostu dał się ponieść fantazjom, może w nieco zbyt intymne rejony, może nie w takie,  w jakie powinien, wciąż jeszcze będąc sam i znając swoją słabość, tą pieprzoną słabość wynikającą nawet z tego, że był nadal młody. Krew pulsowała mu szybko, źrenice miał rozszerzone, włosy lepiły mu się do twarzy, ale zgoła z innego powodu niż później Kibumowi, który w tym momencie dopiero pił pierwsze łyki alkoholu. Taemin spojrzał z rzadką u niego nienawiścią na węża, który wciąż miał ząbki zatopione w jego ręce i pompował w jego żyły jeszcze więcej, małymi, ale wystarczającymi dawkami.

Nie mógł mieć jej za złe, sam był sobie winien- zwabił ją gorąc jego ciała.

Zagryzł wargę i drugą, wolną ręką przesunął najpierw po torsie, pod przylepioną do ciała koszulką, nie mogąc jednak porównać swoich dłoni z dużymi dłońmi Minho. To nie było to samo, jego były małe, niezgrabne, ale i tak jęknął, podrażniając sutek. Wąż wysunął ząbki z jego ciała, widocznie wyczuwając, że nie musi działać już nic więcej, bo on sam zapędzi się w przepaść, ten idiota, jęczący przez sam dotyk na gorącej skórze idiota. Taemin otworzył na chwilę oczy, które musiały być teraz zupełnie czarne, ale zaraz zamknął je z powrotem,poddając się. Wsunął rękę w spodnie, których szwy pękły bez walki, by mógł przesunąć ręką po swojej twardej i wilgotnej męskości. Odchylił głowę do tyłu, czując śliskie ciało węża na swojej szyi, gdzie puls szalał. Myślał, że to przecież są usta Minho i jego ręka na nim, zaraz rozchyli mu nogi i ugryzie wnętrze ud, będąc jeszcze trochę wilkiem, trochę bestią.

Rozłożył nogi, przesuwając uwolnioną już, niosącą ślad ugryzienia ręką po wnętrzach ud i jęczał, niekontrolowanie. Nie otworzył oczu, nie musiał, i tak słyszał większego węża sunącego powoli po ziemi, zainteresowanego i czującego ciepło, pot, podniecenie, czyli wszystko to, co tak uwielbiali. Taemin wziął dwa palce do ust, ssąc je i otaczając śliną, myśląc, że to przecież gorący język Minho jest na wnętrzach jego ud, nie chłodne cielsko dużego węża. Uwielbiam na ciebie patrzeć, jak to robisz. Rób to długo, powoli. Powoli. I Taemin słyszał w głowie słowa Minho, prawie widział go między swoimi nogami, gdy wsuwał palce w siebie, z ustami rozchylonymi i lekko zakrwawionymi od zagryzania ich, a widział kochanka z tymi czarnymi włosami, wzrok skupiony tylko na nim. Taemin wygiął kręgosłup w łuk, trafiając w swoją prostatę,  a wąż przesunął się po brzuchu, w miejscu, gdzie krew płynęła najszybciej, czyli na mokrej męskości. To był obłęd, gorący, przepełniony wężową trucizną obłęd z Minho  roli głównej. Mniejszy waż musnął go językiem po mokrym od łez przyjemności policzku.

Płakał, ale nie ze smutku, może jedynie ze smutku nad swoimi martwymi już zasadami, nad swoją słabością, ale przede wszystkim z wszechogarniającej euforii, że oto Minho jest w nim. Głęboko, boleśnie powolnie, nic nie mówiąc, tylko oddychając głośno, w jego głowie oczywiście, ale skoro Taemin mógł poczuć go w sobie, to na pewno tu był, na pewno. Zacisnął palce na materacu, aż zbielały mu knykcie i krzyczał, gdy wąż uderzał w miejsce głęboko w nim, gdy sprawiał, że widział pod zamkniętymi oczami gwiazdy. Słodka trucizna krążyła w jego żyłach, węże pławiły się w jego cieple, a on mógł się tylko im poddać, słaby. Ale Minho był z nim- tak właśnie pomyślał, gdy doszedł, a to wstrząsnęło jego ciałem prawie nienaturalnie. Dotknął mokrego brzucha i zamiast poczuć znajomą falę ciepła w sobie, poczuł tylko pustkę i leniwy wyślizg. No tak. Żadnego Minho tu nie było.

Otworzył oczy, patrząc w szary sufit. Było już prawie ciemno, materac był w koszmarnym stanie, obok leżały kawałki rozdartego materiału, koce były mokre od potu, a on został tylko w białej koszulce. Duży wąż owinął się na materacu, jak król, zadowolony kochanek, a mniejszy jakby przepraszająco wsunął mu się we włosy. Przepraszała? Śmieszne. Taemin zacisnął ze złości zęby, całe podniecenie spłynęło z niego wraz z wyparowaniem z potem jadu, a przyszedł wstyd i złość.

-Kibum- wysyczał na głos, jakby znajdując lekarstwo na swoją rządzę zniszczenia- Kibum.

Zamienienie swojego upokorzenia w upokorzenie tego skądinąd sympatycznego chłopaka było kuszące, niebywale. Gdyby teraz skupił się i wykorzystał ich więź, wytworzoną podczas głaskania, mógłby upokorzyć go nawet do końca życia, oczywiście tylko w jego głowie, ale upokorzenie przed samym sobą nie ustępuje w niczym temu publicznemu. Mógłby sprawić, że bałby się otworzyć oczy, skuliłby się w kącie i płakał, zdrapał swoją własną skórę w urojeniu, że coś na niej jest…ale nagle wszystko minęło, cała żądza zadania bólu minęła. Alkohol zrobi to za niego, prawda? I tak samo to, że głaskał go tak długo i miał z nim tak bliski kontakt nie pozostanie bez wpływu...to drugie będzie nawet o wiele gorsze,

Tymczasem Taemin wiedział, co chce zrobić dla siebie.

Woda otuliła go całkowicie, gdy położył się w wypełnionej po brzegi, stojącej z dala od ściany wannie. Fala wylała się poza krawędzie, zalewając pustą, szara podłogę, wylewając się przez otwarte drzwi dalej do mieszkania, ale on się tym nie przejmował. Obniżył się, pozwalając wodzie zakryć go całkowicie, zamknął oczy i poddał się kojącemu wpływowi swojego spokojnego, ale jakże potężnego żywiołu. Opływała go łagodnie, chłodziła skórę, robiła wszystko to, czego ogień nie byłby w stanie zrobić, nawet jako symbol oczyszczenia. To ona właśnie go oczyszczała, na swój chłodny, cichy sposób. Leżał tak długo, z zamkniętymi oczami, głową całkiem pod wodą, nogami po obu stronach wanny i z wężem owiniętym wokół leżącej na krawędzi ręki. Burza minęła.

*


Kibum obudził się w szpitalu. Śmierdział alkoholem, ale miał dziwnie lotny umysł, jak na kogoś na kacu. Jeszcze nie patrzył w lustro, dlatego nie wiedział, że po lewej stronie jego głowy włosy ma krótko przystrzyżone, ciemniejsze, podczas gdy reszta blond czupryny jest nienaruszona. To nie była wina tylko alkoholu, orzekł, wczoraj musiał mieć napad dziwnego szaleństwa. Pielęgniarki plotkowały o nim, wiedział to i tylko wywrócił na tą wiedzę oczami.

Poprzedniego dnia około osiemnastej wracał już spokojnie, wypachniony Jonghyunowym mydłem i zrelaksowany- lis co prawda nie pozwolił wziąć się na kolana, dumne zwierzę, ale głaskać go można było i owszem. Kibum miał wrażenie, że owo głaskanie powoduje rozchodzenie się ciepłych, przyprawiających o zawroty głowy fal po całym jego ciele, a futro było obłędnie miękkie- mógłby mieć taki szalik, o ile nie przejmowałby się losem zwierząt zabijanych na futra.  Na następny dzień planował już wyprawę po butikach wzdłuż głównej ulicy, może nawet zaglądnie do salonu Saesee i na pocieszenie wybierze sobie jakąś kolorową apaszkę. Tak postanawiał, wyjmując z szafki butelkę wódki.

Naprawdę, nie powinien był tego robić.

Pierwszy łyk upił z eleganckiej, grubo ciosanej szklanki, dolewając sobie wcześniej soku arbuzowego, dla smaku. Następne poszły z prosto butelek, ale idźmy chronologicznie. Dopiero stojąc tak w salonie, przy telewizorze lecącym na fashion.tv, zaczął czuć się dziwnie. Najpierw zrobiło mu się gorąco, ale gdy siedział na kanapie, był już w samej bokserce z jednorożcem, ze sceptycyzmem oglądając jakiś teleturniej- na poprzedniej stacji był pokaz mody męskiej z udziałem Jego Blondyna i naprawdę wolał nie oglądać go już nigdy więcej. Never ever. W teleturnieju właśnie przedstawiał się kolejny uczestnik, nawet całkiem przystojny...chyba kiedyś nawet widział go na żywo.

-Mam na imię Jinki, ale wszyscy mówią mi Onew, mam dwadzieścia pięć lat- przedstawił się wesoły koleś w głupim swetrze w śnieżyczki- Jestem lekarzem z Seula.

-Cześć Onew- odpowiedział Kibum, będąc już trochę pijanym- Fajny jesteś, ale nie przychodź do mnie.

Mniej więcej wtedy zaczęło się piekło. Pamiętał halucynacje, koszmarnie realne halucynacje. Chyba wyrwał domofon ze ściany, 'dzwonił' do babci i mówił, że ogromny wąż jest w wannie. Widząc owego węża, oczami wyobraźni czy nie, zostawił domofon i wsypał do wanny cały proszek do prania, ‘by go zadusić’. Wąż przegrał i znikł pod białą górką. Potem było już rzucanie do ściany dwoma butelkami, kompletnie bez celu, ale w ogromnym i niewyjaśnionym w strachu. I golenie sobie jednego boku głowy, tak trochę punkowo, trochę po prostu oryginalnie. Wiele z tej nocy nie pamiętał, może założenie tego koszmarnego, białego dywanu 'misia polarnego' na plecy i wyjście z nim, niczym ze skórą upolowanego zwierza. Chyba musiał zemdleć na korytarzu. 

Kibum dostał wypis szybko, lekarze stwierdzili, że po prostu się upił jak stu chłopów i zrobił prywatną rozróbę, mogąc spalić przy okazji sąsiadów. Jeszcze siedząc pod drzwiami gabinetu wiedział, że to nie był alkohol, to było coś, co zakręciło mu w głowie i odebrało zmysły....Wyparł to jednak z pamięci i został tylko wstyd. Wstydził się tak, że gdyby nie był to domofon i udałoby mu się zadzwonić to babci, to chyba by ją zabił. Co mógłby jej opowiadać? O wężu w wannie, który był okropny, wielki i oślizgły, taki realny?  Głowa bolała go potwornie, ręce zdawały się go dziwnie swędzieć (może ten lis miał wszy czy coś takiego?), musiał sprzątać wilgotny jak piasek proszek z wanny i wyganiać z salonu odór alkoholu. Nie wspominając o potłuczonych pod ścianą butelkach i plamie na tapecie, w niektórych miejscach zdartej.



Wtedy spojrzał w lustro i zobaczył siebie, z jednym wystrzyżonym bokiem i zostawioną większością włosów. Przez chwilę stał tak, oniemiały i nie mogąc do końca uwierzyć  że w tym szale sam się ostrzygł (i to jeszcze całkiem przywozicie, zamiast pasa wzdłuż głowy), ale decyzję podjął szybko- trzeba przekuć ta porażkę w sukces. 


-Tak samo z drugiej strony i żeby to jakoś wyglądało- powiedział, wskazując na przystrzyżone własnoręcznie miejsce- Zostawić grzywkę....i przefarbować na brązowo.

-Widzę małą rewolucję- powiedziała fryzjerka, zabierając się do pracy.

- O tak, rewolucja.


Nowy wygląd tak poprawił mu humor, że zapomniał o konieczności kupna nowej tapety, domofonu oraz proszku do prania. Wyglądał ciekawe, oryginalnie, czyli tak, jak zawsze lubił- z dwóch stron włosy miał przystrzyżone, na środku zostały jedynie ładne wycieniowane, przefarbowane na ciepły brąz. Key był wniebowzięty, jednak....



-Tak samo z drugiej strony i żeby to jakoś wyglądało- powiedział, wskazując na przystrzyżone własnoręcznie miejsce- Zostawić grzywkę.


Nowy wygląd tak poprawił mu humor, że zapomniał o konieczności kupna nowej tapety, domofonu oraz proszku do prania. Wyglądał ciekawe, oryginalnie, czyli tak, jak zawsze lubił- z dwóch stron włosy miał przystrzyżone, na środku zostały jedynie ładne wycieniowane, grzywka była taka jak zawsze. Key był wniebowzięty, jednak....

Trzeba zapomnieć o tej nocy- pomyśleli obaj, zarówno on jak i Taemin. 




10 komentarzy:

  1. Przeczytałam to chwilę po tym jak dodałaś tylko na telefonie, więc komentuje teraz.

    Pierwsza myśl po przeczytaniu to: ŁAŁ.
    Nie spodziewałam się serio.

    Że tym liskiem jest Taemin to zgadłam, bo ten nasz Jonguś nigdy nie trzymałby tego w domu. XD
    Dlaczego oni się tak z Kibumem nie lubią? Chociaż fajnie, że jest opowiadania gdzie nie jest to kochana umma Minniego. Taka odmiana jest fajna.
    Scena erotyczna.. ŁAŁ <---- znowu. To było coś nowego. Serio to co Ty piszesz jest takie nowe. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś takim lub chociaż podobnym. Genialne.
    Mam rozumieć, że w wariacji Key nie brał udział tylko alkohol? Tak to oczywiste. Diva straciła włosy.. xDD
    Czekam na to spotkanie 2Min i czekam. XD

    Powiedz koleżance, że przeróbka świetna. *__*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej by nie trzymał, ale też ja nie próbowałam ukrywać, kimże jest ten lis :D Relacja Key i Tae jest tu tak dziwna, że może nie nazwałbym tego 'nielubieniem' się ze strony Tae, ale fakt faktem, wolałam to od zwyczajnego modelu umma'syn^^ Ale nie da się ukryć że Key go niecierpi. Podoba mi się zwłaszcza odwrócenie ról, gdzie to Kibum zawsze ma kontrolę nad Tae w ten czy inny sposób...a tutaj nie.
      Cieszę się, że scena ci się spodobała, bo troszkę miałam stracha przed reakcją... A szaleństwo Key- tak, to nie tylko alkohol. Oj nie.

      PS: powiedziałam :D

      Usuń
  2. Podobało mi się ^^ [co z tego że moje nowe opowiadanie piorun strzeli bo tydzień temu napisałam pare rozdziałów, gdzie Taemin był lisem a Minho wilkiem]
    Myślałam że dostanę ślinotoku, czytając tą onanizowanie się Taemina..
    Lepiej nie będę się rozpisywać, bo jeszcze pomyśleli by że coś ze mną nie tak...
    PO PROSTU UMIERAM~! Bezzz, jesteś moją religią, jedyną w którą wierzę!
    Ta dziwna fabuła, w którą wystarczy się tylko wczuć, zaintrygowała mnie już od pierwszego rozdziału. Zakochałam się, o ile da się zakochać w czymś niematerialnym..
    Aghhhh ♥
    Pozdrawiam, Twoja jakże zafascynowana Kasumi ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu piorun strzelił?? Osobiście uważam, że wilk tak pasuje do Minho, że każdy ma prawo zanimalizować go w ten sposób~ Już to widziałam gdzieś, więc ja także nie mogłabym cię o nic oskarżyć- Taemin-lis jest co prawda mniej popularny, ale tak czy siak, moje ff nie ma tu nic do rzeczy :D Pisałyśmy to odzienie, każda ze swoim pomysłem i proszę, nie rezygnuj, u mnie to tylko szczegół ;/
      Mogłaś się rozpisać, na pewno nie bardziej nie tak niż z osobą, która to napisała^^ ciekawa jestem odbioru tej sceny....
      Dziękuję ci bardzo z wyrazy miłości <333 będę rozpamiętywać cały jutrzejszy, trudny dzień c:

      Usuń
  3. Boże to jest takie świetne *_* Umieram. I wgl AHH TO BYŁO TAKIE ŚWIETNE XD Czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Kekeke, cudo. Świetny motyw z liskiem (jestem ciekawa jak to działa, że głaskanie lisiego Taemina tak na niego działa :o) A fabuła wciąga, tylko czekać na dalszą akcję *-*
    Jeśli chodzi o scenę erotyczną, to również ciekawa i inna niż zwykłe sceny, ale to dobrze, to było świetne - te jego węże ^^
    Szaleństwo Key, genialny pomysł! XD
    PS Pochwal też przyjaciółkę, obrazek jest cudowny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, jego węże jak widać odgrywają znacznie większą rolę niż mogło się zdawać :D Cieszę się, że scena przypadła ci do gustu~ Dziękuje ci za miłe słowa (niestety odpowiedzieć na twoje pytanie dotyczące lisa a oddziaływania nie mogę) a przyjaciółce przekazałam^^

      Usuń
  5. Ten blog został nominowany do Liebster Blog Award na http://shinee-world4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten blog został nominowany do Liebster Blog Award przez yaoishinee4ever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten obrazek na dole jest przepiękny, genialny, cudowny ;D Podziwiam.
    Rozdział wymiata. Jestem ciekawa dlaczego to źle, że Kibum głaskał lisa. Hmmm...
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń