środa, 27 czerwca 2012

WAGs and...Boyfriend [chap. 2.]









Taemin nie wiedział, co go napadło, że dał swój numer Key. I tak nie miał czasu się nad tym specjalnie zastanawiać, bo rozpoczęła się przedmundialowy gorączka: trzeba było zająć się Eve, kupić tyle rzeczy i jeszcze zabukować bilet. Niestety, po jego niesławnym wywiadzie nikt nadal nie proponował mu miejsca na pokładzie ekskluzywnego samolotu Wives&Girlfriends. A z racji tego, iż Taemin posiadał pewne poczucie dumy (niekoniecznie zwanej ‘męską’), to nie zgłosił się sam. Podróż w klasie ekonomicznej nie jest taka zła, mimo wszystko. Nie będzie się poniżał.

Siedział teraz na skołtunionym łóżku, obok niego leżało pudełko farbek i kilka tomów komiksu, który czytał przed chwilą (bo nie da się po prostu wziąć go do ręki i nie zacząć przeglądać od nowa). Pudełko niebiesko-czerwono-czarno-białych limitowanych farbek przypomniało mu o czymś. Podczas niecodziennego spotkania z Kibum’em ten zaproponował mu, że może my wykonać pełny, elegancki makijaż kibica- Taemin wolał nie wiedzieć, co oznacza ‘pełny’, ani czy będzie musiał się do tego rozebrać. Najbardziej przerażający był fakt, że Key wymienił słowo ‘erotyczny’ i Taemin miał bardzo głęboką nadzieję, iż nie zamierzał mu narysować piłki na tyłku i dopisać ‘strzelaj, Choi!’. Jeszcze obaj zaczęliby się śmiać.

Taemin prostu namaluje sobie na policzkach flagi, albo na jednym z nich imię Minho. Będzie skromnie, ładnie i pokaże swoje zaangażowanie. Uśmiechnął się, ściągając nogi z łóżka i niechcący strącając z niego jeden tom. Bezmyślnie nadepnął bosą stopą na okładkę, chwilę maltretując widniejącą na nim postać, po czym kopnął książkę na środek pokoju. Odwrócił głowę, uśmiechając się na widok osoby śpiącej po drugiej stronie łóżka. Ich ostatni taki poranek na długi czas.

-Hyung~- zanucił, wdrapując się na górę pościeli i rozkładając się centralnie na Minho- Zapomniałem ci powiedzieć, że twój dawny kumpel ze szkoły skasował mi auto… i że chce zrobić ze mną wywiad…

Jeśli chciał coś takiego powiedzieć Minho, to najlepiej było, gdy robił to nad ranem- on i tak nic nie pamiętał, a sumienie było czyste. Gdy usłyszał pomruk odpowiedzi, uśmiechnął się i pocałował go w gęstą czuprynę brązowych włosów wystających spod kołdry. Uwielbiał takiego Minho (jakby nie uwielbiał każdego, od spoconego po treningu do ubranego w elegancki garnitur, śpieszącego na sponsorski bankiet)- misia, ciepłego, zaspanego, dużego i kochanego. Złożył jeszcze kilka buziaków przez kołdrę, otaczając go nogami, gdy nagle został zrzucony, po czym wciągnięty pod pierzynę.

Mógł tylko westchnąć z przyjemnością, przytulając się i chowając głowę w zagłębieniu szyi Minho. I jedyne, co mógł potraktować jako dyskomfort, to niesamowite ciepło panujące w tej ‘jaskini’. Minho jednak się tym nie przejmował, dalej śpiąc, teraz już jednak ze ‘zdobyczą ‘ w łapach. Cóż, Taemin mógł jedynie figlarnie przesunąć zimnymi stopami po nogach Minho, co od razu spotkało się z kolejnym pomrukiem- tym razem już nie tak aprobującym.

I wtedy zadzwonił telefon.

Taemin podniósł się, niezadowolony, rozczochrany i zdezorientowany. Minho jedynie westchnął, ściągając z niego rękę, ale nie podnosząc się samemu- ten człowiek przespałby atak jądrowy na Koreę i obudziłby się dzień później, nie mając pojęcia co się stało. Młodszy przeczesał włosy palcem, patrząc na ekran: Hyoneun. Czego mogła chcieć…?

-Jaki masz rozmiar? Myślałyśmy nad…-tu zapanowała chwila ciszy pod drugiej stronie słuchawki- XL. Może wolisz coś mniejszego? Większego?

Teraz był naprawdę zdezorientowany i musiał mieć naprawdę głupią minę. Po co żona bramkarza dzwoniła do niego rano, pytając, jaki ma rozmiar. Przecież…nie należał do nich. Podkreślał do wielokrotnie. Tymczasem Minho przysunął się bliżej, odsłaniając mu chytrze długą bluzkę i całując lekko odsłonięty kawałek pleców.

-Może być XL, ale po co pytasz?- spytał, bezwiednie kładąc drugą rękę na głowie Minho i wsuwając ją w jego rozczochrane włosy.

-Bo zamawiamy dla nas różowe koszulki z imionami naszych ukochanych na plecach. Słodkie i wygodne na przelot- zaszczebiotała dziewczyna z entuzjazmem- To jak? M? Od razu mówię, że Minho będzie fonetycznie, bo..

-Chcesz, żebym leciał z wami?- uniósł wysoko brew, lekko otwierając usta ze zdziwienia- Dlaczego…?

Prawdę mówiąc, tego nie spodziewał się w ogóle. Co prawda znał kilka dziewczyn z ‘ładniejszej drużyny’, ale nie przyjaźnił się z żadną, może czasem spotkał którąś na uczelni (Hyoneun studiowała rok wyżej, filologię Japońską) i bywało, że poszli na kawę, ale nigdy nie trzymał się ich jakoś specjalnie blisko. Po pierwsze, mimo wszystko był facetem; po drugie nie bardzo nęciło go jeżdżenie na spotkania klubów, ubieranie jednakowych, durnowatych ciuchów i inne takie typu rzeczy. Już nawet nie trzeba wspominać o tym, że miał nieoficjalny zakaz od prezesa, by nie ujawniać się jako ‘partner Choi Minho’. Kropka. Czasem po prostu chciałby polecieć ich wygodnym, ładnym samolotem. I chciałby się pochwalić, że…

-Daj spokój, Min. Przecież jesteś jedną…jednym z nas! - powiedziała słodkim głosem, jak do małego dziecka- To mundial, żabciu, nie jakaś ligowa rozgrywka, nie może cię zabraknąć…

Taemin powtórzył cicho ‘żabciu’, jednocześnie starając się jakoś ogarnąć tą sytuację w głowie. Ok, dostanie różową koszulkę z imieniem Minho, będzie leciał samolotem Wives&gGirlfriends, będzie pił szampana i żadne kłapouche dziecko nie będzie już mu kradło komiksów w klasie ekonomicznej. Nie będzie także zmuszony do oglądania „Iniemamocnych” po raz trzeci. Czy jednak oznaczało to jakąś pułapkę..? Nowe obowiązki…? Nie zdążył pomyśleć, bo kolejny ciepły pocałunek wylądował w innym miejscu, niedaleko kręgosłupa. Zagryzł wargę i zacisnął dłoń na włosach Minho, w ostrzeżeniu.

-Jasne, mundial…kiedy będzie ten odlot?

I przez resztę rozmowy dowiedział się, że najpierw będzie musiał się z nimi spotkać, żeby odebrać koszulkę, potem pójdą razem na dietetyczny deser (bo od dwóch miesięcy wspólnie się odchudzały) i ustalą wszystko. I że odlot jest o 14:00 w piątek, zebranie pod wielkim zegarem na lotnisku. Chwilę po zakończeniu rozmowy Taemin siedział po prostu, z włosami w nieładzie i tak samo nieposkładanymi myślami. Tymczasem Minho podniósł się, patrząc na niego pytająco.

-Ciekawe, co stało się temu twojemu prezesowi, że się na to zgodził…

-Nie sądzę, żeby o tym wiedział- odparł Minho, odgarniając karmelowe włosy Taemin’a na bok i całując go lekko w szyję- Wygląda na to, że będę miał najśliczniejszą reprezentację w ‘Ładniejszej drużynie’…

I Taemin mógł tylko pchnąć go lekko na takie kiczowate, ale rozgrzewające serce słowa. Mógł także usiąść na nim okrakiem, pocałować i zrobić parę innych, nienadających się do cytatu rzeczy. Cóż…trzeba korzystać z ostatniego poranku spędzonego tylko we dwoje, w ich mieszkanku na przedmieściach.


*

-Chyba żartujesz!- prawie zapiszczał Kibum, dowiadując się o zaproszeniu, jakie dostał od Wives&gGirlfriends- Przecież to jest jak…jak…

Taemin wywrócił oczami, skupiając uwagę na półeczce z komiksami osadzonej bardzo nisko. Musiał kucać, przez co nieco bolały go kolana, ale poświęcenie było warte- gdzieś tutaj znajdował się nowy tom jego ulubionej serii! Tymczasem Kibum, z którym spotykał się po raz kolejny, podążał za nim z torebką od Chanel. Cóż, był naprawdę bogatym świrem, można by rzec.

Tak naprawdę mimo paru dziwacznych cech, Taemin zdążył go polubić – był zabawny. Nadal jednak nie miał odwagi przedstawić go Minho...

Właśnie, Minho. Przeciętna osoba byłaby bardziej zainteresowana osobą znanego, świetnego piłkarza, niż jego chłopaka. Ale nie Kim Kibum. On chciał wiedzieć wszystko o nim, o tym, jak wygląda jakiego życie, jak się poznali, kim był wcześniej, jak taki mezalians był możliwy (to troszkę uraziło Taemin’a, mimo wszystko pojawił się tu cień insynuacji, jakoby Taemin był jakiś żebrakiem czy bezdomnym, a Minho księciem). Podsumowując, Kim  Kibum aka. Key był dziwny.

-Wiesz, średnio się cieszę, hyung…

-Mów mi umma, proszę cię. Ile razy mam ci powtarzać?- spytał, a Taemin aż uniósł wzrok, bojąc się, że zobaczy lufę pistoletu wycelowaną w jego głowę na wypadek, gdyby ośmielił się sprzeciwić- Kontynuuj. Zupełnie nie widzę powodu, dla którego miałbyś się nie cieszyć tą wiadomością…

Taemin wrócił do oglądania komiksów, tak naprawdę tylko po to, by móc w spokoju unieść brew i zrobić stosowną do tej dziwnej sytuacji minę. Gdy raz opowiedział o swoim nowym znajomym przyjacielowi, ten stwierdził po prostu, że Taemin naturalnie przyciąga do siebie kosmitów. I dodał, że na szczęście jego chłopak to obcy tylko z wyglądu. Za co zarobił żartobliwe uderzenie w ramię.

-Więc, umma. Niezbyt lubię te dziewczyny, ale nawet nie o to chodzi…będę musiał zakładać jakąś różową koszulkę…

-Różowy jest świetny- przerwał Kibum, kręcąc głową.

Taaak…wczoraj Taemin był z nimi na spotkaniu, na którym dostał ową koszulkę. Była dokładnie taka sama, jak koszulka jego chłopaka, tyle, że w odcieniach różu i ze wspomnianym imieniem na plecach zamiast numeru i nazwiska. Była miła w dotyku, wygodna, ale…cały ten róż był przytłaczający i Taemin czuł się w niej jak idiota. Ogólnie po całym festynie, jak nazwał to w myślach, cała śliczna jedenastka poszła na lody do najlepszej kawiarni w mieście.

Gdy Taemin zamówił wielki puchar lodowy z bitą śmietaną, polewą karmelową, owocami i wafelkiem, natychmiast go zakrzyczały i kazały kelnerowi przynieść sorbecik cytrynowy z listkiem mięty. I w ten sposób Taemin w cichości ducha obraził się na nie wszystkie, siedząc i raczej nie odzywając się niepytanym. Głupie anorektyczki.

-Jeszcze wczoraj od nich usłyszałem, że jestem gruby na twarzy- powiedział, wywracając oczami i wyciągając jeden tom z półki- No, chyba mam! Zobacz!

I Key powiedział, że także uwielbia tą mangę i że jak był młodszy, to przebierał się za głównego bohatera na bal przebierańców. W ten sposób zarobił wielkiego plusa u młodszego, zapalając w jego sercu małe światełko- wreszcie ktoś lubił One Piece tak jak on! Kibum przeglądnął parę stron, rozmawiali chwilę miło, zbierając u siebie nawzajem niewidzialne plusy ‘fajności’, gdy nagle nie wiadomo dlaczego, Key postanowił wszystko zepsuć.

-Ale trochę mają racji tak po przemyśleniu, masz pyzatą buźkę- powiedział jak gdyby nigdy nic, wręczając mu z powrotem tomik i marszcząc brwi- Mógłbyś tyle tych lodów nie jeść, bo wyglądasz z twarzy jak cherubinek.

I w ten sposób wielki, czerwony minus zasłonił wszelkie zdobyte wcześniej plusy. Taemin miał ochotę go popchnąć, zwłaszcza za ton, w jakim to powiedział. Cherubinek, też coś! Minho i tak zawsze powtarzał, że to najbardziej w nim kocha, że jest uroczy i jego policzki są cudowne. Jego mama też tak powtarzała. A Key i ta Ładniejsza Drużyna mogły iść się wypchać. Swoją droga, już nie wiedział, kogo miał się słuchać, czy tych nazywających go wychłodzonym czy tych  oskarżających go o ‘pyzata buźkę’.

-Dobra, wracajmy do domu…trzeba pomóc ci się spakować.





3 komentarze:

  1. Przesadził z tą pyzatą buźką >.< On ma słodką buźkę <3
    A opowiadanie PRO :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyzata buzia? Tae? Zabawne :-P
    Fajny rozdział :-) Lecę czytać dalej.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nw jak można lubić one piece ale spoko...
    Taemin z pyzatą buźka.. Te anorektyczki mnie wkurzają... ja bym się wnerwia gdyby kanały mi jest lody odchudzające czy coś... no też się odchudzać ale ez przesady.
    TK ogólnie to fajny rodział...ale czasem mam takie wątpliwości- i nie pisze tego by ci dokuczac czy cos-
    Jakoś za mało jest spotkań z minho a, więcej z kim Kibumem.... Tez myślałam że poznam te anorektyczki a ty ominęłaś wątek pisząc że Min się a nie fochnał...

    Doradztwo mi by mm pisała swoje spostrzeżenia na każdym blogu jaki czytam. Dlatego piszę.
    Pozdrawiam-Shizu-chan

    OdpowiedzUsuń